Prof. Peter Singer, wybitny filozof, wielki intelektualista i rzecznik praw zwierząt nie mógł zabrać głosu na konferencji zorganizowanej przez Wydział Prawa i Administracji UW. Jedna z panelistek – profesor tejże uczelni – odkryła bowiem, że prof. Singer ma liberalne poglądy na aborcję i eutanazję. Prof. Magdalena Środa komentuje: „W «sprawie prof. Singera» widać brak zrozumienia dla tego, czym jest demokracja, uniwersytet, naukowa debata. Widać oportunizm władz i tchórzostwo jednostek, które nie potrafią, nie chcą lub zwyczajnie boją się stanąć po stronie wolności i pluralizmu, których rzecznikiem powinien być Uniwersytet”.Jeden z największych na świecie filozofów, wielki intelektualista i rzecznik praw zwierząt prof. Peter Singer nie mógł zabrać głosu na konferencji zorganizowanej przez Wydział Prawa i Administracji UW, na którą został zaproszony. Jedna z panelistek – profesor tejże uczelni – odkryła bowiem, że prof. Singer ma liberalne poglądy na aborcję i eutanazję, na które ona jako katoliczka nie wyraża zgody. Dziekan odwołał więc konferencję, motywując swoją decyzję brakiem panelistów. Prof. Singer spotkał się wczoraj ze studentami i z innymi uczestnikami konferencji „na mieście”, w klubie Traffic.

Wydarzenie to jest nie tylko oburzające i kompromitujące dla uniwersytetu, ale również bardzo znamienne dla tego, co dzieje się w naszym kraju od wielu już lat. Niekwestionowanym wyznacznikiem poglądów staje się katolicyzm i to, co mówi Kościół o aborcji i eutanazji. Religia przestała być już dawno sprawą prywatną. Jest sprawą państwową, publiczną, jak również – pomału – naukową.

W „sprawie prof. Singera” widać też brak zrozumienia dla tego, czym jest demokracja, uniwersytet, naukowa debata. Widać oportunizm władz i tchórzostwo jednostek, które nie potrafią, nie chcą lub zwyczajnie boją się stanąć po stronie wolności i pluralizmu, których rzecznikiem powinien być Uniwersytet.

Najważniejsze jest to, że prof. Singer nie miał mówić o eutanazji, choć skądinąd taka dyskusja jest w Polsce bardzo potrzebna, lecz o prawach zwierząt. Autor „Wyzwolenia zwierząt” jest najbardziej znanym na świecie i aktywnym obrońcą „braci mniejszych”.

W Polsce nader często stosunek do zwierząt ma charakter przedmiotowy. Traktuje się je jak rzeczy, które nie mają praw, nie cierpią, dla których życie nie przedstawia żadnej wartości. Zwierzęta są katowane, zabijane w domach, w gospodarstwach, w laboratoriach, w fabrykach śmierci, jakimi są niektóre rzeźnie czy hodowle. Prawie jedna piąta posłów poluje, a kandydat na prezydenta chwali się zabijaniem dla przyjemności.

Apele o szacunek dla zwierząt i egzekwowanie ich praw (do życia, do bezpieczeństwa, do ochrony przed cierpieniem) pozostają bez odzewu. W szkole nie ma edukacji ekologicznej, nikt nie uczy szacunku dla zwierząt, ich podmiotowość jest negowana.

W sprawie ochrony zwierząt i złagodzenia ich losu nie zabiera także głosu Kościół, który wiele mógłby tu zrobić, zwłaszcza na wsiach. Tymczasem troska Kościoła o słabszych skupiona jest na ochronie życia poczętego. A przecież zwierzęta też domagają się ochrony przed śmiercią, krzywdą i cierpieniem, zwłaszcza że – w przeciwieństwie do człowieka – nie potrafią nadać sensu ani cierpieniu, ani śmierci.

Stosunek do zwierząt jest miarą cywilizacji, społecznej wrażliwości i poziomu standardów moralnych. W Polsce ta wrażliwość jest mała, a standardy barbarzyńskie. Konferencja na Uniwersytecie z udziałem prof. Singera mogła być małym, ale skutecznym krokiem w kierunku zmiany tej sytuacji. Zwyciężyła zaściankowość, strach i oportunizm. Co tam zwierzęta!

Źródło: Gazeta Wyborcza