Kesaria Abramidze, transpłciowa modelka, zginęła w swoim mieszkaniu dzień po przegłosowaniu w gruzińskim parlamencie pakietu homofobicznych ustaw.

Otwarte mówienie o swojej orientacji seksualnej czy tożsamości płciowej w konserwatywnej Gruzji wymaga odwagi. Kesaria Abramidze, transpłciowa modelka, właścicielka popularnego profilu na Instagramie, była jedną z twarzy ruchu LGBT+ w Gruzji. Swoją ojczyznę reprezentowała zresztą na licznych konkursach piękności, w tym Miss Trans Star International 2018.

Kilkanaście godzin po przegłosowaniu ustawy mającej zwalczać „propagandę LGBT” Abramidze zginęła pchnięta nożem. Zatrzymany przez służby 26-letni sprawca nie wypowiedział się na temat motywów brutalnego morderstwa, ale w Gruzji panuje przekonanie, że zbrodnia ma związek z wprowadzeniem przepisów i narastaniem homofobicznych postaw w społeczeństwie.

Te symptomy widoczne były już lata temu, objawiając się atakami na marsze i wydarzenia organizowane przez środowiska LGBT+. Niepokój międzynarodowej opinii publicznej wzbudziły rozruchy podczas Tbilisi Pride 2023. Państwo usankcjonowało ustawami homofobiczne postawy. Przed taki scenariuszem ostrzegała zresztą sama prezydentka Salome Zurabiszwili, która, wyrażając żal z powodu zbrodni, dodała, „ta tragedia musi obudzić gruzińskie społeczeństwo”.

Prawicowa partia Gruzińskie Marzenie znajdująca się u sterów państwa od 2012 r. przekroczyła kolejną granicę. Przeforsowana w parlamencie 17 września ustawa o „wartościach rodzinnych i ochronie nieletnich” wprowadza zakaz terapii hormonalnej, zawierania związków jednopłciowych i adopcji dzieci przez pary tej samej płci. Ma również wprowadzać nakaz cenzurowania dzieł kultury odnoszących się do społeczności LGBT+.

Gruzińskie Marzenie gra na strachu przed „propagandą LGBT” Zachodu. Polityka pada na podatny grunt ze względu na szczególną rolę Gruzińskiego Kościoła Prawosławnego. Instytucja z Eliaszem II na czele cieszy się rekordowym poziomem zaufania społecznego. Stanowi też podstawę dla gruzińskiej tożsamości.

Przeciwko kontrowersyjnej ustawie nie zagłosował żaden z deputowanych. Wynika to z bojkotu sił opozycyjnych w związku z wprowadzeniem ustawy „O przejrzystości zagranicznych wpływów”. Kontrowersyjna legislacja, która stała się zarzewiem masowych protestów, zakłada potrzebę rejestracji podmiotów finansowanych przynajmniej w 20 proc. ze środków zagranicznych.

Więcej w Wyborczej