„Mariusz jest gejem i mieszka w małej wsi w województwie podkarpackim. Jakiś czas temu o jego orientacji dowiedziała się cała wieś. Od tej pory jego życie stało się potwierdzeniem najkoszmarniejszych stereotypów o życiu w tym regionie Polski. Zaczęło się od ataków słownych, które stopniowo przechodziły w groźby śmierci a w końcu w ataki fizyczne. Według relacji Mariusza cała wieś traktuje go poniżej godności, problem jest nawet z byciem normalnie obsłużonym w sklepie. Ktoś próbował otruć jego psa. Obecnie sytuacja wygląda tak, że okoliczni mieszkańcy urządzają sobie zgromadzenia pod jego domem – dosłownie kilkanaście osób stoi na ulicy i krzyczy. Taka forma weekendowej rozrywki, brakuje jedynie płonących pochodni” – napisał na swoim Facebooku Mateusz Sulwiński.

Prezes Grupy Stonewall zaapelował do aktywistów, aktywistek i osób działających na rzecz praw osób LGBT+, aby uzyskać pomoc dla poszkodowanego chłopaka. Matka chłopaka mieszka za granicą, czasem go odwiedza. Jego koleżanka relacjonuje w „Gazecie Wyborczej”: „zazwyczaj, jak przyjeżdżała, to ataki ustawały, ale tym razem się nic nie zmieniło. Chłopak często dzwoni na policję i prosi o interwencję, jednak policja zazwyczaj nie przyjeżdża. Kiedy poszedł osobiście na komisariat, odmówiono mu spisania zeznań. Na początku odmawiano interwencji, mówiąc, że powinien pójść z tym do sądu. On taki ma zamiar, jednak rada była beznadziejna, biorąc pod uwagę to, że ludzie ze wsi stali w momencie rozmowy z dyspozytorem 112 pod jego domem, z zamiarem skrzywdzenia go i jego mamy”.

Więcej na queer.pl