Dlaczego w epoce poprawności politycznej tak wielu ludzi dalej nie lubi czarnych, ­Żydów, narkomanów? – zastanawia się dr Michał Bilewicz z Centrum Badań nad Uprzedzeniami.

Dlaczego w epoce poprawności politycznej tak wielu ludzi dalej nie lubi czarnych, ­Żydów, narkomanów?

 

Możliwe, że wkrótce w związku z rozszerzeniem Unii Europejskiej na polskim rynku pracy pojawią się bułgarscy i rumuńscy specjaliści, stanowiący konkurencję dla Polaków. Przekonamy się, czy polscy pracodawcy równie chętnie zatrudnią bułgarskiego informatyka jak rodaka? Albo – jak na porażkę w konkursach o staże reagować będą absolwenci polskich szkół? Ilu polskich polityków zacznie postulować ograniczenie liczby imigrantów? W jaki sposób polscy pracownicy odnosić się będą do kolegów nie mówiących płynnie po polsku? To tylko kilka z pytań, na które starają się od lat odpowiadać zachodnioeuropejscy i amerykańscy psychologowie w odniesieniu do swoich społeczeństw i uprzedzeń w nich panujących.

 

Skąd się biorą uprzedzenia?

 

Uprzedzenia to negatywne postawy wobec członków jakiejś grupy, żywione z powodu samej ich przynależności do danej grupy. Uprzedzenia mogą być skierowane do przedstawicieli innych ras, narodów, ale też do mówiących z innym akcentem albo do osób o odmiennej orientacji seksualnej. Tradycyjnie w naukach społecznych uprzedzenia wiązano z walką grup o miejsce na rynku pracy, o status społeczny i o inne rzadkie dobra. W południowych stanach USA poziom uprzedzeń wzrastał wtedy, gdy spadała cena bawełny. Małomiasteczkowy antysemityzm w przedwojennej Polsce interpretowano jako wyraz wkroczenia chrześcijańskiej ludności do zawodów dotąd zdominowanych przez Żydów, związanych z rzemiosłem i handlem. Z kolei antysemityzm na uniwersytetach w latach 30. można łatwo powiązać z asymilacją polskich Żydów, którzy coraz częściej decydowali się na świecką edukację i karierę naukową.

 

Gdy zatem dwie grupy zaczynają rywalizować w jakiejś dziedzinie – tłumaczy socjologia lub ekonomia – pojawiają się też uprzedzenia, które mają uzasadnić brutalne metody w rywalizacji.

 

Czy to wyjaśnia wszystkie uprzedzenia występujące na świecie? Często przecież fale nienawiści wobec jakiejś mniejszości wybuchają nawet wtedy, gdy nie zagraża ona bezpośrednio większości. Skąd się brał antysemityzm w latach 20. u mieszkańca mieściny w Bawarii, w której nigdy przedtem nie widziano Żyda? Odpowiedzią na to była teoria kozła ofiarnego, która głosiła, że gdy doznajemy frustracji ze strony jakiejś trudnej do zidentyfikowania siły (np. ogólnoświatowego rynku) – wówczas przenosimy agresję na zastępczą ofiarę, którą łatwiej zidentyfikować. To właśnie w wyniku kryzysu gospodarczego i politycznego Niemiec weimarskich uprzedzenia ludności miały się skierować przeciw stanowiącej ok. 1 proc. społeczeństwa mniejszości żydowskiej. Zdaniem psychologów Żydzi stali się kozłem ofiarnym.

 

W latach 40. polski psycholog Bohdan Zawadzki na łamach „Journal of Abnormal and Social Psychology” przeprowadził zdecydowaną krytykę teorii kozła ofiarnego w wyjaśnianiu uprzedzeń. Twierdził, że nie pozwalała ona jednoznacznie przewidzieć, która grupa padnie ofiarą uprzedzeń, a zatem trudno uznać ją za teorię naukową. Od tamtego czasu mało kto powołuje się na tego typu wyjaśnienia uprzedzeń.

