Monitoring

Nawrocki i okrzyki na Jasnej Górze. „To jest coś niebywałego”

2025/01/13

„Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę” – to hasło wykrzykiwali kibice zgromadzeni na spotkaniu pielgrzymkowym z Karolem Nawrockim na Jasnej Górze. Kandydat PiS na prezydenta nie zareagował na te słowa. – Zachciało wam się cenzurować hasła na stadionach – mówił Nawrocki, choć to hasło padło w sali na Jasnej Górze. Na takie hasła w Częstochowie nie godzą się nie tylko politycy koalicji rządzącej, ale też prezydencki minister.

Kandydat PiS na prezydenta Karol Nawrocki wziął w sobotę udział w XVII Patriotycznej Pielgrzymce Kibiców na Jasnej Górze. Po nabożeństwie, w sali ojca Augustyna Kordeckiego, odbyło spotkanie z prezesem IPN. Według mediów w chwili, kiedy Nawrocki wchodził na mównicę, uczestnicy spotkania zaczęli skandować: „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”.

Nawrocki ani duchowni zgromadzeni na spotkaniu nie zareagowali na okrzyki kibiców. Sprawę szeroko komentują politycy.

W niedzielę podczas briefingu w Pińczowie (Świętokrzyskie) sam Nawrocki był pytany o to, dlaczego nie zareagował na okrzyki kibiców oraz czy według niego nie były one bulwersujące. Na te pytania nie udzielił jednak odpowiedzi.

Jego zdaniem część mediów „chce cenzurować polityków, ludzi, którzy funkcjonują w opinii publicznej i życiu politycznym”. – Chcecie już dzisiaj cenzurować X (dawny Twitter), zamykać telewizje komercyjne i jeszcze zachciało wam się cenzurować hasła na stadionach. To za dużo. Kibice są także obywatelami Rzeczpospolitej Polskiej. Spotkałem się z nimi i będę się z nimi spotykać – powiedział.

Nawrocki ocenił, że podczas pielgrzymek zwaśnieni kibice „za sprawą duchowego czaru Jasnej Góry łączą się ze sobą w myśleniu o Polsce, o Panu Bogu, o swojej duchowości” oraz podejmują podczas takich spotkań „różne wyzwania, biorą na swoje sztandary różne hasła”. – Bardzo cenię kibicowski i stadionowy zmysł do tego, aby podejmować wiele tematów w sposób bardzo autonomiczny – dodał.

Podkreślił również, że spotkanie nie odbywało się w samym kościele, tylko w konkretnej sali. Dodał, że był na tych pielgrzymkach jako szeregowy pracownik Instytutu Pamięci Narodowej, jako dyrektor Muzeum II Wojny Światowej, jako prezes Instytutu Pamięci Narodowej. Mówił, że będzie także tam jako prezydent RP, jeśli wygra wybory.

Więcej w TVN24.pl

Powstał kolejny Kalendarz Trzech Religii: Żydzi, Chrześcijanie, Muzułmaniehttps://silesia24.pl/powstal-kolejny-kalendarz-trzech-religii-zydzi-chrzescijanie-muzulmanie

2025/01/12

W Katowicach powstała kolejna edycja Kalendarza Trzech Religii: Żydzi, Chrześcijanie, Muzułmanie, który od 2013 roku służy jako szczególne narzędzie do budowania dialogu międzyreligijnego i międzykulturowego. Projekt, będący owocem współpracy i wzajemnego szacunku, łączy społeczności wyznaniowe miasta Katowice oraz podkreśla znaczenie wspólnego dziedzictwa kulturowego.

– Już po raz trzynasty Kalendarz Trzech Religii: Żydzi, Chrześcijanie, Muzułmanie zagości w wielu katowickich domach i mieszkaniach. Tegoroczny kalendarz wpisuje się w 10 rocznicę włączenia Katowic do Sieci Miast Kreatywnych UNESCO w dziedzinie muzyki. To ważne dla nas wyróżnienie ze względu na fakt, że muzyka nie zna granic i ma moc wznoszenia się ponad uprzedzenia, burząc jednocześnie bariery językowe czy kulturowe – mówi Marcin Krupa, prezydent Katowic.

Kalendarz jest opracowywany przez przedstawicieli różnych wyznań chrześcijańskich i religii: Kościoła Katolickiego, Greckokatolickiego, Ewangelicko-Augsburskiego, Prawosławnego, wspólnoty żydowskiej i społeczności muzułmańskiej. Wydział Teologiczny Uniwersytetu Śląskiego jako partner projektu, odpowiada za stronę merytoryczną Kalendarza, wspierając inicjatywę swoją wiedzą i doświadczeniem. – Dzięki Kalendarzowi Trzech Religii, jako Katowice jesteśmy zauważani m.in. po za granicami naszego kraju. To efekt tego, że treści zawarte w Kalendarzu tłumaczone są w nim również na język angielski. Co szczególnie istotne, Kalendarz Trzech Religii stworzył swego rodzaju środowisko ludzi skupionych wokół tego wydawnictwa, których możemy nazwać ambasadorami dialogu międzywyznaniowego – mówi dr Mariola Kozubek, prof. UŚ, współzałożycielka i redaktor naczelna Kalendarza Trzech Religii (KTR.)

Więcej na silesia24.pl

Mec. Knut: W obszarze mowy nienawiści potrzeba wielotorowych działań

2025/01/11

W obszarze przeciwdziałania mowie nienawiści potrzebujemy wielotorowych działań. Po pierwsze, musimy starać się wykorzystywać dostępne narzędzia prawne, choć są one wciąż bardzo niedoskonałe. Po drugie, konieczna jest też nowelizacja kodeksu karnego w zakresie przestępstw z nienawiści. Cieszę się, że rząd pracuje obecnie nad stosownym projektem zmian, choć propozycja, która aktualnie leży na stole budzi niedosyt – mówi Prawo.pl adwokat Paweł Knut.

Patrycja Rojek-Socha: Panie Mecenasie, jest Pan laureatem II edycji konkursu im. Ewy Bieńkowskiej, przypomnę, za wytrwałą pracę badawczą i upowszechnianie wiedzy uzasadniającej konieczność wprowadzenia ochrony prawnej osób nieheteronormatywnych, wiktymizowanych przez aktualne prawo oraz za zorganizowanie zespołu prawników kompetentnie domagających się przed sądami potwierdzenia prawa tych osób do poszanowania ich godności. Jak wygląda sytuacja, jeśli chodzi o przeciwdziałanie mowie nienawiści w Polsce?

Paweł Knut: Nadal potrzebne są działania i to w wielu obszarach. Mamy przepisy, ale są one mocno niedoskonałe. Przykładowo, nie widzą one niektórych grup wrażliwych społecznie, np. osób LGBT+, które są w Polsce szczególnie narażone na doświadczanie mowy nienawiści. Konieczna jest więc nowelizacja kodeksu karnego. Z drugiej strony, musimy podejmować taki wysiłek badawczy, by to zjawisko lepiej zrozumieć i skuteczniej na nie odpowiadać. Stąd i moje próby wielotorowych działań – prawnych, badawczych, aktywistycznych – mających sprzyjać wprowadzaniu niezbędnych zmian.

A co musi się zmienić?

W pierwszej kolejności oczywiście musimy znowelizować kodeks karny w zakresie przestępstw nienawiści. To jest niezbędne. Zresztą moje badania pokazują, że bez tego będziemy nadal krążyć w zamkniętym kole, w którym instytucje publiczne, a zwłaszcza prokuratura, policja oraz sądy, wciąż nie będą widzieć skali zjawiska, przez co nie będą odpowiednio na nie reagować, zachęcając tym samym do dalszego stosowania tego rodzaju języka.

Jestem przy tym mile zaskoczony – co również pokazuje przyznana mi nagroda – że tematyka przestępstw z nienawiści nie tylko jest stopniowo coraz bardziej dostrzegana w „poważnym” świecie prawniczym, ale jest też traktowana jako zasługująca na wyróżnienie.

Kapituła zwraca uwagę na wagę publikacji Pana Mecenasa. Czy ma Pan poczucie, że zdiagnozował sytuację w tym obszarze?

Mam wrażenie, że w obszarze mowy nienawiści potrzebujemy działań wielotorowych. Musimy starać się wykorzystywać dostępne narzędzia prawne, które są bardzo niedoskonałe, ale są. Z drugiej strony musimy podejmować taki wysiłek badawczy, by to zjawisko w pełni ujawnić, co siłą rzeczy – mam nadzieję, że będzie przekładać się na to, że decydenci widzą, że jest problem, który trzeba rozwiązać. Stąd i moje wielotorowe działanie, którego celem jest to, by zwiększać szanse na tworzenie nacisku – działania, prawne, badawcze, aktywistyczne, by doprowadzić do zmian.

