W środę 18 listopada o godz. 18.00 przed ratuszem we Wrocławiu odbyła się demonstracja, na której manifestowano na transparentach i skandowano antyislamskie hasła (opis, film i zdjęcia tutaj). Demonstrujących zagrzewali mówcy, przedstawiciele Obozu Narodowo-Radykalnego i Młodzieży Wszechpolskiej, którzy zorganizowali manifestację przeciwko przyjmowaniu w Polsce uchodźców (imigrantów). Treść wykrzykiwanych haseł i wygłaszanych przemówień mogłaby zostać uznana za przestępstwo na podstawie artykułów 256 i 257 k.k., mówiących o odpowiedzialności karnej za publiczne znieważanie i nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych czy wyznaniowych. Policja jednak nie interweniowała. Publicznie spalono kukłę symbolizującą Żyda (pejsy, broda, chałat), a zarazem finansistę (cylinder) i przedstawiciela znienawidzonej „lewackiej” Unii Europejskiej (unijna flaga).
W związku z tą inscenizacją, a także wypowiedzią jednego z mówców, że „ktoś” finansuje Państwo Islamskie i „całą zadymę w Europie”, niestety muszą narzucać się skojarzenia z antysemicką propagandą hitlerowską z lat 30. XX w. Wbrew rzeczywistości i logice piętnowała ona Żydów równocześnie jako szare eminencje światowego kapitalizmu, przywódców antykapitalistycznej rewolucji bolszewickiej oraz krzewicieli rozkładowej myśli demokratycznej i liberalnej. Teraz Żydzi mają być odpowiedzialni za islamski terroryzm, którego jednym z głównych ideowych składników jest antysemityzm. Ale obłędne poglądy ksenofobów nie posługują się logiką, lecz bazują na nienawiści, zawiści i strachu. W tym kontekście w zwraca też uwagę powtarzający się w antyislamskich hasłach motyw zagrożenia gwałtami, wykorzystywany niegdyś przez amerykańskich rasistów jako uzasadnienie linczów. Sugestia, że za zagrożeniem Europy islamskim fundamentalizmem kryją się Żydzi, musi być oczywiście na rękę właśnie tym islamskim radykałom, z których rekrutują się terroryści. Jak zauważył jeden z internautów w komentarzu: „W 2000 r. widziałem, jak kukły postaci z pejsami palił tłum w Damaszku. Dziś widzę to samo w mieście, w którym mieszkam”. Czyżby owa „zaraza”, wedle określenia używanego podczas manifestacji we Wrocławiu, zdobyła już w Polsce pierwsze przyczółki?

Marek Gumkowski