– Jak to możliwe, że przez tyle czasu nie zdobyliśmy się na żadną rzetelną informację o tym, co tu się wydarzyło? – mówią twórcy tablicy poświęconej robotnikom przymusowym i żydowskim więźniom, którzy budowali jezioro Rusałka. Kilka dni temu nad jeziorem stanęła pierwsza tablica poświęcona tragicznej historii tego miejsca. Maciej Krajewski, fotograf, założyciel stowarzyszenia Łazęga Poznańska: – W tej chwili Rusałka cieszy nas jako akwen rekreacyjny. Piękna zieleń, przyroda. Pociąg kojarzy nam się z komunikacją, z życiem. Ale ta woda w tamtych czasach oznaczała dla wielu ludzi śmierć. Tak samo jak pociągi.

„Jest niedopuszczalne, by 74 lata po zakończeniu II Wojny Światowej, wciąż tolerować hitlerowskie barbarzyństwo” – napisali Krajewski i Przybylski w liście, który w listopadzie 2019 r. złożyli w urzędzie miasta. Domagali się, by rozbitych macew ze zniszczonych żydowskich cmentarzy, którymi utwardzano dno jeziora, a które dziś wystają nad taflę wody, nie pozostawiać w zapomnieniu. Tak samo jak pamięci żydowskich więźniów i robotników przymusowych, którzy w czasach niemieckiej okupacji budowali Rusałkę. Wielu z nich zginęło przy pracy.

Społecznicy w ciągu kilku ostatnich miesięcy zdobyli wszystkie niezbędne pozwolenia i ogłosili społeczną zbiórkę na budowę pierwszej tablicy poświęconej historii tego miejsca. W portalu Zrzutka.pl. udało się zebrać 8 tys. zł. Inicjatywę wsparło 128 darczyńców.

We wtorek na symboliczne odsłonięcie tablicy przyszło kilkadziesiąt osób.

Krajewski: – Wiadomo, że to całe wojenne zło, ludzka gehenna zaczęła się dużo wcześniej. W latach 30. w Niemczech. Ale 1 września to najbardziej zrozumiała, czytelna dla wszystkich data.

Przybylski: – Oddajemy do użytku tę tablicę i bardzo bym sobie życzył, aby ona była rzeczywiście używana. Czytana. Aby każdego dnia poznaniacy i turyści przypominali sobie o tym, jak powstawał ten akwen.

Więcej w poznańskiej Wyborczej