Projekt jest, został skierowany do Sejmu, ale w trakcie procesu opiniowania – przypomnijmy – zmienił się. Jak Pan Mecenas go ocenia?

Moim zdaniem projekt rządowy jest krokiem w dobrym kierunku, ale czuję też spory niedosyt. W trakcie konsultacji społecznych zgłoszono szereg bardzo trafnych propozycji zmian, które wzmocniłyby projektowane rozwiązania. Jestem zaskoczony tym, że rząd nie zdecydował się na ich uwzględnienie. Krytycznie oceniam również wycofanie się w zaktualizowanym projekcie z objęcia ochroną również przesłanki tożsamości płciowej. Uważam, że zwłaszcza w przepisach prawa karnego konieczne jest wymienienie wprost wszystkich cech, które mają być chronione, tak by nie trzeba było następnie przez kolejne lata tej ochrony wyinterpretowywać na drodze postępowań sądowych. Jestem więc dużym zwolennikiem tego, by przesłanka tożsamości płciowej powróciła do katalogu cech chronionych.

Cała rozmowa w prawo.pl

„Chanuka czy Boże Narodzenie?” Grzegorz Braun prowadzi antysemicką kampanię za pieniądze z Parlamentu Europejskiego

2025/01/10

Ogromne bilboardy i specjalny spot w mediach społecznościowych. Grzegorz Braun prowadzi polityczną kampanię z antysemicką narracją za europejskie pieniądze. „Posłowie mają swobodę wykonywania mandatu i to oni a nie PE ponoszą odpowiedzialność za formę i treść takich publikacji”.

W różnych miejscach w Polsce, głównie przy trasach szybkiego ruchu, ale także w miastach mniej więcej od trzech tygodni stoją billboardy z hasłem „Chanuka czy Boże Narodzenie? Europo, wybór należy do ciebie”.

Stanęły kilka dni przed Bożym Narodzeniem. Na banerze po jednej stronie chanukowy świecznik, po drugiej bożonarodzeniowa szopka. Na dole na czarnym pasie podpis autora tego przekazu: Grzegorz Braun polski niezrzeszony poseł do Parlamentu Europejskiego.

Mandat eurodeputowanego polityk zdobył w zeszłorocznych wyborach. Wcześniej zasiadał w krajowym parlamencie jako poseł Konfederacji i przedstawiciel nacjonalistycznej partii Korona. Na kanałach polityka w mediach społecznościowych nadal można zobaczyć nagranie wideo ze świąteczno-noworocznym przemówieniem posła.  – Wybór należy do ciebie Polaku, rodaku, polski patrioto – zaczyna Braun a za chwilę w nagraniu widzimy jak jego olbrzymi baner z menorą i szopką jest montowany na metalowej konstrukcji. Braun tłumaczy, że chodzi tu o wybór „krańcowo odmiennych w duchu, w programie, celebracji świątecznych”.

Prof. Michał Bilewicz z Centrum Badań nad Uprzedzeniami Uniwersytetu Warszawskiego zapytany o komentarz w sprawie billboardu i spotu Brauna nie ma wątpliwości: to antysemityzm i mowa nienawiści.

– Samo postawione na nim pytanie uderza w podstawowe prawa gwarantowane przez Unię Europejską, stojącą na straży neutralności światopoglądowej i wolności wyznania. Spot Brauna przedstawia Żydów jako zagrażających Europie i jej wartościom, deprecjonuje święte księgi judaizmu (Talmud). W wydanych niedawno przez Instytut Narutowicza i Kartę przedwojennych wystąpieniach politycznych i artykułach prasowych poprzedzających mord prezydenta Narutowicza odnajdziemy dokładnie ten sam język, którym dziś posługuje się Braun – lęk przed „talmudyzmem”, obawy przed rzekomą „judeopolonią” czyli państwem, w którym będzie miejsce dla Żydów i uznanie dla ich religii. Wówczas doprowadziło to do mordu politycznego. Oby dziś tak się to nie skończyło – tłumaczy prof. Bilewicz.

U dołu baneru Brauna widoczna jest klauzula: „Wyłączna odpowiedzialność za działalność polityczną i informacyjną spoczywa na pośle lub posłance, którzy ją finansują. Parlament Europejski nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne wykorzystanie zawartych w niej informacji”. Umieszczenie klauzuli oznacza, że kampania billboardowa została sfinansowana z pieniędzy europejskich, przysługujących europosłom.

Informacje o sfinansowaniu tej kampanii z europejskich pieniędzy potwierdził „Wyborczej” Jan Krysiak dyrektor biura Grzegorza Brauna. – Źródłem finansowania kampanii, o którą pan pyta, są środki przysługujące posłowi do Parlamentu Europejskiego – wyjaśnił. Na pytanie, ile dokładnie kampania kosztowała, tłumaczy, że będzie mógł to powiedzieć dopiero po zakończeniu całego projektu, a na razie projekt trwa.

Więcej w Wyborczej

Umschlagplatz zdewastowany. Policja szuka sprawcy

2025/01/08

Pomnik Umschlagplatz został zdewastowany. Na jednej z jego ścian pojawił się napis czerwoną farbą. Policja poszukuje sprawcy.

Ktoś namalował na jednej ze ścian pomnika Umschlagplatz napis czerwonym sprejem. „Warsaw 1943 = Gaza 2025” – napisano.

Policja zgłoszenie o zniszczeniu pomnika otrzymała 3 stycznia. – Zawiadomienie wpłynęło od przedstawiciela muzeum Polin. Sprawca nie jest znany. Jest on poszukiwany przez policję, prowadzone są czynności – poinformował Jacek Wiśniewski z Komendy Stołecznej Policji.

Umschlagplatz to nieistniejąca obecnie rampa kolejowa, która razem ze znajdującymi się w jej sąsiedztwie budynkami była wykorzystywana w latach 1942–1943 przez hitlerowców jako miejsce koncentracji Żydów z warszawskiego getta przed wywiezieniem ich m. in. do obozu zagłady w Treblince.

Obecnie na terenie dawnego placu przeładunkowego znajduje się miejsce pamięci. Tworzy go pomnik, symbolizujący otwarty wagon kolejowy. Na jego wewnętrznych ścianach wyryte są imiona, przypominające o ofiarach warszawskiego getta. Pomnik znajduje się przy ulicy Stawki.

Źródło: TVN24.pl

Pogranicznicy z Terespola wypchnęli do Białorusi uchodźców z Sudanu i Etiopii na legalnym przejściu

2025/01/07

W katolickie Święto Trzech Króli i prawosławną wigilię Bożego Narodzenia sześcioro uciekinierów przed wojną zostało odepchniętych z legalnego przejścia granicznego w Terespolu i wyrzuconych na Białoruś. Sudańczycy i Etiopczyk usiłowali złożyć wnioski o ochronę międzynarodową w Polsce. Straż Graniczna nie może odmówić przyjęcia wniosku, ale odmówiła.

„Czteroosobowa rodzina uchodźców z Sudanu, z dwójką dzieci w wieku 10 i 14 lat, oraz dwóch mężczyzn – jeden z Sudanu, drugi z etiopskiego regionu Tigraj, stawiło się 6 stycznia 2025 r. na przejściu granicznym w Terespolu z zamiarem poproszenia w Polsce o status uchodźcy” – podała Małgorzata Rycharska z inicjatywy Hope&Humanity Poland.

Niedawno na x.com prof. Maciej Duszczyk, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji odpowiedzialny za politykę migracyjną dziwił się, że na przejściu granicznym nie można złożyć wniosku o azyl. „Można. Kto Ci to powiedział?” – tak odpowiedział na wątpliwości prof. Michała Bilewicza. Okazuje się jednak, że to minister jest źle poinformowany.

Sudan to jedno z najgorszych miejsc do życia. W tym najgorętszym państwie Afryki trwa wojna, miliony ludzi zmuszone są do opuszczenia domów. Organizacje obrony praw człowieka oskarżają władze Sudanu o przeprowadzenie ataków z użyciem broni chemicznej w Darfurze, w których zginęło ok. 250 osób, z czego większość stanowiły dzieci. Amnesty International informuje o celowym atakowaniu cywilów, zabójstwach dzieci oraz gwałceniu kobiet.