 

Późniejsze koncepcje podkreślały, że istnieje szczególny rodzaj osobowości podatnej na uprzedzenia – osobowość autorytarna. Theodor W. Adorno, którego fala nazistowskich uprzedzeń wygnała z niemieckiego Frankfurtu do USA, po przestudiowaniu wielu wywiadów i kwestionariuszy doszedł do wniosku, że osobowość autorytarna pojawia się u tych ludzi, których ojciec był dominujący, nieobecny i poważny, a matka – moralizująca, dobra i pełna poświęcenia. Ludzie o takiej osobowości cenią karność, tradycyjną moralność i siłę. W połączeniu z wiarą w przesądy miało to dawać podatny grunt na rozwój uprzedzeń do obcych. Obecnie ten kierunek badań pojawia się czasem w psychologii politycznej, gdzie nadal diagnozuje się osobowość „prawicowego autorytarysty” lub człowieka „zorientowanego na dominację”, lecz psychologia uprzedzeń rzadko zadowala się już takimi prostymi wyjaśnieniami. Nie pozwalają nam one zrozumieć, dlaczego ci sami ludzie zdecydowanie faworyzują jedne grupy, a innych nie lubią, oraz dlaczego ludzie stają się uprzedzeni w pewnych sytuacjach, a w innych – wydają się bardzo tolerancyjni.
Czy uprzedzenia przeminęły?

 

W epoce poprawności politycznej uprzedzenia coraz częściej wydają się nam egzotyką z zamierzchłej przeszłości, tak odległą, jak opowieści o linczach w południowych stanach USA czy o przedwojennym haśle „Nie kupuj u Żyda!”.

 

Odsetek badanych, którzy otwarcie deklarują postawy uprzedzenia, rzeczywiście się zmniejsza. W latach 30. XX w. przeważająca część Amerykanów uważała czarnych za przesądnych i leniwych, a dziś cechy te przypisałoby im mniej niż 5 proc. badanych. Jeszcze w latach 40. XX w. połowa Amerykanów nie chciała mieć czarnego za przyjaciela, a 59 proc. nie zgadzało się na mieszkanie w tej samej okolicy co czarni. Dziś prawie żaden Amerykanin nie deklaruje takich postaw. Czarni coraz częściej pojawiają się w amerykańskich filmach w rolach niezgodnych z tradycyjnym stereotypem, a polityk wypowiadający publicznie treści naznaczone uprzedzeniem skazałby się na polityczny niebyt.

 

Również w naszym kraju nawet najbardziej przywiązani do endeckiej tradycji politycy deklarują, że w Polsce nie ma i nie będzie miejsca na antysemityzm. Dyrektor Radia Maryja oświadcza: „Szanujemy każdego człowieka, niezależnie od narodowości, stanu, wieku, rasy czy religii”. Czy zatem uprzedzenia odeszły do przeszłości? Niekoniecznie, zwłaszcza gdy popatrzymy na dane z sondaży socjologicznych.

 

Bogdan Cichomski i Renata Siemieńska z Instytutu Studiów Społecznych porównali wyniki badań ksenofobii przeprowadzanych w ramach Międzynarodowego Programu Sondaży Społecznych w 1995 r. i w 2003 r. Ogólny poziom uprzedzeń Polaków nie zmienił się istotnie w ciągu tych ośmiu lat. Zmiana nastąpiła w odniesieniu do konkretnych mniejszości. Badania Ireneusza Krzemińskiego z Instytutu Socjologii UW wykazały, że w latach 1992–2002 zdecydowanie spadł poziom uprzedzeń wobec Niemców i Ukraińców, natomiast wzrósł poziom uprzedzeń wobec Żydów i Rosjan.

 

Jednakże czym innym są odpowiedzi udzielane w sondażach, a czym innym autentyczne uprzedzenia i wynikające z nich zachowania ludzi.

 

Uprzedzenia a język

 

Gdy nie wypada otwarcie głosić uprzedzeń, ludzie uprzedzeni muszą stworzyć inne metody przekazywania niechętnych postaw wobec obcych. Jak? Na to pytanie starają się dziś odpowiedzieć inspirujący się psychologią społeczną lingwiści. Teun van Dijk badał np. wykorzystanie charakterystycznej strategii zastrzeżenia (disclaimer) w mowie człowieka uprzedzonego, czyli przedstawianie swoich przekonań w postaci „tak, ale…”. Strategia zastrzeżenia opiera się na zaspokojeniu wymogów poprawności politycznej w pierwszej części zdania, aby potem móc przedstawić swój prawdziwy osąd mniejszości etnicznych.

Sklepikarz tłumaczy kupującemu: „Ja nie mam nic przeciw mniejszościom, ale wie pan, moi klienci nie byliby zadowoleni, gdybym ich tu wpuszczał…”. Inny przykład – Holendrzy wyjaśniają badaczowi: „My nie mamy nic przeciw obcokrajowcom. Ale te ich postawy i agresja są przerażające. Już nie możemy być wolnymi ludźmi we własnym kraju”.

