To jedyne znane fotografie z powstania w getcie, których nie robili Niemcy. 12 odbitek przechowywanych m.in. w waszyngtońskim Muzeum Holokaustu znali do tej pory jedynie badacze Zagłady. Miesiąc temu syn Zbigniewa Leszka Grzywaczewskiego cudem odnalazł cały negatyw sprzed 80 lat. „Newsweek” publikuje zdjęcia jako pierwszy.

Od kwietnia będzie można oglądać fotografie na specjalnej wystawie w warszawskim Muzeum POLIN. Ich autorem jest Zbigniew Leszek Grzywaczewski, polski strażak. Unikatowe zdjęcia odnalazł na strychu jego syn, Maciej Grzywaczewski.

— Sięgnąłem po ostatni karton ze strychu w domu siostry. I niczym w klasycznym thrillerze ostatnia rolka filmu wyjęta z ostatniego pudełeczka tego kartonu okazała się poszukiwanym negatywem — wspomina w rozmowie z Aleksandrą Pawlicką.

Odnaleziony negatyw zawiera 48 fotografii, z czego 33 dokumentują pacyfikację i dopalanie płonącego getta. Pozostałe to prywatny spacer w parku Ujazdowskim i portrety narzeczonej strażaka oraz jego samego. 12 waszyngtońskich zdjęć jest więc tylko częścią odnalezionych w grudniu 2022 r.

Na zdjęciach Grzywaczewskiego widać mur getta, ludzi prowadzonych na Umschlagplatz, Niemców szykujących się do podpalania domów, strażaków podczas odprawy. Jedne robione są z ukrycia, zza czyichś pleców, z okien, z dachów, na które strażacy mieli wstęp. Między innymi z budynku dzisiejszego szpitala św. Zofii przy ul. Żelaznej. Inne są pozowane, jak te, na których strażacy stoją z niemieckim żołnierzem.

Więcej na noizz.pl