Jak mówi radca prawny Daria Górniak-Dzioba, pełnomocniczka uchodźców, rodzina sudańska opuściła Chartum po tym, jak bomba trafiła w ich dom, a pod gruzami zginął ojciec kobiety. Kolejny z tej grupy Sudańczyk pochodzi właśnie z Darfuru. Tigraj, z którego pochodzi Etiopczyk, od kilku lat jest szarpany konfliktami, a przemoc jest tam na porządku dziennym.

„Każdy z tych cudzoziemców spędził wiele miesięcy na Białorusi doznając strachu i cierpienia, bo na Białorusi pomoc uchodźcom jest karana. Uchodźcy muszą się ukrywać, bo gdy kończy im się wiza, są deportowani do krajów pochodzenia. Wielokrotnie są osadzani w więzieniach” – opowiada Daria Górniak-Dzioba.

Sudańczycy i Etiopczyk dotarli 6 stycznia na przejście graniczne w Terespolu, z kartkami z napisem po angielsku, że proszą o ochronę międzynarodową w Polsce. Wcześniej dobrze przygotowali się do złożenia wniosku z pomocą pełnomocniczki.

„Wszyscy cudzoziemcy udzielili mi w języku, którym się posługują, pełnomocnictw i wypełnili wnioski o ochronę międzynarodową w Polsce” – podaje Daria Górniak-Dzioba. Dzień przed przybyciem uchodźców na przejście graniczne wysłała drogą elektroniczną (poprzez e-doręczenia, które są elektronicznym odpowiednikiem listu poleconego za potwierdzeniem odbioru) do placówki Straży Granicznej w Terespolu i do Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej w Terespolu informację o celu stawienia się cudzoziemców na przejściu granicznym w dniu 6 stycznia 2025 r. Dołączyła do tego historie cudzoziemców z kraju pochodzenia i z okresu pobytu na Białorusi oraz pełnomocnictwa i wnioski o ochronę międzynarodową.

Informację wysłała również Małgorzata Rycharska, która powiadomiła dodatkowo Rzecznika Praw Obywatelskich, Rzecznika Praw Dziecka i UNHCR oraz Komendę Główną Straży Granicznej.

„Po opuszczeniu przez cudzoziemców terenu Białorusi wysłałam kolejne wiadomości. Rozmawiałam również telefonicznie z dyżurnym z Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej i z dyżurnym z Placówki SG w Terespolu. Wszyscy cudzoziemcy, a rodzina sudańska również w imieniu małoletnich dzieci, deklarowali wolę ubiegania się o ochronę międzynarodową w Polsce. W sytuacji uchodźców wojennych i grup wrażliwych (dzieci, kobiet, osób niepełnosprawnych) zawsze wysyłamy informację do Placówki SG w Terespolu. Chodzi o to, aby wiedzieli, kto chce składać wnioski o ochronę międzynarodową w Polsce i z jakich krajów pochodzą, choć wiedza o sytuacji w Sudanie czy w rejonie Tigraj dla Straży Granicznej powinna być wiedzą powszechną” – tłumaczy Daria Górniak-Dzioba.

Telefonicznie interweniowała także Janina Ochojska, była szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej, ale to też nie pomogło. Cudzoziemcy zostali zawróceni na Białoruś.

Więcej w oko.press

Miał znieważyć Żydów i zachęcać do nienawiści. Takiej kary chce prokurator

2025/01/04

Kary pięciu miesięcy więzienia w zawieszeniu chce prokuratura w procesie Andrzeja J. oskarżonego przed Sądem Rejonowym w Białymstoku o publiczne znieważenie narodu żydowskiego i nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych, poprzez publikacje w mediach społecznościowych. Oskarżony chce uniewinnienia. W piątek strony wygłosiły mowy końcowe. Wyrok ma być ogłoszony w połowie stycznia.

Proces dotyczy kilkunastu wpisów, które w 2021 i 2022 r. zostały opublikowane na profilu oskarżonego w mediach społecznościowych. Według ustaleń śledztwa, pod adresem Żydów padły tam m.in. słowa „parszywe plemię”, inne wpisy zostały ocenione jako pochwała zagłady Żydów w czasie II wojny światowej.

Prokuratura oskarżyła 52-latka o publiczne znieważenie Żydów i nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych. W jej ocenie, autorstwo wpisów nie budzi wątpliwości. — Oskarżony był bardzo aktywnym użytkownikiem portalu, umieszczał tam bardzo dużo wpisów, więc też należy ocenić, że tylko on mógł je umieścić. Gdyby zorientował się, że ktoś inny dokonał przełamania zabezpieczeń i w jego imieniu dokonał takich wpisów, na pewno by w jakiś sposób zareagował — mówił w mowie końcowej prok. Bartłomiej Horba z Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe.

W jego ocenie nie ma też żadnych wątpliwości, że wpisy miały treść znieważającą i że odnoszą się „do wszystkich osób narodowości żydowskiej”. Odnosząc się do proponowanej kary prok. Horba mówił, że — biorąc pod uwagę zły stan zdrowia oskarżonego — nie może to być kara ograniczenia wolności (poprzez konieczność wykonywania prac społecznych). Złożył wniosek o 5 miesięcy więzienia, w zawieszeniu na dwa lata i dozór kuratora.

Więcej na onet.pl

Jarosław Jakimowicz usłyszał wyrok. Oto co mu grozi

2025/01/02

Były aktor i prezenter TVP Info Jarosław Jakimowicz został skazany na grzywnę i nawiązkę. Ma zapłacić łącznie 14 tys. zł za obraźliwe komentarze wobec społeczności LGBT+. Wyrok zapadł w Sądzie Rejonowym dla Krakowa-Podgórza, ale nie jest jeszcze prawomocny.

Były aktor i prezenter został skazany na podstawie artykułów 212 i 216 Kodeksu Karnego, które dotyczą przestępstw zniewagi. Groziła mu kara nawet do roku pozbawienia wolności, jednak ostatecznie sąd zdecydował o nałożeniu grzywny i nawiązki.

Kara ma związek z wypowiedziami Jarosława Jakimowicza – w 2021 r. ponad 30 osób zgłosiło się do Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, oburzając się na jego wypowiedzi. Później pięć osób zdecydowało się wystąpić na drogę sądową, a proces trwał od marca 2024 r.

„Łączna kara dla pana Jarosława Jakimowicza to 10 tys. zł grzywny. 4 tys. zł to nawiązka na rzecz Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, zasądzono też koszty postępowania na rzecz wszystkich oskarżycieli prywatnych. Skazany został z art. 216/2 i 216/1 kk, czyli przestępstwa zniewagi, w tym za pośrednictwem środków masowego komunikowania” – powiedziała „Faktowi” mec. Magdalena Spisek, reprezentująca osoby, które poczuły się obrażone przez Jakimowicza.

Wyrok nie jest prawomocny, co oznacza, że Jarosław Jakimowicz ma prawo do złożenia apelacji. Sprawa była rozpatrywana w trybie niejawnym.

Więcej na dziennik.pl

Wyrok w sprawie Rafała Ziemkiewicza. Wcześniej został ułaskawiony

2024/12/31

Rafał Ziemkiewicz został skazany prawomocnym wyrokiem sądu za słowa na temat aktywisty Barta Staszewskiego. Ziemkiewicz, w innej sprawie ułaskawiony przez prezydenta Andrzeja Dudę, przekonywał m.in., że Staszewski pobiera zagraniczne pieniądze za „fabrykowanie oszczerstw na ojczyznę”. Teraz prawicowy komentator nie tylko poniesie karę finansową, ale będzie musiał również pracować społecznie.

Prawomocny wyrok Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia dotyczy słów opublikowanych przez Rafała Ziemkiewicza na portalu X (wówczas Twitter) 1 stycznia 2023 r. Ziemkiewicz szerzył kłamstwa — jak orzekł sąd — w sprawie działalności Staszewskiego, znieważając go, m.in. poprzez nazwanie „padliną”.

Wyrokiem sądu Ziemkiewicz musi zapłacić 5 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz przeprosić Barta Staszewskiego. Do tego przez cztery miesiące czeka go 30 godz. prac społecznych w miesiącu.

Przypomnijmy, że Ziemkiewicz został już wcześniej skazany prawomocnie w innej sprawie, wraz z Magdaleną Ogórek, jednak prezydent Andrzej Duda postanowił ich ułaskawić.

