„Poprosiłem sekretarza stanu Pompeo, by przyjrzał się odbieraniu ziemi, wywłaszczeniom i zabijaniu farmerów na dużą skalę w Afryce Południowej” – zatweetował prezydent USA 22 sierpnia. Donald Trump regularnie mija się z prawdą, jednak wpis o ludobójstwie białych farmerów potraktowano nadzwyczaj poważnie: przez kolejne dni czołowe media, nie tylko w USA, poświęcały mu spore analizy.

Teoria o „ludobójstwie białych” od dawna ma stałe miejsce w narracji skrajnej prawicy. Głosi ona istnienie spisku, czy też spisków, mających na celu wyparcie białej ludności przez kolorową. Afryka Południowa i Zimbabwe pełnią tu role raju utraconego – i przykładu, jaki los czeka białych, jeśli oddadzą władzę tam, gdzie jeszcze tego nie zrobili.

Nie jest to tylko niewinna gadanina. 17 czerwca 2015 r. Dylann Roof zmasakrował wiernych w kościele dla czarnych w Charleston. Ten dwudziestoletni faszysta, bez związków z Afryką, uważał, że „czarni przejmują świat”, i miał obsesję przywrócenia rządów białych w Rodezji (dawna nazwa Zimbabwe). Prowadził stronę internetową „Ostatni Rodezyjczyk”.

Więcej na: wyborcza.pl