Na placu przy stacji metra Centrum stoi kobieta z transparentem. Na nim napisy: „Wolność słowa tylko dla Żydów i koszernoposłusznych? 20 lat żydowskiej manipulacji słowem i retoryki talmudycznej”. Jeden z przechodniów idzie do prokuratury. Ta umarza sprawę – przedstawiamy wydarzenia opisane po raz pierwszy w stołecznym dodatku „Gazety Wyborczej”.

Na placu przy stacji metra Centrum stoi kobieta z transparentem. Na nim napisy: „Wolność słowa tylko dla Żydów i koszernoposłusznych? 20 lat żydowskiej manipulacji słowem i retoryki talmudycznej”. Jeden z przechodniów idzie do prokuratury. Ta umarza sprawę – przedstawiamy wydarzenia opisane po raz pierwszy w stołecznym dodatku „Gazety Wyborczej”.

 

21 kwietnia w Dniu Pamięci o Holocauście naczelnik wydziału kultury w Śródmieściu Krzysztof Czubaszek wracając z pracy po raz kolejny zauważył kobietę z transparentem. Przedtem prosił już policjantów o interwencję, ale byli zajęci. 21 kwietnia, obok pikietującej dwóch policjantów rozmawiało z inną kobietą. – Wreszcie kogoś to ruszyło – pomyślał podchodząc do nich. Okazało się, że kobieta przyjechała z Izraela uczcić Dzień Pamięci o Holocauście. Mówiła po polsku. Była oburzona treścią haseł. Panu Czubaszkowi zrobiło się wstyd, jako warszawiakowi.

Cudzoziemka tłumaczyła policjantom, że to są hasła antysemickie. Chciała zgłosić przestępstwo. Funkcjonariusze nie przyjęli zgłoszenia od właścicielki izraelskiego paszportu. – To dziwne. Policja nie ma prawa odmówić przyjęcia zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa i to bez względu na obywatelstwo zawiadamiającego – powiedział Adam Kwiecień, prawnik Otwartej Rzeczpospolitej.

Wtedy Krzysztof Czubaszek wręczył policjantom swój dowód osobisty.

Funkcjonariusze przez radio przeczytali slogany dyżurnemu w komisariacie. Po chwili przyszła decyzja – hasła nikogo nie obrażają, policja nie będzie interweniować. Zdaniem naszego prawnika, w ten sposób ponownie złamali prawo, bo mieli obowiązek zawiadomienie przyjąć.

Krzysztof Czubaszek nie ustąpił. Kilka dni później w śródmiejskim komisariacie złożył zawiadomienie o przestępstwie.

Kobieta już od jakiegoś czasu pojawia się z transparentami w różnych miejscach Warszawy. W listopadzie pod bramą UW na Krakowskim Przedmieściu miała transparent pochwalający getto ławkowe i apelujący do studentów pochodzenia żydowskiego, by zwolnili miejsca na polskich uczelniach dla Polaków.

Zawiadomienie o przestępstwie zgłoszone przez Krzysztofa Czubaszka doczekało się postanowienia prokuratury rejonowej o umorzeniu dochodzenia. W uzasadnieniu urzędnik przeczytał: „Wolność słowa jako jedna z gwarancji demokratycznego porządku jest standardem w nowoczesnym państwie i przejawia się m.in. możliwościami krytykowania jakichkolwiek postaw indywidualnych czy grupowych (…). Osoby pochodzenia żydowskiego spod tej krytyki nie są i nie mogą być wyłączone”.

Adam Kwiecień nie mógł uwierzyć w decyzję prokuratury: – Nie wiem, jak można nie zauważyć, że słowa na transparentach mają charakter antysemicki – powiedział. – Uważam, że prawna akceptacja antysemityzmu w uzasadnieniu prokuratora jest głupia i demoralizująca, w Polsce przecież karane jest znieważenie kogokolwiek ze względu na jego narodowość, pochodzenie, rasę czy religię.

Prokuratura w uzasadnieniu poinformowała także, że kobieta również 9 kwietnia demonstrowała transparent z podobnymi hasłami: „Czy środowisko lekarskie i prawnicze jest zdominowane przez osoby pochodzenia żydowskiego? Koszerna Solidarność? Etaty po medycynie tylko dla Żydów? Czy pan prezes Naczelnej Izby Lekarskiej jest Żydem? Czy lekarze wstydzą się swoich matek Żydówek?”. Teraz toczy się postępowanie przeciwko przechodniowi, który zareagował na te hasła i zniszczył transparent.

Krzysztof Czubaszek uważa hasła na transparentach za antysemickie, ”mimo że nie nawołują wprost do nienawiści.” Zgadzamy się z nim, że nie możemy pozwalać na publiczne głoszenie takich haseł. To jest niezgodne z prawem i to nas kompromituje. Otwarta Rzeczpospolita poprze jego odwołanie od postanowienia prokuratury.

W tej sprawie powiedzieli:

Seweryn Blumsztajn:
Nie dziwi mnie, że prokuratura zdobyła się nagle na subtelne analizy na temat wolności słowa. Prokuratura zawsze zrobi wszystko, żeby nic nie zrobić w takiej sprawie.
Nikt – łącznie z policją – nie chce nic zrobić, ponieważ wiadomo, że kobieta z taką pasją śledząca obecność Żydów w wielu dziedzinach naszego życia jest zwykłą wariatką i nie sposób jej ciągać po komisariatach, sądzić i skazywać.
Coś jednak trzeba zrobić, bo przecież nie można pozwolić na ewidentnie antysemickie manifestacje. A poza tym, ten typ szaleństwa „na żyda” nie jest w Polsce rzadkością. Jeszcze nie tak dawno prezentował go obecny prezes telewizji publicznej.
Skoro prokuratura w sposób oczywisty nagina prawo umarzając śledztwo w sprawie rasistowskiej manifestacji, to niech je też nagnie, żeby uniemożliwić tej kobiecie kontynuację tych obrzydliwych pikiet.
Tylko człowiek, który zabrał jej i podarł antysemickie plakaty zachował się normalnie.
Polecam jego przykład prokuraturze i policji.

Paula Sawicka:
Obnoszone po Warszawie hasła są bez wątpienia antysemickie. Nie wiem dlaczego ta pani to robi. Może, jak niektórzy przypuszczają, jest chora lub niezrównoważona psychicznie. Może. Nie zmienia to faktu, że publiczne głoszenie takich haseł to wstyd i hańba. Ale prawdziwą hańbą okrywa nas, świadków, nasza obojętność, a nawet pobłażliwość dla takich zdarzeń. Nie tłumaczy nas niekompetencja funkcjonariuszy policji i pobłażliwość prokuratorów. Trzeba ubolewać, że prokurator powołując się na „standardy nowoczesnego państwa” posługuje się wolnością słowa jak wytrychem, którym na oścież otwiera drzwi do krzywdzenia innych ludzi nienawistnym słowem. Trzeba to szczególnie mocno piętnować, bo jest urzędnikiem państwowym zobowiązanym do upowszechniania rzeczywistych standardów nowoczesnego państwa. Tym większe uznanie należy się panu Krzysztofowi Czubaszkowi i nieznanemu nam z nazwiska przechodniowi, który zniszczył baner z antysemickimi hasłami, a teraz odpowiada za to przed sądem oraz wszystkim, niestety wciąż nielicznym, którzy umieją się zdobyć na gest przyzwoitości i normalności, broniąc tym samym naszej godności i naszego honoru. Dopóki tacy ludzie jak oni nie będą stanowili wśród nas większości, nie mamy prawa się oburzać, kiedy nam zarzucają przychylność dla antysemityzmu.