Więcej w Onet.pl

Rosja: mężczyzna skazany za organizowanie wycieczek dla gejów został znaleziony martwy w areszcie

2024/12/30

Andriej Kotow, właściciel biura podróży Men Travel, skazany za organizację wycieczek dla osób LGBT, został znaleziony martwy w moskiewskim areszcie. Rosyjskie władze informują przez agencję prasową TASS, że popełnił samobójstwo, lecz okoliczności jego śmierci budzą kontrowersje.

Andriej Kotow, 40-letni właściciel biura podróży Men Travel, został znaleziony martwy w swojej celi w moskiewskim areszcie śledczym. Portal OWD-Info, monitorujący zatrzymania polityczne w Rosji, poinformował, że według śledczych Kotow popełnił samobójstwo. Na jego ciele znaleziono ślady, które mają potwierdzać tę wersję, jednak szczegóły wydarzeń pozostają niejasne.

Kotow został zatrzymany 30 listopada 2024 roku na podstawie zarzutów o organizację wycieczek dla osób LGBT, co w Rosji, po delegalizacji „międzynarodowego ruchu LGBT” przez Sąd Najwyższy w 2023 roku, jest uznawane za działalność ekstremistyczną. Władze zarzucały mu organizowanie wyjazdów w Rosji i za granicą, w tym planowanej podróży do Egiptu, która miała odbyć się w okresie noworocznym.

Podczas zatrzymania Kotow miał być brutalnie traktowany przez funkcjonariuszy. Jak podał portal OWD-Info, powołując się na słowa jego adwokatki, Kotow został pobity i poniżany. Przeszukanie i zatrzymanie odbyły się w nocy, a świadkowie mówili o agresywnym zachowaniu funkcjonariuszy.

Śmierć Kotowa wywołała falę krytyki wobec rosyjskiego systemu prawnego. Organizacje broniące praw człowieka, w tym OWD-Info, podkreślają, że sytuacja osób LGBT w Rosji staje się coraz trudniejsza. Delegalizacja „międzynarodowego ruchu LGBT” przez rosyjski Sąd Najwyższy w 2023 roku przyczyniła się do intensyfikacji represji wobec naszej społeczności.

Źródło: queer.pl

Chanuka w Sejmie, a przed nim protest z gaśnicami. Grzegorz Braun uprawia demagogię

2024/12/30

W Sejmie już osiemnasty raz zapłonęły chanukowe świece. A przed nim wznoszono w tym czasie antysemickie okrzyki. Policja nie interweniowała, ale bacznie obserwowała.

Po zeszłorocznym haniebnym incydencie, gdy poseł Grzegorz Braun (obecnie europarlamentarzysta Konfederacji) gasił chanukowe świece gaśnicą proszkową, ewidentnie wzmocniono zasady bezpieczeństwa. – Bez tej specjalnej przepustki nikt nie podejdzie do miejsca ceremonii – wyjaśnia krótko osoba sprawdzająca listę zaproszonych. – Czyli nawet poseł nie wejdzie? – dopytywała jedna z oczekujących. Czuć napięcie wywołane wspomnieniem antysemickiego wybryku Brauna. – On prowadzi własną imprezę przed Sejmem, mam nadzieję, że tu nie przyjdzie – mówi wyraźnie zaniepokojona uczestniczka spotkania.

Przed parlamentem zebrało się około setki sympatyków lidera Konfederacji Korony Polskiej. Protest rozpoczął się niewinnie. Jeden z mówców tłumaczył, że podczas sejmowej uroczystości można pograć w karty, zjeść pączka i placki ziemniaczane. Jak podkreślił, to nie gastronomii się sprzeciwiają, a organizatorom, czyli grupie Chabad-Lubawicz. W tłumie słychać: „ludobójcy!”, „mordercy!”.

W tym roku część sejmowego holu głównego, gdzie naprzeciw choinki ustawiono dużą chanukiję, była całkowicie odgrodzona. Na niewielkiej widowni zasiadło kilkoro parlamentarzystów, przedstawiciele korpusu dyplomatycznego Szwajcarii, Czech, Francji oraz Izraela, a także członkowie społeczności żydowskiej w Polsce. – Chanuka symbolizuje wolność religijną i to, że człowiek stworzony przez Boga na jego podobieństwo ma prawo kultywować swoją religię – mówi rabin Szalom Stambler, przewodniczący Chabad-Lubawicz. Przypomniał historię sprzed ok. 2,2 tys. lat, gdy greccy Seleucydzi próbowali zmusić Żydów do porzucenia swoich obyczajów. – Machabeusze, którzy powstali przeciwko Grekom, znaleźli w świątyni jeden dzbanuszek z oliwą, której ilość miała wystarczyć na zaledwie jeden dzień, a palił się przez osiem, czyli czas potrzebny do wytworzenia nowej oliwy – wyjaśniał. W związku z tym „cudem chanukowym” Żydzi na dziewięcioramiennym świeczniku zapalają świece dzień po dniu (osiem ramion symbolizuje osiem dni świąt, dziewiąty jest tzw. szamasz, przy pomocy którego zapala się świece).

Rabin Stambler wspomniał też zmarłego wczoraj Jimmy’ego Cartera. W latach 70., podczas kryzysu wywołanego porwaniem ludzi w amerykańskiej ambasadzie w Teheranie, prezydent USA wyszedł przed Biały Dom, by wziąć udział w zorganizowanej przez Chabad-Lubawicz ceremonii zapalenia chanukowych świec. – Zastanawiało go najbardziej, dlaczego zapalono tylko cztery – przypomniał rabin. Jak wyjaśnił, chodzi o nauczenie dzieci, że cel osiąga się małymi krokami. Ma temu służyć obdarowywanie ich niewielkimi sumami pieniędzy, które przeznaczają na wsparcie potrzebujących.

Źródło: polityka.pl

Napadli na kibiców w Amsterdamie. Jest wyrok w głośnej sprawie

2024/12/25

Sąd w Amsterdamie skazał we wtorek pięciu mężczyzn za podżeganie do napaści oraz ataki wobec izraelskich kibiców piłki nożnej, do których doszło w listopadzie po meczu Maccabi Tel Awiw z Ajaksem – podała agencja AFP.

Skazani dopuścili się szeregu przestępstw: od kopania kibiców na ulicy po podżeganie do przemocy wobec Izraelczyków na internetowych grupach dyskusyjnych. Sąd wydał wyroki od sześciu miesięcy do jednego miesiąca więzienia, a także 100 godzin prac społecznych.

Sędzia powiedział, że zwykle osoby skazane za takie przestępstwa są skazywane wyłącznie na prace społeczne. „Sąd uważa, że biorąc pod uwagę powagę przestępstwa i kontekst, w jakim zostało popełnione, tylko kara pozbawienia wolności jest odpowiednia” – uzasadniono w wyroku.

Jak przypomina AFP w nocy z 7 na 8 listopada kibice izraelskiego klubu byli ścigani i bici na ulicach Amsterdamu. Pięć osób zostało hospitalizowanych.

Według policji, tamtej nocy kibice Maccabi Tel Awiw skandowali antyarabskie hasła, a także zdewastowali taksówkę i spalili palestyńską flagę.

Więcej w Onecie

Wicemarszałek Sejmu o migrantach na granicy: Bydło

2024/12/23

– To bydło, które było ściągane po to, żeby forsować nasze granice (…) musi po prostu wiedzieć, że nie będzie bezkarne – powiedział w Polsat News wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (PSL), odnosząc się do migrantów, którzy próbowali nielegalnie dostać się do Polski z terenu Białorusi.

W niedzielę na antenie Polsat News przedstawiciele różnych frakcji parlamentarnych rozmawiali m.in. o zmianie prawa wizowego i azylowego.

– Przede wszystkim musi być racja stanu, a racja stanu to jest bezpieczeństwo Polski – mówił Piotr Zgorzelski z Polskiego Stronnictwa Ludowego. – Musimy robić wszystko jako państwo – oczywiście, jeżeli Unia Europejska chce nam pomóc, to bardzo dobrze, jeżeli nie, to robić to samemu – bo jesteśmy krajem przyfrontowym. Dzisiaj – przepraszam, że tak powiem – to bydło, które było ściągane po prostu po to, żeby forsować nasze granice tylko i wyłącznie w celu destabilizowania sytuacji, musi po prostu wiedzieć, że nie będzie bezkarne, tak jak to jeszcze do niedawna było – oświadczył.

