Prokuratura umorzyła sprawę pikiety narodowców w Dąbrowie Górniczej, na czele której stał Jacek Międlar. Jej uczestnicy lżyli Żydów, Tadeusza Mazowieckiego i nawoływali do wysadzenia pomnika. – Brak znamion czynu zabronionego – stwierdzili śledczy. Sprawą zajmowała się Prokuratura Rejonowa Katowice-Północ. To specjalnie jednostka wyznaczona w aglomeracji katowickiej do prowadzenia postępowań związanych z przestępstwami tak zwanej mowy nienawiści. Zajmujący się nimi śledczy biorą udział w szkoleniach dotyczących tropienia sprawców takich zdarzeń.

Postępowanie dotyczyło pikiety zorganizowanej w grudniu 2018 r. pod pomnikiem Bohaterom Czerwonych Sztandarów w Dąbrowie Górniczej. Na jej czele stali były ksiądz Jacek Międlar i Piotr Rybak, „męczennik” ruchu narodowego, który został skazany za spalenie kukły Żyda.

W trakcie demonstracji narodowcy nie bawili się w dyplomację. Słowa „szmaty”, „robactwo” „pleniąca się zaraza” w kontekście „zdrajców”, „judeopolonii” i „Żydów” czy „bolszewików” odmieniali przez wszystkie przypadki. Unię Europejską porównywali do reżimu komunistycznego.

– Tadeusz Mazowiecki był parchem, Żydo-komunistą, który przedłużył komunizm po 1989 r. To człowiek, który usprawiedliwiał morderców księdza Popiełuszki, usprawiedliwiał jedną kreską katów komunistycznych w sędziowskich i prokuratorskich togach – krzyczał Jacek Międlar. Następnie zaintonował piosenkę „raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”.

Więcej w Wyborczej