„Tylko świnie siedzą w kinie!” – skandowali przed otwockim kinem Oaza uczestnicy protestu przeciw projekcji filmu prawicowego dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego „Powrót do Jedwabnego”. Wyszedł do nich autor dokumentu i przekonywał, że Żydzi od setek lat szkodzą Polsce.

Film negujący udział Polaków w zbrodni w Jedwabnem i oskarżający Żydów o rozbiór Polski wyświetlono w poniedziałkowy wieczór w kinie Oaza, które przed wojną należało do żydowskiej rodziny Nussfeldów, a dziś jest placówką Miejskiego Ośrodka Kultury, Turystyki i Sportu. O odwołanie seansu zaapelowała do prezydenta Otwocka Jarosława Margielskiego (PiS) redakcja katolickiego czasopisma „Więź”. „Czy godzi się, aby samorządowa placówka kultury propagowała tezy o >>żydowskim rozbiorze Polski<<? Czy godzi się, aby działo się to w mieście z tak piękną kartą historii polsko-żydowskiej, w budynku zbudowanym przez niewinne żydowskie ofiary Zagłady, a zarazem polskich patriotów?” – czytamy w apelu podpisanym przez redaktora naczelnego „Więzi” Zbigniewa Nosowskiego i Sebastiana Rakowskiego, prezesa Towarzystwa Przyjaciół Otwocka. – „Ktoś chce nam podłożyć bombę. Pan może jeszcze ją rozbroić. Niech Pan czym prędzej odwoła zapowiedziany spektakl. W Otwocku nie może być dobrej pogody dla głoszenia nienawiści”. Prezydent Margielski tego nie zrobił, pokaz się odbył.

Wśród idących na seans połączony ze spotkaniem z twórcą filmu widać było wiceprezydenta miasta Pawła Walo. Widzów przywitała grupa osób z transparentem „Antysemityzm nie przejdzie”. Stała najpierw po drugiej stronie ulicy, potem przeniosła się przed okno budynku kina. Protestujący skandowali: „Tylko świnie siedzą w kinie!”, „Wstyd dla miasta!”, „Hańba!”, „Precz z Otwocka!”.

– Znamy się z innych demonstracji. Skrzyknęliśmy się na Facebooku – powiedziała nam pani Dorota. – Sam film jest skandaliczny, ale najgorsze jest to, że wyświetla się go w kinie, które kiedyś należało do Żydów – dodała. Na początku pikiety podeszła do wiceprezydenta Walo z pytaniem, dlaczego przedstawiciel władz miasta bierze w tym udział. – Mamy wolność – odparł.

Pani Dorota chciała za innymi wejść do kina, ale została zatrzymana przez barczystego ochroniarza z firmy Jappol Security. Oznajmił, że do środka wpuszczane są tylko osoby z zaproszeniami. Na pytanie, kto wydał takie polecenie, odpowiedział: – Mój szef, a jemu policja.

Więcej w Wyborczej