Wicemarszałek nawiązał w ten sposób do starć na granicy białoruskiej, gdzie niejednokrotnie w stronę polskich służb rzucane były kamienie, butelki czy kłody. Jak wynika z informacji urzędowych, migranci niejednokrotnie byli wyposażeni przez białoruskie służby w „granaty hukowe”, którymi obrzucali polskich żołnierzy i funkcjonariuszy. Z kolei Straż Graniczna informowała o rzucaniu przez imigrantów w stronę polskich funkcjonariuszy „przedmiotami, z których wydobywa się dym”. Atakowano również funkcjonariuszy ostrymi narzędziami.

Więcej w Rzeczpospolitej

Marsz Równości w Opolu. Napastnik raził gazem, kopał, krzyczał: „Jeb… pedałów”. Prokuratura umorzyła śledztwo

2024/12/20

Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie homofobicznego ataku na uczestników Marszu Równości. „To nie była przypadkowa, pijacka bójka. Za pierwszym razem facet uciekł, ale potem przyszedł zamaskowany i z trzema kolegami. Z tego względu decyzja prokuratury jest niedorzeczna” – komentują aktywiści z Tęczowego Opola.

Do zdarzenia doszło w sobotnią noc, 1 czerwca. Tego dnia, przez Opole po raz 6. przeszedł Marsz Równości. Impreza po raz pierwszy odbywała się pod wspólnym patronatem prezydenta miasta, marszałka i wojewody. Przedstawiciele społeczności LGBTQ+, opolanie i goście przeszli wówczas ulicami miasta w barwnym korowodzie, bez żadnych incydentów. Wieczorem stowarzyszenie Tęczowe Opole organizowało ogłoszoną wcześniej publicznie imprezę w klubokawiarni OPO przy ul. Krakowskiej 32. To wówczas doszło do ataku, a na miejscu interweniowała policja.

Według relacji uczestników zabawy, po godz. 22 do klubu wszedł mężczyzna, pytając co to za impreza. Potem wdał się w rozmowę z jej uczestnikami, zapytał czy może zabrać tęczową przypinkę.

– Zrobiło się nerwowo, więc dostał zgodę, by jedną sobie zabrać i odejść. Potem zapytał, czy może wziąć flagę, ale się nie zgodziliśmy. Wtedy zerwał flagę i ukradł garść przypinek. Kolega kazał mu oddać przypinki i zagrodził drzwi. Wybuchła awantura, mężczyzna wyjął gaz i spryskał nim twarze najbliżej stojącym osobom. W całym pomieszczeniu zrobiło się duszno od gazu, więc wyprowadziliśmy wszystkich na zewnątrz i wezwaliśmy policję – relacjonuje jedna z osób bawiących się w klubie.

Mężczyzna uciekł, nim na miejscu pojawiła się policja. Funkcjonariusze spisali zeznania od uczestników zabawy.

– Chwilę po północy czterech zamaskowanych mężczyzn szło w kierunku klubu. Krzyczeli hasła typu „jeb… pedałów” i chcieli wejść do środka, ale nie zostali wpuszczeni. W jednym z nich rozpoznaliśmy faceta, który był wcześniej – relacjonują uczestnicy.

Mężczyźnie zerwano nakrycie głowy i doszło do szarpaniny. Napastnicy użyli gazu pieprzowego. Kilka osób zostało poturbowanych. Po chwili na miejsce przyjechała policja i obezwładniła dwóch mężczyzn. Dwóch pozostałych uciekło.

W poniedziałek (3.06) prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski napisał w mediach społecznościowych: „W sobotę ulicami naszego miasta po raz kolejny przeszedł Marsz Równości. Spotkali się na nim uśmiechnięci i pokojowo nastawieni uczestnicy. Nikogo nie obrażali, nie zaczepiali, cieszyli się sobą i dobrą zabawą co udzielało się także mieszkańcom, których spotykali na trasie Marszu. Niestety po marszu, doszło w Opolu do niebezpiecznej napaści na część jego uczestników, świętujących wieczorem w jednym z opolskich lokali. Z całą stanowczością potępiam ten akt bezrozumnej agresji.

Przypomnę, że w Opolu już odnotowywaliśmy ataki na „innych”. Nie tylko pięściami. W przedwojennym Oppeln tutejsi mieszkańcy bili Polaków za to, że są Polakami, a Żydów za ich Żydostwo. Homoseksualiści wtedy także byli wykluczeni z życia publicznego i przygotowano im miejsce w obozie koncentracyjnym.

Więcej w Wyborczej

Związki partnerskie: PSL nie będzie hamulcowym? Zgorzelski daje pozytywne sygnały

2024/12/18

Ministra Katarzyna Kotula spotkała się z wicemarszałkiem Piotrem Zgorzelskim, by omówić projekt ustawy o związkach partnerskich. Czy PSL przestanie blokować prace legislacyjne w tej sprawie?

Wczorajsze spotkanie Katarzyny Kotuli, ministry ds. równości, z wicemarszałkiem Sejmu Piotrem Zgorzelskim z Polskiego Stronnictwa Ludowego-Trzecia Droga może oznaczać zwrot w sprawie ustawy o związkach partnerskich. Polityk PSL, który jeszcze w październiku krytykował projekt jako „agendę wyborczą Lewicy i Platformy Obywatelskiej”, zadeklarował gotowość do rozmów.

W rozmowie z TOK FM Zgorzelski powiedział: „Nie chcemy być jakimś wyjątkowym hamulcowym. Zadeklarowaliśmy, że jesteśmy otwarci na dyskusje”. Dodał, że PSL nie zamierza blokować prac nad ustawą, gdy ta zostanie dopracowana. W jego ocenie projekt może być gotowy do końca pierwszego kwartału przyszłego roku.

Ministra Kotula również oceniła spotkanie jako bardzo dobre. „Wierzę, że jest możliwy konsensus” – zaznaczyła, podkreślając, że ustawa ma na celu wprowadzenie rozwiązań minimalizujących nierówności, jak np. możliwość wspólnego rozliczania podatków, dziedziczenia czy dostęp do informacji medycznej przez partnerów.

Przypomnijmy, że w październiku br. PSL zaproponowało alternatywne rozwiązanie – ustawę o statusie osoby bliskiej. Krytyka projektu Kotuli przez liderów PSL, w tym Zgorzelskiego, była powodem napięć w koalicji rządzącej. Wczorajsze deklaracje mogą jednak wskazywać na złagodzenie stanowiska ugrupowania.

Prace legislacyjne nad ustawą o związkach partnerskich są odpowiedzią na presję społeczną oraz na wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który zobowiązał Polskę do zapewnienia odpowiednich ram prawnych dla par jednopłciowych. Projekt wzbudza kontrowersje wśród opozycji, ale PSL wydaje się skłonne do kompromisu. Ustawa o związkach partnerskich należała do jednej ze 100 obietnic na pierwsze 100 dni rządu Koalicji Obywatelskiej.

„Czekamy na ostateczny projekt i jesteśmy gotowi do rozmów” – podsumował Zgorzelski.

Źródło: queer.pl

Już nie nasz rzecznik. Opinia Rzecznika Praw Obywatelskich o związkach partnerskich, to nie jest głos sojusznika

2024/12/17

Wspólny komentarz Miłość Nie Wyklucza, Kampanii Przeciw Homofobii i Grupy Stonewall

Marcin Wiącek, Rzecznik Praw Obywatelskich, opublikował opinię w sprawie rządowego projektu ustawy o związkach partnerskich. Jeśli mając w pamięci działania RPO w trakcie PiS-owskiej nagonki, spodziewacie się, że w tekście wybrzmiał głos sojuszniczego wsparcia z odwołaniem do międzynarodowych standardów praw człowieka, czeka was rozczarowanie.

Opinia jest zaskakująco zachowawcza. Odwołuje się do niezwykle wąskiej interpretacji obowiązków Polski wobec obywateli i obywatelek, które wynikają z wyroków Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i Konstytucji RP. Jest też miejscami wewnętrznie sprzeczna, deklarując na przykład troskę o dobro dzieci wychowywanych przez pary zawierające związek partnerski, ale ignorując potrzebę rozszerzenia zapisów w proponowanym projekcie, by realnie zabezpieczyć sytuację takich rodzin. W skrócie RPO pisze, że:

– Po wyrokach Trybunału w Strasburgu Polska ma obowiązek zapewnić ochronę parom osób tej samej płci, ale bez przesady — nie muszą być to małżeństwa. Trzeba przede wszystkim zadbać o sprawy majątkowe, a nie rodziny z dziećmi.

