Możliwość wniesienia „ślepego pozwu” przeciwko anonimowemu hejterowi może stać się ważnym narzędziem w walce z cyberprzemocą, działając zarówno zapobiegawczo, jak i odstraszająco. Jednak procedowany obecnie w Sejmie projekt budzi też wątpliwości, bo nakłada nowe obowiązki związane z ujawnianiem sprawców na i tak już bardzo obciążone sądy.

Sejm rozpoczął pracę nad tzw. ustawą antyhejterską, czyli nowelizacją kodeksu postępowania cywilnego i innych ustaw. Projekt umożliwia osobie dotkniętej hejtem w internecie złożenie do sądu tzw. ślepego pozwu. Po pierwszym czytaniu 7 listopada 2024 r., został on skierowany do dalszych prac w komisji. To projekt poselski Polski 2050-Trzecia Droga, ale może on liczyć na poparcie innych uczestników koalicji rządzącej, poparli go przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej i Lewicy. Również wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha pozytywnie odniósł się do propozycji. – Nikt nie kwestionuje tego projektu co do zasady, widać, że ten kierunek jest słuszny, trzeba zastanowić się, jak zapewnić jego realność. Czas milczącego państwa skończył się. Państwo widzi problemy, widzi zjawiska i walczy ze szkodliwymi dla społeczeństwa zjawiskami – podkreślił. Prawnicy, także sędziowie, zgadzają się z tą argumentacją, ale mają wątpliwości, dlaczego tę nową jakość mają zapewnić przede wszystkim sądy. – Rzeczywiście ustalenie autora nienawistnych treści jest często kluczowym problemem, ale według tego projektu sądy miałyby wykonywać działania operacyjne, co przecież nie jest ich rolą – zwraca uwagę sędzia Jan Klocek, rzecznik Sądu Okręgowego w Kielcach.

Projekt zakłada dodanie do kodeksu postępowania cywilnego przepisów o postępowaniu w sprawie ochrony dóbr osobistych – jeżeli do ich naruszenia doszło w internecie – przeciwko osobom o nieznanej tożsamości. Obecnie, chcąc pozwać takiego sprawcę, należy w pozwie podać jego dane, co często nie jest możliwe. Nowe przepisy mają umożliwić osobie, która padła ofiarą hejtu w internecie złożenie pozwu o ochronę dóbr osobistych bez konieczności wskazywania danych pozwanego. Tzw. “ślepy pozew” byłby złożony przeciwko osobie, której tożsamości ani danych powód nie zna i nie jest w stanie ich samodzielnie ustalić. – Ustalenie personaliów hejtera pozwoli poszkodowanemu dochodzić swoich praw – przekonywał w Sejmie poseł Polski 2050-TD Łukasz Osmalak.

– Na pewno projektowane zmiany pozwolą na wszczęcie postępowania cywilnego w sytuacji naruszania dóbr osobistych w internecie. W obecnym stanie prawnym, osoba nie znająca personaliów naruszyciela nie może formalnie zainicjować takiego rodzaju postępowania – mówi serwisowi Prawo.pl Magdalena Maruszczak, adwokat, prezeska LegalTechmu, wyspecjalizowanego w usuwaniu nielegalnych treści. – Anonimowość użytkowników internetu często chroni sprawców naruszeń dóbr. Problem polega bowiem na trudności ustalenia prawdziwych danych użytkowników naruszających cudze dobra osobiste, którzy często posługują się jedynie loginem, bądź wymyśloną nazwą – również profile na portalach społecznościowych często bywają fałszywe, mimo pozornej autentyczności – komentuje dr Łukasz Wydra, adwokat, partner w kancelarii Jabłoński Koźmiński i Wspólnicy. I dodaje, że cel sprawcy jest jeden: ukryć się, by pod płaszczem bezkarności naruszać dobra osobiste innych użytkowników.

Sędzia Jan Klocek też uważa, że potrzebna jest dobra ochrona przed internetowym heitem, ale jego zdaniem obecne przepisy, zarówno cywilne, jak i karne, dają do tego dobre podstawy. – Rozmawialiśmy o tym w sądzie w gronie sędziów cywilistów i uznaliśmy, że dodatkowa regulacja materialnoprawna nie jest w tej dziedzinie konieczna. Przepisy artykułów 23 i 24 kodeksu cywilnego zapewniają ochronę dóbr osobistych, a niewątpliwie hejt w internecie w takie dobra uderza. Problemem jest często wskazanie sprawy, co dla skarżącego bywa trudne – uważa.

Więcej na prawo.pl