Przed Sądem Okręgowym w Opolu rozpoczął się proces Bolesława R., który został oskarżony o pobicie kobiety pochodzącej z Ukrainy. Oskarżony do przestępstwa się nie przyznaje. – Jedynie złapałem ją za rękę i wyprowadziłem z domu – przekonywał na przesłuchaniu. Do zdarzenia doszło 30 września ubiegłego roku w liczącej tysiąc mieszkańców wsi Moszczanka pod Prudnikiem. W domu 52-letniej Kazimiery, koleżanki pokrzywdzonej, przebywał Bolesław R. Dwa razy w miesiącu pomagał schorowanej kobiecie w koszeniu trawnika.

Gdy do mieszkania weszła Tetiana, mężczyzna mocno się zirytował. Chciał przekonać pokrzywdzoną, aby nie przeszkadzała mu w spożywaniu posiłku. – Weszła do pokoju bez pukania, z nikim się nawet nie przywitała. A gdy już weszła, to nie odezwała się do nikogo. Zachowywała się, jakby była u siebie – tłumaczył na przesłuchaniu Bolesław R.

Gdy kobieta wróciła do domu, zadzwoniła na policję. Z kolei oskarżony, który nie stawił się na pierwszym terminie rozprawy w sądzie, na przesłuchaniu przygotowawczym tłumaczył, że do stawianych mu zarzutów przyznaje się tylko częściowo. – Złapałem ją za rękę i wyprowadziłem na podwórko. Nie porwałem odzieży, nie groziłem śmiercią, nie mam żadnych uprzedzeń narodowościowych. Wiedziałem, że jest Ukrainką, ale w żaden sposób mi to nie przeszkadzało, że mieszka w Polsce – przekonywał Bolesław R.

Oskarżonemu za pobicie z powodu przynależności narodowościowej grozi kara od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.

Więcej w Wyborczej