– Zdaniem RPO polska Konstytucja definiuje małżeństwa jako związek kobiety i mężczyzny, więc związki partnerskie muszą się od małżeństw jak najbardziej różnić — czyt. powinny oferować mniejszą ochronę. RPO nie wspomina o innych artykułach Konstytucji, np. zakazie nierównego traktowania. Nie odnosi się też do orzeczeń wskazujących, że artykuł 18 nie ma formy zakazu i nie dostrzega nakazu ochrony wszystkich rodzin, który z niego wynika.

– Według projektu związki partnerskie można będzie łatwo rozwiązać, co nie zapewnia im stabilności, a to tworzy ryzyko, że pary będą je zawierać w celu „optymalizacji podatkowej”…

– Niestabilne związki to również ryzyko dla dzieci, ale Rzecznik nie wspomina o braku prawa do przysposobienia wewnętrznego, które tę sytuację by zabezpieczało.

– Projekt ustawy zawiera niespójności spowodowane ogromną liczbą przepisów, na które wpływa stworzenie instytucji podobnej, ale innej od małżeństwa. Rzecznik nie wspomina jednak, że rozszerzenie małżeństw na pary jednopłciowe pomogłoby uniknąć takich problemów, a tęczowym rodzinom zapewnić bezpieczeństwo.

Podsumowując — zdaniem RPO projekt Ministry Kotuli jest akceptowalny, choć ma błędy i umożliwia oszustwa podatkowe, wyroki Trybunału Polska może wykonywać w jak najmniejszym zakresie, o równości małżeńskiej nie ma co gadać, a pary tej samej płci mogą liczyć jedynie na związki partnerskie, które muszą być okrojone, bo tak każe Konstytucja.

Chcecie wiedzieć, jak wygląda opinia prawna, która — w przeciwieństwie do tekstu RPO — dostrzega potrzeby naszej społeczności i rodzin? Zacytujmy wystosowany w listopadzie do premiera Tuska list środowisk prawniczych, w którym grupa prawników i prawniczek apeluje „o jak najrychlejsze przedstawienie projektu ustawy gwarantującej prawa par jednopłciowych oraz prawną opiekę ich dzieci”.

„Wprowadzenie związków partnerskich nie godzi w konstytucyjną ochronę małżeństwa. Byty prawne o celu zbliżonym do innych nie wykluczają ochrony swoich odpowiedników, a zwłaszcza w sytuacji, gdy instytucja małżeństwa pozostaje nadal zamknięta dla osób tej samej płci.

(…) konstytucyjny zakaz wszelkiej dyskryminacji (artykuł 32) odczytany łącznie z nakazem prawnej ochrony wolności człowieka (artykuł 30), a także życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz do decydowania o swoim życiu osobistym (artykuł 47) zobowiązują władze państwowe do jak najszybszego rozwiązania tej kwestii”.

Przez całe lata Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich było dosłownie jedyną instytucją państwa polskiego, do której osoby LGBT+ mogły zwrócić się z prośbą o pomoc z przekonaniem, że zostaną potraktowane z godnością i w odniesieniu do międzynarodowych standardów w dziedzinie praw człowieka. Gdy stanowisko RPO piastował Adam Bodnar, Biuro nie tylko rozpatrywało skargi, ale również przyłączało się do postępowań i przygotowywało rekomendacje, które jasno wskazywały na potrzeby naszej społeczności. Prawo traktowano jako instrument, który ma służyć ludziom, a zwłaszcza chronić osoby narażone na nierówne traktowanie z powodu systemowych braków i celowych, podyktowanych względami czysto politycznymi zaniedbań ze strony instytucji państwa.

Dziś to już chyba nie jest „nasz rzecznik”. To jedynie urzędnik.

Źródło: Miłość Nie Wyklucza

Dziecięca lalka, buty i grzebień. UJ ściąga wystawę o granicy polsko-białoruskiej po atakach nacjonalistów

2024/12/11

Wystawa Fundacji Bezkres, na której pokazywano przedmioty pozostawiane przez uchodźców w lasach na granicy polsko-białoruskiej, miała trwać do 15 grudnia. Po atakach ze strony żołnierzy dziekan WSMiP UJ ściągnął ją jednak już po trzech dniach. – To przyzwolenie na przemoc – komentują wolontariusze.

„Pańska decyzja, niezależnie od jej motywu, jest cichym przyzwoleniem na bandytyzm na terenie uniwersytetu. Na granicy cierpią i umierają ludzie. Cisza oznacza przyzwolenie” – piszą w liście otwartym do dziekana przedstawiciele Fundacji Bezkres.

Dziecięca lalka, buty, grzebień, zegarek – to tylko kilka z przedmiotów, które aktywiści znajdują codziennie w lasach na granicy polsko-białoruskiej. Od 4 grudnia można było je zobaczyć na wystawie „Rzeczy znalezione – świadectwa obecności” Fundacji Bezkres (Grupa Granica) w hallu Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych UJ. Już w pierwszych dniach doszło do ataków ze strony studiujących na wydziale żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej. Dziekan, ze względów bezpieczeństwa, kazał więc wystawę ściągnąć. 

Do pierwszego incydentu doszło w czwartek 6 grudnia. Jak relacjonuje Szymon Turkowski z Fundacji Bezkres, między dwoma grupami studentów wybuchła kłótnia. – Prawie się pobili – mówi.

Szymon jest jedną z osób, które oprowadzają po wystawie, opowiadają historie znalezionych przedmiotów i uświadamiają na temat kryzysu na granicy. To on, dzień po kłótni studentów, skonfrontował się z żołnierzem WOT-u, który przyszedł na wystawę „po cywilu”.

– Kiedy skończyłem go oprowadzać, ujawnił się jako WOT-owiec, zaczął krzyczeć i być agresywny. Okazało się, że mnie nagrywał. Groził, że zgłosi nas do dziekana, do prokuratury i że to, co robimy na granicy, jest nielegalne. W końcu sobie poszedł, ale później wrócił, tylko że już z kolegami – opowiada aktywista.

Po tych zdarzeniach dziekan prof. Piotr Bajor zdecydował o zdjęciu wystawy – mimo że wcześniej wyraził na nią zgodę. Oficjalny powód to „względy bezpieczeństwa”. 

– Istniało zagrożenie, że wystawa mogłaby prowokować do kolejnych napięć. Dziekan chciał tego uniknąć, mając na uwadze także bezpieczeństwo studentów i studentek przychodzących na zajęcia – przekazuje rzecznik prasowy UJ Marcin Kubat. I dodaje, że uczelnia nie była organizatorem wystawy, a jedynie bezpłatnie udostępniała swoją przestrzeń na prośbę jednego z wykładowców Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych, który naukowo jest zainteresowany polityką migracyjną.

Więcej w Wyborczej

Sędzia Dudzicz to Jorry123? Ten internauta obrażał w sieci Żydów, Ukraińców, „lewaków”, kobiety

2024/12/10

Sędzia Jarosław Dudzicz pod nickiem Jorry123 tak pisał w internecie o Żydach: „podły, parszywy i pazerny naród”. Okazuje się, że z tego nicku zamieszczano też wpisy uderzające w inne narody, czy w znanych Polaków. Dudzicz w każdej chwili może zostać sędzią Sądu Najwyższego.

OKO.press jest w posiadaniu wielu wpisów internowych, które pod różnymi publikacjami zamieszczano pod nickiem Jorry123. Tego psuedonimu używał Jarosław Dudzicz – na zdjęciu u góry – sedzia, który za władzy PiS zrobił błyskawiczną karierę. Wpisy Jorry’ego są obraźliwe, dotyczą polityków, aktorów, kobiet, Przystanku Woodstock, Parady Równości, „lewaków”, Owsiaka, imigrantów, Niemców, Ukraińców i Słowaków. A nawet Michelle Obamy i króliczka „Playboya”.

Mała próbka (cytując wpisy, zachowujemy pisownię oryginalną). O Michelle Obamie: „taka sama mądra inaczej jak ten ich murzyn-prezydent”. O Szymonie Hołowni: „Hołownia zdurniał do reszty…, oto jakie skutki przynosi granie roli postępowego katolika zaprzedanego złu za judaszowe srebrniki”. O kobietach strajkujących przeciwko zaostrzeniu prawa do aborcji: „Niech strajkują, teraz wreszcie będziemy wiedzieli, kto kim jest. A że w poniedziałek w jednym miejscu zbiorą się wszystkie głupie kobiety z całej Polski, to tylko skutek uboczny”. O młodzieży na Przystanku Woodstock: „zapijaczona, naćpana i zdemoralizowana, bez jakichkolwiek hamulców”. O ETPCz: „To nie trybunał tylko lewacki sabat czarownic i debili…”. O Słowakach: „mały narodek, z wąskimi horyzontami myślowymi i kompleksami”. Więcej wpisów Jorry’ego123 publikujemy w dalszej części tekstu.

