We Wrocławiu i Gdańsku w sobotę odbyły się marsze równości. Organizatorzy chcieli w ten sposób pokazać solidarność i wsparcie dla osób LGBTQ+. Nie obyło się bez gorzkich słów. – Nawet zmiana rządu nie sprawiła, że zaszły jakiekolwiek zmiany prawne. Jesteśmy w tym samym miejscu – usłyszeliśmy od jednego uczestników. W obu marszach, mimo deszczowej aury, wzięło udział kilka tysięcy osób.

Pride Month (Miesiąc Dumy, nazywany również Miesiącem Dumy osób LGBT+) obchodzony jest przez cały czerwiec na całym świecie. Podczas Pride Month organizowane są liczne wydarzenia promujące równość, takie jak festiwale, marsze i parady równości, koncerty czy prelekcje.

17. Wrocławski Marsz Równości wyruszył w sobotę po godzinie 14 z Placu Wolności. Trasa wiodła ulicami: Krupnicza, Jana Pawła, Kazimierza Wielkiego, Piotra Skargi, Świdnicką i z powrotem na Plac Wolności.

Reporterka Olga Mildyn powiedziała na antenie TVN24, że ze sceny na początku marszu padło hasło „Chcemy, żeby wszyscy byli szczęśliwi”. – Właśnie z takim hasłem na ustach będą maszerować wszyscy ci, którzy zebrali się na Placu Wolności – przekazała.

Ulicami Gdańska przeszedł X Trójmiejski Marsz Równości.

Organizatorzy w zapowiedzi wydarzenia deklarowali, że chcą pokazać, że Gdańsk jest miastem otwartym, wspierającym i włączającym wszystkich mieszkańców. Wydarzenie miało przypomnieć o potrzebie prawnego usankcjonowania związków partnerskich. Jak informowali organizatorzy, marsz nie jest wyłącznie dla osób, które identyfikują się jako LGBTQ+ – to spotkanie dla wszystkich, którym bliskie są prawa człowieka, godność i równość. 

Radna miasta i prezeska stowarzyszenia Tolerado Marta Magott powiedziała, że uczestnicy chcą celebrować wolność, równość, otwartość i godność każdego człowieka. – Chcemy być widoczni oraz głośno iść z naszym przekazem, jakim jest równość, która powinna być już tu i teraz i która nam się należy – dodała.

Więcej w TVN24