Radni Świdnika jako jedni z pierwszych przyjęli uchwałę, której celem było „powstrzymanie ideologii LGBT”. Dziś deklarują, że godność każdego człowieka jest wartością niezbywalną i sprzeciwiają się wszelkiej dyskryminacji, w tym ze względu na orientację seksualną.

Gdy w marcu 2019 roku radni podlubelskiego Świdnika, idąc śladem kolegów i koleżanek z powiatu, przyjęli stanowisko ws. „powstrzymania ideologii LGBT”, wydawało się, że to wciąż drobny incydent. W ciągu kilku miesięcy podobne dokumenty anty-LGBT, w mniej lub bardziej homofobicznej formie, uchwaliło ponad 100 jednostek samorządu terytorialnego w Polsce. A cały świat zastanawiał się, jak to możliwe, że jedno z państw Unii Europejskiej tak brutalnie dyskryminuje swoich nieheteronormatywnych mieszkańców.

Rok po przyjęciu homofobicznych deklaracji, gdy temat nie schodził z afiszy, stacja BBC ogłosiła, że wysyła do Świdnika swojego reportera. Miał udokumentować, jak żyje się w tzw. „strefie wolnej od LGBT”.

Radni z regionu, którzy stali za przyjęciem uchwały, tłumaczyli, że padli ofiarą prowokacji. „Będziemy zawsze bronić rodziny i wolności” – odgrażał się radny powiatu Rafał Brzózka, po spotkaniu z zagranicznymi dziennikarzami.

Wcześniej wyjaśniał, że nie chodzi o to, że kogoś nie lubi. Przekonywał, że osoby LGBT dokonują w Polsce świętokradztwa. Jako przykład podał organizację Marszu Równości w Lublinie w dniu Matki Boskiej Fatimskiej. „Kiedy szedł, modliłem się, przepraszając Matkę Bożą, że dniu jej święta dochodzi do gorszących zdarzeń” – wyjaśniał Brzózka.

Co gorszyło radnego? Demonstracja „zapatrywań seksualnych”, „niemoralne” trzymanie się za ręce na ulicach miasteczek takich jak Świdnik, a także aluzje, że „homoseksualiści dostąpią zbawienia”.

Według Brzózki, Świdnik miał być wolny od LGBT w tym sensie, że „sprawy prywatne pozostaną prywatne”, a dzieci nie będą „demoralizowane”.

Radni gminy, reprezentujący PiS i środowisko burmistrza, byli bardziej powściągliwi w komentarzach. Tłumaczyli, że nie chcą ingerować w prywatną sferę życia swoich mieszkańców. Ich deklaratywnym celem było „zagwarantowanie rodzicom prawa do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami” i obrona „tradycyjnych wartości, rodziny i szkół”. Tylko w zasadzie co im zagrażało?

Więcej w oko.press