Sędzia Jarosław Dudzicz to jeden z przykładów szybkiej kariery za czasów PiS w wymiarze sprawiedliwości. Wcześniej był szeregowym sędzią rejonowym ze Słubic i głównie z tego okresu są wpisy Jorry’ego 123. Po wygraniu przez PiS wyborów w 2015 roku sędzia zaczął awansować. Został prezesem Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim, a w 2018 roku został członkiem nielegalnej neo-KRS i jedną z twarzy „reform” Ziobry.

Dudzicz należał też do dwóch grup na komunikatorach internetowych, które skupiały sędziów bliskich byłemu wiceministrowi sprawiedliwości Łukaszowi Piebiakowi (on też do nich należał). Pierwsza większa grupa Kasta/Antykasta była na WhatsAppie, byli w niej m.in. inni członkowie neo-KRS. W mniejszej grupie na Signalu „Niezłomni-grupa małego sabotażu” była też Mała Emi, która rozprowadzała hejt na niezależnych sędziów, a potem sama ujawniła aferę hejterską (Piebiak był w niej główną postacią).

Kariera Dudzicza załamała się w 2022 roku. Wtedy PiS nie wybrał go w Sejmie na drugą kadencję neo-KRS. Zaszkodzić mogło mu ujawnienie, że jest śledztwo ws. jego wpisu w internecie uderzającego w Żydów. Chodzi o wpis pod artykułem o rzekomym odnalezieniu złotego pociągu ze skarbami Wrocławia, które naziści mieli wywieźć pod koniec II wojny. W artykule napisano, że roszczenia do skarbów zgłasza Światowy Kongres Żydów. Internauta o nicku Jorry 123 napisał wtedy pod tym artykułem komentarz:

„Podły, parszywy i pazerny naród, nic im się nie należy”.

Prokuratura we Wrocławiu dostała zawiadomienie w tej sprawie i zaczęła prowadzić postępowanie.

Więcej w oko.press

Homofobia w Radiu Maryja i TV Trwam. Sąd podtrzymał decyzję w sprawie KRRiT

2024/12/10

W obliczu kontrowersyjnych wypowiedzi emitowanych przez Radio Maryja i TV Trwam, które zdaniem Fundacji BASTA noszą znamiona homofobii, Naczelny Sąd Administracyjny podjął decyzję, która może okazać się przełomem w działalności regulatora mediów. NSA podtrzymał wyroki dotyczące bezczynności przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Macieja Świrskiego, wobec postulatów Fundacji BASTA, której przewodzi Bart Staszewski.

Sprawa zaczęła się od serwisu informacyjnego Radia Maryja z 14 grudnia 2022 r., w którym padły słowa sugerujące związek homoseksualizmu z destrukcją rodziny, krzywdzeniem dzieci i pedofilią. To skłoniło Fundację BASTA do wezwania KRRiT do ukarania nadawcy, Fundacji Lux Veritatis. KRRiT zażądała od Radia Maryja dostarczenia kontrowersyjnego nagrania, lecz odpowiedź była odmowna, a wymagany 28-dniowy okres przechowywania audycji już minął.

Fundacja BASTA zareagowała, składając skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego na bezczynność przewodniczącego KRRiT, podkreślając, że program nadal jest dostępny na stronie internetowej nadawcy. WSA w Warszawie 25 stycznia uznał, że przewodniczący KRRiT dopuścił się bezczynności i powinien wszcząć postępowanie. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku programu TV Trwam „Polski punkt widzenia”, gdzie homoseksualizm określono jako „zboczenie” i „wynaturzenie”.

 

Podpalenie synagogi w Melbourne uznane za atak terrorystyczny. Powołano specjalną jednostkę  

2024/12/09

Władze Australii powołały specjalną jednostkę do walki z antysemityzmem. To reakcja na piątkowy atak na synagogę Adass Israel w Melbourne. Świątynia została celowo podpalona. Działania te uznano za akt terroryzmu. W związku ze sprawą służby poszukują trzech mężczyzn.  

Premier Australii Anthony Albanese zapowiedział w poniedziałek utworzenie specjalnej jednostki policji odpowiedzialnej za zwalczanie antysemityzmu. Ma ona składać się z funkcjonariuszy policji federalnej. Do jej głównych zadań należeć będzie przeciwdziałanie aktom przemocy i przejawom nienawiści wobec społeczności żydowskiej oraz odpowiadanie na związane z nimi groźby. Jednostka będzie nosić nazwę Abalight.

Decyzję o powołaniu jednostki podjęto w następstwie piątkowego ataku na synagogę Adass Israel w Melbourne. Ten został uznany za akt terroryzm. Doszło do niego w godzinach porannych. Świadkowie widzieli, jak tuż przed pojawieniem się ognia dwóch zamaskowanych mężczyzn rozlewało wokół świątyni jakąś bliżej niesprecyzowaną substancję. Ta, jak się później okazało, była łatwopalna.

W momencie ataku wewnątrz synagogi znajdowało się kilka osób. Miały one usłyszeć odgłosy uderzania, a następnie zobaczyć, że jedno z okien zostało wybite. Wówczas do środka świątyni została wlana ciecz, którą następnie podpalono. – Wszystko działo się bardzo szybko – powiedział cytowany przez BBC Benjamin Klein, zarządca świątyni, który rozmawiał z dotkniętymi atakiem wiernymi.

W wyniku pożaru jedna osoba doznała lekkich poparzeń ręki. Policja poszukuje w związku ze sprawą trzech mężczyzn. Ich tożsamość nie została podana do publicznej wiadomości. Uznanie ataku za akt terroryzmu zapewni służbom dodatkowe zasoby i możliwości działania – stwierdziła Jacinta Allan, premier stanu Wiktoria. Policja zaznacza, że nie jest w posiadaniu informacji sugerujących plan kolejnych ataków. Wzmocniono jednak patrole w miejscach koncentracji społeczności żydowskiej.

Więcej w TVN24

Na szczycie Synagogi Nożyków znów jest gwiazda Dawida. Powróciła po 80 latach

2024/12/08

Jedyna ocalała i wciąż działająca przedwojenna warszawska synagoga odzyskała historyczne zwieńczenie. Na wyrastającej z jej dachu iglicy umieszczono gwiazdę Dawida.

– Symboliczne zakończenie remontu dachu to efekt wielomiesięcznych poszukiwań historycznych i konserwatorskich, zainicjowanych przez Gminę Wyznaniową Żydowską w Warszawie we współpracy z firmą konserwatorską Monument Service – informuje Eliza Dorosz-Panek z Gminy Wyznaniowej Żydowskiej.

Stojący przy ul. Twardej 6 zabytkowy budynek powstał w latach w latach 1898-1902. Ufundowali go małżonkowie Ryfka i Zalman Nożykowie, którzy mieszkali przy pobliskiej ul. Próżnej. Według historyczki architektury Eleonory Bergman, projektantem synagogi był Karol Kozłowski, choć badacze wskazywali także innych architektów, m.in. Leandra Marconiego. Bryła budynku na planie litery „T” najprawdopodobniej nawiązywała do prowadzonych w tamtym czasie prób rekonstrukcji Świątyni Jerozolimskiej. Dekoracyjne elewacje utrzymane w eklektycznym stylu nawiązują do ornamentyki architektury romańskiej, bizantyjskiej i mauretańskiej.

W 1940 r. synagoga została zamknięta i zdewastowana przez okupantów. Służyła za stajnię dla koni i magazyn paszy. Po utworzeniu getta ponownie pełniła funkcję religijną do czasu likwidacji w lipcu 1942 r. tzw. małego getta. Jako jedyna z warszawskich synagog przetrwała wojnę, ale została uszkodzona podczas powstania warszawskiego.

Po naprawach od 1951 r. znów funkcjonowała jako miejsce modlitwy, aż do czasu ponownego zamknięcia w 1968 r. W latach 1977-83 przeszła gruntowny remont, podczas którego dobudowano do niej aneks pełniący funkcje biurowe. Od 1983 r. nieprzerwanie służy żydowskiej społeczności Warszawy i jest symbolem żydowskiego dziedzictwa stolicy.

Od 2023 r. budynek Synagogi im. Ryfki i Zalmana Nożyków przechodzi kompleksowy remont, obejmujący m.in. więźbę dachową i elewacje.