 

W Polsce do strategii tej sięgano bardzo często w Marcu 1968 r. – sekretarz Komitetu Warszawskiego PZPR Józef Kępa w jednym z wystąpień oświadczył: „Nie jesteśmy antysemitami, ale nie będziemy tolerować zamaskowanych syjonistów”. Podobne sformułowania stosował też Władysław Gomułka, a łączyły się one – jak wiemy – z dyskryminacją nie wyimaginowanych syjonistów, lecz pozostających w kraju Żydów.

 

Zastrzeżenia są swoistym przeniesieniem odpowiedzialności za uprzedzenia na czynniki zewnętrzne – na panującą gospodarkę, kulturę, a zwykle na same ofiary uprzedzeń. Zastrzeżenia są wykorzystywane tylko wtedy, gdy człowiek uprzedzony musi uważać na słowa i ponosi osobistą odpowiedzialność za ich wypowiadanie. Ruth Wodak i Bernd Matouschek pokazali na sugestywnym przykładzie, że nie stosuje się ich w sytuacjach anonimowych i swobodnych: austriaccy antysemici rozmawiający ze sobą w trakcie demonstracji ulicznej nie stosowali żadnych zastrzeżeń. Przez większość czasu nie jesteśmy jednak anonimowi i nawet najbardziej uprzedzeni z nas starają się jakoś ukryć swoje postawy wobec obcych.
Uprzedzenia nowoczesne

 

Skąd zatem wiadomo, że uprzedzenia nadal w ludziach drzemią? Wystarczy krótka wizyta na nowojorskim Brooklynie, by przekonać się, że pomimo szczytnych deklaracji większości Amerykanów – czarni, Polacy, ortodoksyjni Żydzi, Chińczycy mieszkają nadal w osobnych dzielnicach i że te grupy starają się mieć ze sobą jak najmniej do czynienia. Biali londyńczycy bardzo rzadko pojawiają się we wschodniej części miasta zamieszkanej przez imigrantów z Bangladeszu, a wielu postępowych skądinąd Izraelczyków ani razu nie odwiedziło wschodniej Jerozolimy, nie mówiąc już o Hebronie i Ramalli. Przekłada się to również na kontakty w pracy: choć biali Europejczycy myślą, że nie są uprzedzeni, to czarni, Arabowie lub Pakistańczycy często czują się przez nas dyskryminowani, poniżani, doświadczają sztuczności naszych zachowań, a życzliwość często postrzegają jako wymuszoną.

 

Już w latach 40. szwedzki socjolog Gunnar Myrdal stwierdził, że „gdy pisze się o kwestii murzyńskiej, to wszyscy – nie tylko liberalni intelektualiści – pragną odciąć się od rasowych uprzedzeń”. Myrdal twierdził jednak, że amerykańska kultura, gloryfikująca protestancką etykę pracy i indywidualizm, siłą rzeczy prowadzi do uprzedzeń wobec tych, którzy wyznają inny system wartości. Stąd biorą się nieujawniane w kwestionariuszach uprzedzenia rasowe. Myrdal nazwał to amerykańskim dylematem.

 

Już w latach 70. psychologowie zajęli się tymi uprzedzeniami, które powstały w reakcji na hasła równouprawnienia. David Sears wraz z grupą współpracowników badał reakcje na polityczne żądania czarnych, desegregację i politykę posyłania afroamerykańskich dzieci do typowo białych szkół. Stwierdził on, że ustosunkowując się do równouprawnienia, biali nie dokonują chłodnej kalkulacji korzyści i kosztów, lecz traktują te zagadnienia symbolicznie (patrz minitest w ramce). Na podstawie pomiaru symbolicznego rasizmu można było przewidzieć, na jakiego kandydata zagłosuje dana osoba w lokalnych wyborach, a nawet czy będzie popierać bardziej restrykcyjne rozwiązania w wymiarze sprawiedliwości.

 

Pomysły Searsa rozwinął w latach 80. John B. McConahay z Uniwersytetu Duke. Doszedł do wniosku, że biali Amerykanie mimo spadku deklarowanego poziomu uprzedzeń coraz częściej sprzeciwiali się desegregacji i prawom czarnych – ich postawy są zatem ambiwalentne. Ludzie uprzedzeni, zdaniem McConahaya, zamiast równouprawnienia dostrzegają dziś głównie faworyzację mniejszości.

