Równości dla osób o innym wyznaniu, kolorze skóry, czy orientacji seksualnej domagali się uczestnicy marszu równości, który przeszedł ulicami Wodzisławia w sobotę, 27 sierpnia. Zdaniem uczestniczących jego uczestników, wiele osób w naszym społeczeństwie wciąż jest dyskryminowanych. – To widać przez wyśmiewanie się z niektórych ludzi, brak pomocy – mówi Mirosława Leśny, wodzisławianka, uczestniczka marszu.

– To jest marsz w którym chcemy się zjednoczyć i wesprzeć osoby, które są dyskryminowane – mówi Zofia Bornikowska, członkini komitetu Wodzisławski Marsz Równości, organizujący wydarzenie o tej samej nazwie w mieście.

Walkę o równość jako powód uczestnictwa w marszu podawały też osoby, które zdecydowały się wziąć w nim udział. – Bierzemy udział w marszu równości, ponieważ tej równości się domagamy – zauważyła jedna z jego uczestniczek, wodzisławianka, Mirosława Leśny, w odczuciu której, równości po prostu brakuje. – Tej równości u nas nie ma. To widać przez wyśmiewanie się z niektórych ludzi, brak pomocy – dodaje mieszkanka Wodzisławia Śląskiego.

Marsz ulicami Wodzisławia dotyczył przede wszystkim osób o innej orientacji seksualnej, czego dowodem były niesione w rękach tęczowe flagi, czy parasolki, lecz, jak przekonywali jego organizatorzy, nie tylko o ich prawa, maszerujący w Wodzisławiu chcieli się upomnieć.

– Jesteśmy ze wszystkimi osobami, które są dyskryminowane. – To osoby o innym kolorze skóry, innej narodowości, czy wyznające inną religię – wylicza Zofia Bornikowska, która jak mówiła, spotkała się też z dyskryminowaniem osób z tatuażami, kolczykami w nosie, a nawet z depresją, których społeczeństwo nie rozumiało.

Więcej w Dzienniku Zachodnim