We wtorek (13 września) Staż Graniczna usiłowała deportować Kurdyjkę z dwójką małych dzieci samolotem linii Turkish Airlines. – Stawiła opór, nie dała się wprowadzić do samolotu. Zostanie teraz przewieziona do ośrodka w Kętrzynie – relacjonuje aktywistka, która pomagała jej w staraniach o azyl.

„Dwójka dzieci i ich matka, 30-letnia Kurdyjka, zostaną dzisiaj wieczorem, o godz. 19, deportowani z Warszawy liniami Turkish Airlines do Iraku” – zapowiedzieli we wtorek (13 września) aktywiści działający na rzecz uchodźców.

Anna Alboth, dziennikarka i aktywistka, podkreśliła, że dobrze zna historię tej rodziny, i zaapelowała o wsparcie. „9 dzieci, trudna historia, mnóstwo płaczu i przytulania w listopadowym lesie na Podlasiu. Za godzinę mają być deportowani” – pisała po godz. 18. I podkreślała: „Te dzieciaki były w emocjonalnych kawałeczkach 10 miesięcy temu. Nie chcę nawet myśleć, jak się mają dziś”.

Po godz. 19.30 pełnomocniczka Kurdyjki (chce zostać anonimowa) przekazała „Stołecznej”, że kobiecie z dziećmi udało się zostać w Polsce. – Próbowano ją wprowadzić na pokład, zanim jeszcze znaleźli się na nim inni pasażerowie. Ale stawiła opór, nie dała się wprowadzić do samolotu. Zostanie teraz przewieziona do ośrodka w Kętrzynie – relacjonuje.

We wtorek po południu w rozmowie ze „Stołeczną” jedna z aktywistek zaangażowanych w sprawę, Joanna Sarnecka, zapowiadała, że aktywiści będą negocjować na lotnisku z przedstawicielami linii lotniczych, i rozmawiać ze współpasażerami Kurdyjki.

– Linie Turkish Airlines wiedzą o deportacji, ale chcą pozostać neutralne. Chcemy ich przekonać, że to wpłynie na ich wizerunek. Na lotnisku będziemy też namawiać współpasażerów z tego lotu, by sygnalizowali załodze, że nie zgadzają się na lot z przymusowo deportowanymi. W takich sytuacjach, na prośbę pasażerów, pilot może odmówić wzięcia tych osób na pokład – tłumaczyła.

Podkreśliła przy tym, że osoby uciekające z Iraku i Kurdystanu, niezależnie od tego, jak bardzo są zagrożone w swoim kraju pochodzenia, zazwyczaj nie otrzymują w Polsce azylu. – Ich wnioski są odrzucane jakby z założenia. Miesiąc temu mieliśmy przypadek Irakijczyka, w przypadku którego dwukrotnie została podjęta próba deportacji, dzień po dniu – uzupełniła.

Jak dodała aktywistka, Straż Graniczna obciąża kosztami biletu osoby szykowane do deportacji. 30-latce przedstawiono już pismo z wyliczeniem kosztów jej pobytu i kosztów deportacji, które będzie musiała ponieść.

Więcej w Wyborczej