 

Pomysły tworzenia skal nowoczesnych uprzedzeń miały jednak dwie zasadnicze wady. Po pierwsze, nadal opierały się na kwestionariuszach, a wypełniając kwestionariusz badani niekoniecznie przekazywać musieli swoje autentyczne postawy. Po drugie, poważnym problemem była kwestia neutralności światopoglądowej psychologii. Jeśli bowiem każdy sprzeciw wobec polityki równouprawnienia nazwiemy rasizmem bądź uprzedzeniami, wówczas po prostu naznaczamy niemiłe nam poglądy konserwatywne piętnem patologii. By wyjść z tego impasu, psychologia musiała stworzyć zupełnie nowe metody wykrywania uprzedzeń.
Uprzedzenia utajone

 

Badania uprzedzeń utajonych opierały się na podobnym założeniu, co opisane wcześniej badania rasizmu. Skoro żyjemy w świecie poprawności politycznej i triumfującej na wszystkich polach tolerancji, to znaczy, że ludzie muszą głęboko ukrywać swe uprzedzenia i powstrzymywać się od ich ekspresji nawet w badaniu naukowym. Harold Sigall i Richard Page w 1971 r. przeprowadzili badanie z wykorzystaniem pozornego wykrywacza kłamstw (bogus pipeline), czyli maszyny udającej wariograf. Badani – przekonani, że eksperymentator ma wgląd w ich prawdziwe poglądy – wykazywali znacznie wyższy poziom uprzedzeń aniżeli badani, którzy ten sam kwestionariusz wypełniali nie podłączeni do skomplikowanej maszyny. Starali się więc ukrywać uprzedzenia tak długo, jak było to możliwe.

 

Wraz z rozwojem psychologii poznawczej pojawiło się znacznie więcej sposobów na dotarcie do skwapliwie ukrywanych uprzedzeń. W kolejnych badaniach wykorzystywano aparaty podprogowo pokazujące symbole nielubianych grup albo badano czasy reakcji na słowa związane z negatywnym stereotypem.

Najgłośniejszą z tego typu metod jest test utajonych skojarzeń (IAT) Anthony Greenwalda i współpracowników. Opiera się on na powszechnie znanym zjawisku, że nasz umysł szybciej reaguje na treści zgodne z naszymi przekonaniami. Jeśli jesteśmy uprzedzeni, to szybciej skojarzymy czarnych z czymś złym, a białych z czymś przyjemnym. Dziesiątki badań z zastosowaniem tego testu pokazały, że nawet ci, którzy uważają się za niezwykle tolerancyjnych, w swej nieświadomości nadal faworyzują swoją własną rasę lub grupę etniczną. (Zainteresowanym polecić można ogólnie dostępną internetową wersję tego testu w języku polskim stworzoną przez Norberta Maliszewskiego z Uniwersytetu Warszawskiego – adres na końcu artykułu).

 

I te – oparte na psychologii poznawczej – pomiary stereotypów spotkały się z ogromną krytyką. Bo przecież jeśli człowiek tolerancyjny i ogólnie przychylny czarnym okazuje się w teście IAT uprzedzonym rasistą, a następnego dnia idzie głosować na czarnego kandydata w lokalnych wyborach, to jaki jest sens mierzenia ludzi z użyciem IAT? Bardzo długo utrzymywano, że IAT opiera się jedynie na znaczeniu słów i nie ma nic wspólnego z prawdziwymi postawami.

Odpowiedź na ten krytycyzm pojawiła się dopiero na początku XXI w. Psychologowie byli dotąd zainteresowani wyłącznie postawami białych, zachowaniami białych i stereotypami w głowach białych. John Dovidio wraz z współpracownikami zadał natomiast pytanie, co z tych wszystkich pomiarów uprzedzeń wynika dla czarnych? Okazało się, że jeśli biały Amerykanin deklaruje bardzo tolerancyjne poglądy, a jednocześnie test utajonych postaw wskazuje na jego bardzo silne uprzedzenia, to choć on sam będzie zadowolony ze spotkania z czarnym, to w sposób niewerbalny (odchylanie się od rozmówcy, brak kontaktu wzrokowego) będzie okazywał nieufność, a sam czarny poczuje się w kontakcie z takim człowiekiem mało sympatycznie.
Uprzedzenia w mózgu

 

