20 września br. ukazał się w dzienniku Rzeczpospolita tekst Jakuba Ekiera pt. „Bluzg nad Wisłą„. Autor jest poetą, tłumaczem i eseistą, a także członkiem Stowarzyszenia przeciw Antysemityzmowi i Ksenofobii Otwarta Rzeczpospolita.

Już nawet prezydent RP w rocznicę cudu nad Wisłą stworzył groźny precedens. Dotąd chyba ani on, ani żaden poprzednik na urzędzie nie użył równie obraźliwej inwektywy jak „durnie i zdrajcy”. Nazwał tak ludzi, którzy w ostatnim roku jakoby atakowali „werbalnie i nie tylko” żołnierzy i pograniczników niewpuszczających imigrantów na białoruskiej granicy. Poniżył osoby i organizacje głoszące, że tzw. push-backi kłócą się z prawami człowieka i ludzką wrażliwością. Głowa państwa dała znak, że tak wolno.

Śmieć, pajac, cham

Ale wolno tylko tym, których chroni immunitet lub polityczna kontrola nad wymiarem sprawiedliwości. Zwykli obywatele podlegają (tak jak powinni podlegać także politycy) paragrafom kodeksu karnego, dotyczącym zniesławienia i zniewagi. Na przykład w okresie kryzysu na granicy dawny działacz opozycji demokratycznej określił funkcjonariuszy państwowych jako „śmieci”. Zaskarżył go wtedy minister obrony. On sam wcześniej nazwał osoby LGBT „sodomitami”, ale za to nie odpowiedział. Opozycjonista dostał wyrok w zawieszeniu. A potem jego nazwał „śmieciem” minister sprawiedliwości – bezkarnie.

Kultura osobista przestaje być wartością. Nie tylko za sprawą polityków, ale także niektórych. Współpracownik mediów związanych z obecną władzą, niecofający się nawet przed antysemickim słowem „parchy”, to przypadek skrajny, ale niejedyny.

Żadna „strona” polityczna ani grupa społeczna nie ma wyłączności na poniżający język. A taki nie tylko zawiera słowa obelżywe. Narusza także przyjęte formy, burzy bariery szacunku; oto wicemarszałek Sejmu zamiast formalnie odmówić posłowi głosu, rzuca „siadaj, pajacu”. Kiedy indziej taki język uderza w osobę dla uniknięcia dyskusji. Były szef dyplomacji, odpowiadając na złośliwości europosłanki, każe jej się „walnąć w zatłuszczony łeb”.

Całość tekstu dostępna w dzienniku Rzeczpospolita