Strefa buforowa przy polsko-białoruskiej granicy ma obowiązywać przez kolejne trzy miesiące. Szef MSWiA tłumaczy, że to, co się dzieje na granicy z Białorusią, wciąż jest elementem wojny hybrydowej.

Minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak zapowiedział, że rząd ma w planach przedłużenie obowiązywania strefy buforowej przy polsko-białoruskiej granicy w Podlaskiem. Informację o tym przekazał na konferencji prasowej poświęconej planom policji na przyszły rok.

Szef MSWiA wyjaśniał, że taki plan jest związany z ciągłym napływem migrantów, którzy przekraczają granicę z Białorusią w niedozwolonych miejscach. Stwierdził: – Te przyczyny nie ustają, mimo że z różnych powodów, też z powodu pory roku, liczba prób nielegalnego przejścia jest mniejsza. Zdajemy sobie sprawę, że to, co się tam dzieje, jest elementem agresji hybrydowej wobec Polski.

Siemoniak przypomniał, że osoby podejmujące próby przekroczenia polsko-białoruskiej granicy, są wykorzystywane przez białoruski reżim wspierany przez Rosję. 

Projekt rozporządzenia, zgodnie z którym czas obowiązywania strefy buforowej ma być przedłużony o kolejne trzy miesiące, został skierowany do pilnych konsultacji, także z organizacjami pozarządowymi.

Strefa buforowa wzdłuż granicy polsko-białoruskiej obowiązuje od 13 czerwca. Obowiązuje w powiecie hajnowskim. Wprowadzono ją w drodze rozporządzenia MSWiA. Początkowo obowiązywała 90 dni, a 11 września przedłużono ją o kolejne 90 dni.

Tuż przed poprzednim przedłużeniem czasu obowiązywania strefy buforowej rządzący oceniali, że „przyczyniła się ona do zmniejszenia liczby prób nielegalnego przekraczania granicy”. Tłumaczyli: „Z uwagi na to, że praktycznie obejmuje teren niezabudowany, w sposób niewielki oddziałuje negatywnie na funkcje społeczne i gospodarcze, natomiast przyczynia się do poprawy bezpieczeństwa na tym terenie”.

W związku z wprowadzeniem tego czasowego zakazu przebywania przy granicy, organizacje społeczne, które udzielają pomocy humanitarnej, medycznej i prawnej na pograniczu polsko-białoruskim podkreślały, że to narusza prawo i uniemożliwia niesienia pomocy imigrantom.

Więcej w Wyborczej