Wkrótce miało się okazać, że utajone uprzedzenia, wykryte testem psychologicznym, znajdują potwierdzenie w tym, co dzieje się w samym mózgu. Neuropsychologowie w ostatnich latach podkreślają rolę ciała migdałowatego w odczuwaniu emocji. Badania powiązały tę część mózgu z nieświadomymi ocenami: ciało migdałowate aktywizuje się np. w sytuacji wyuczonego strachu, dajmy na to – na widok uliczki, w której nas kiedyś pobito. Taką właśnie nieświadomą negatywną emocją wydają się również uprzedzenia. Elizabeth Phelps z Uniwersytetu Nowojorskiego, wykorzystując funkcjonalny rezonans magnetyczny (fMRI), zbadała, na ile aktywacja ciała migdałowatego w reakcji na czarnych będzie powiązana z wyrażanymi jawnie uprzedzeniami oraz z uprzedzeniami utajonymi (mierzonymi IAT). Badani oglądali zdjęcia nieznanych twarzy czarnoskórych i białych Amerykanów. Okazało się, że u tych spośród badanych, którzy wykazali wysoki poziom utajonych uprzedzeń, występowała również silniejsza aktywacja ciała migdałowatego w reakcji na zdjęcie czarnego. Z kolei jawnie wyrażane uprzedzenia nie były powiązane z uprzedzoną reakcją ciała migdałowatego. Z badań tych wynikałaby znaczna przewaga stosowania w badaniach metod utajonych i neuropsychologicznych nad zwykłymi kwestionariuszami.

 

Z wyników badań Phelps można by wywnioskować, że to ciało migdałowate jest ową niechlubną siedzibą uprzedzeń w naszym mózgu. Sprawa nie jest jednak tak prosta. Z późniejszych badań nad osobami z uszkodzeniem ciała migdałowatego wynika, że nie różnią się oni od innych ludzi, jeśli chodzi o uprzedzenia.

Szczególnie ciekawe w tym kontekście są badania Lasany Harris i Susan Fiske, które badały najbardziej skrajne formy uprzedzeń, jakie żywimy wobec narkomanów, bezdomnych czy żebraków. Gdy patrzymy na ich twarze, wówczas nie aktywizuje się inna część naszego mózgu – przyśrodkowa kora przedczołowa (mPFC), która odpowiada za postrzeganie danego przedmiotu jako jednostki ludzkiej. Patrząc na bezdomnego nie widzimy w nim człowieka. Co więcej, w ubiegłym roku Jason Mitchell wraz ze współpracownikami z Harvardu wykazali, że przy myśleniu o „swoich” i „obcych” aktywizują się różne obszary w ramach samego mPFC. Gdy liberalni studenci myśleli o swoich postępowych kolegach, wówczas aktywizowała się dolna (brzuszna) część tej okolicy mózgu, a gdy zaczynali myśleć o konserwatywnych chrześcijanach, wówczas wzbudzała się część górna (grzbietowa).

 

Odkrycie mózgowych mechanizmów uprzedzeń jest jednak wciąż jeszcze przed nami. Psychologia społeczna również nieustannie poszukuje nowych sposobów pomiaru uprzedzeń. Bez rozpoznania prawdziwej skali tego zjawiska i bez skutecznej kontroli uprzedzeń Polska może dołączyć do krajów z niekończącymi się konfliktami narodowościowymi, gdy w grę wejdzie walka o nasz rynek pracy. Choćbyśmy nawet w poprawnościowych deklaracjach wspięli się wyżej. We wspomnianych międzynarodowych badaniach, które objęły 21 krajów, Polska na razie plasuje się na 9 miejscu, licząc od najbardziej uprzedzonych.
Michał Bilewicz

 

Autor jest koordynatorem Centrum Badań nad Uprzedzeniami na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego, stypendystą „Polityki”.

 

Test Utajonych Skojarzeń w języku polskim (zaadaptowany przez dr Norberta Maliszewskiego z Wydziału Psychologii UW) jest dostępny na stronie: https://implicit.harvard.edu/implicit/poland/

 

Skala Rasizmu Symbolicznego 2000 (fragment)

Czy zgadzasz się z poniżej podanymi stwierdzeniami?

 

1. Niektórzy po prostu się nie starają. Gdyby czarni się tylko postarali, to wiodłoby im się tak samo dobrze jak białym.

2. Irlandczycy, Włosi, Żydzi i wiele innych mniejszości poradziło sobie z uprzedzeniami skierowanymi wobec nich i żyją teraz na poziomie. Czarni powinni się od nich uczyć.

3. W ciągu ostatnich lat czarnym wiedzie się finansowo lepiej, niż na to zasługują.

4. Całe pokolenia niewolnictwa i dyskryminacji stworzyły takie warunki, w których czarnym jest trudno wybić się z nizin społecznych.

5. W ciągu ostatnich lat czarni dostali od innych mniej, niż na to zasługują.
Jeśli zdecydowanie zgadzasz się z pierwszymi trzema zdaniami, a zdecydowanie nie zgadzasz się z dwoma ostatnimi – wówczas, zdaniem Davida Searsa i współpracowników, jesteś rasistą symbolicznym.

 

Źródło: Polityka