– Podczas przeglądania przedwojennych fotografii specjaliści odkryli, że na jednym ze zdjęć synagogę wieńczyła gwiazda Dawida. Choć detale oryginalnej ozdoby nie były widoczne z powodu jakości fotografii, pewność co do jej istnienia skierowała badaczy do poszukiwania inspiracji. Ostatecznie projekt nowej gwiazdy oparto na motywie zaczerpniętym z jednego z nagrobków na Cmentarzu Żydowskim – wyjaśnia Eliza Dorosz-Panek.

Więcej w Wyborczej

Tożsamość płciowa nadal z ograniczoną ochroną przed mową nienawiści

2024/12/08

Z projektu nowelizacji kodeksu karnego mającej lepiej chronić różne mniejszości przed przestępstwami motywowanymi nienawiścią, zniknęła przesłanka związana z tożsamością płciową. Rząd przekonuje, że szersze określenie „ze względu na płeć” zapewni niezbędną ochronę także osobom niebinarnym. Zainteresowane środowiska mają wątpliwości i zapowiadają walkę o dodanie tej przesłanki.

Obecnie do przestępstw motywowanych uprzedzeniami zalicza się te, które są popełnione ze względu na przynależność narodową, etniczną, rasową, wyznaniową lub bezwyznaniowość. Jednak te przepisy nie zapewniają wystarczającej ochrony dla wszystkich grup mniejszościowych, które są szczególnie narażone na dyskryminację, uprzedzenia i przemoc. Po wielu latach zabiegów różnych organizacji społecznych oraz takich instytucji jak Rzecznik Praw Obywatelskich, rząd zdecydował 26 listopada br. o skierowaniu do prac parlamentarnych projektu nowelizacji kodeksu karnego, według którego na takich samych zasadach będą karane przestępstwa, które są motywowane dyskryminacją ze względu na niepełnosprawność, wiek, płeć, orientację seksualną. – Nowe przepisy mają na celu pełniejsze realizowanie konstytucyjnego zakazu dyskryminacji oraz wypełnienie międzynarodowych zaleceń dotyczących standardów ochrony przed mową nienawiści i przestępstwami z nienawiści – można przeczytać w komunikacie po posiedzeniu Rady Ministrów, na którym przyjęty został ten projekt.

Na wcześniejszych etapach prac legislacyjnych na tej liście była jeszcze tożsamość płciowa, ale została usunięta. Jak poinformowało Ministerstwo Sprawiedliwości w uzasadnieniu do projektu, na skutek „wątpliwości zgłaszanych w toku konsultacji publicznych”.

Problem jest, bo jak można przeczytać w uzasadnieniu projektu, analizy wyników badań wykazały, że np. w latach 2019-2020 – 68,54 proc. osób LGBT doświadczyło co najmniej jednego typu zachowań przemocowych ze względu na swoją orientację seksualną lub tożsamość płciową, a ponad połowa osób LGBT+ doświadczyła jakiegoś przestępstwa motywowanego uprzedzeniami. Najczęściej była to przemoc werbalna – wyzwiska czy publiczne obrażanie. Autorzy projektu przyznają, że zawężenie funkcjonującego na gruncie kodeksu karnego katalogu przesłanek dyskryminacyjnych do przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej bądź bezwyznaniowości nie znajduje obecnie uzasadnienia i wymaga podjęcia działań legislacyjnych w kierunku poszerzenia katalogu cech chronionych o dalsze cechy o szczególnym charakterze. Jednak na końcowym etapie prac projektowych nie wymieniano na tej liście tożsamości płciowej.

Więcej na prawo.pl

Aktywistka oskarżona o próbę uwolnienia uchodźcy z ośrodka. Jest wyrok sądu

2024/12/07

Aktywistka, według aktu oskarżenia, miała próbować uwolnić Kurda osadzonego w Strzeżonym Ośrodku dla Cudzoziemców w Lesznowoli (Mazowieckie). W Sądzie Rejonowym w Radomiu zapadł wyrok w tej sprawie.

Chodzi o wydarzenia z czerwca 2022 roku. W Strzeżonym Ośrodku dla Cudzoziemców w Lesznowoli osadzeni tam uchodźcy – Kurdowie z Iraku i Turcji – w ramach protestu rozpoczęli głodówkę. Mężczyźni domagali się przeniesienia do ośrodków otwartych.

W czasie strajku 35-letni Kurd z obywatelstwem tureckim stracił przytomność. Został przewieziony najpierw na SOR w szpitalu w Grójcu, a potem do szpitala psychiatrycznego w Radomiu. Maria Książak, psycholożka i znana działaczka organizacji pomagającej uchodźcom – jako jego pełnomocniczka – podejmowała próby skontaktowania się z nim, gdy przebywał na leczeniu. Domagała się, by mężczyzna – ze względu na stan zdrowia – został przewieziony do ośrodka otwartego.

Prokuratura oskarżyła ją o to, że podszywając się pod pracownicę Straży Granicznej, usiłowała doprowadzić do uwolnienia osobę pozbawioną wolności na podstawie orzeczenia sądu lub prawnego nakazu wydanego przez inny organ państwowy. Groziła jej za to kara do trzech lat więzienia.

Jak napisano w akcie oskarżenia, miała podejmować czynności związane z przetransportowaniem samochodem Straży Granicznej obywatela Turcji do ośrodka pomocy ofiarom tortur, ale celu nie osiągnęła, bo interweniowali funkcjonariusze SG.

Radomski sąd uznał, że aktywistka jest niewinna, bo jej celem nie było bezprawne uwolnienie obywatela Turcji.

„Wszystkie podejmowane przez oskarżoną działania wynikały wyłącznie z pobudek humanitarnych i miały na celu wyłącznie udzielenie pomocy znajdującemu się w trudnej sytuacji cudzoziemcowi, który na skutek strajku głodowego podjętego w Ośrodku w Lesznowoli, był w złym stanie zdrowia i musiał zostać hospitalizowany” – ocenił sąd.

Uzasadniając wyrok, sędzia zwróciła uwagę na to, że działaczka nie miała żadnych powodów, aby podawać się za funkcjonariuszkę Straży Granicznej. Według sądu, Książak jako pełnomocniczka uchodźcy, miała bowiem prawo do uzyskania informacji na temat jego zdrowia, a pełnomocnictwo zostało do szpitala wysłane pocztą elektroniczną.

Więcej w TVN24

Jest wyrok ws. polityczki PiS, która nazwała Mazowieckiego „stalinowcem”. Ale to nie koniec

2024/12/06

Zapadł prawomocny wyrok ws. Anny Jaśkowskiej. Sześć lat temu była już radna PiS określiła Tadeusza Mazowieckiego mianem „stalinowca”.

Jest wyrok: Sąd Apelacyjny zdecydował, że Anna Jaśkowska ma przeprosić rodzinę Tadeusza Mazowieckiego na łamach „Dziennika Wschodniego” i „Do Rzeczy”. – Wyrok jest prawomocny i wystąpimy o jego egzekucję. Nas ten wyrok zadowala i będziemy chcieli, aby został wykonany. Przygotujemy list do rady miasta i poprosimy o odczytanie go na sesji. Poinformujemy w nim, że wyrok jest prawomocny – przekazał Wojciech Mazowiecki, syn byłego premiera. 

To nie finał sprawy: Obrońca byłej radnej Michał Skwarzyński zapowiada jednak, że to nie koniec sprawy. – Na pewno będziemy składali skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Rozważę też, czy nie ma podstaw do zaskarżenia tego wyroku do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka – powiedział. Jak dodał, Anna Jaśkowska „nie ma środków, by ponieść kosztowne przeprosiny”.

O co chodzi: W 2018 roku podczas sesji rady miasta dyskutowano na temat nazwania jednej z ulic imieniem Tadeusza Mazowieckiego. Takiemu pomysłowi sprzeciwiali się radni PiS. Anna Jaśkowska stwierdziła wówczas, że znalazła w internecie informację, iż Tadeusz Mazowiecki rzekomo miał być „stalinowcem, komunistą i agentem NKWD”, który „kolaborował z okupacyjną, bolszewicką władzą w latach stalinowskich”. – Współpracował z szefem NKWD na Polskę, generałem Sierowem. No, i jeszcze taka wzmianka: odznaczony Orderem Orła Białego przez rząd komunistyczny – powiedziała. Synowie Tadeusza Mazowieckiego złożyli w tej sprawie pozew o naruszenie dóbr osobistych.

8 mln złotych: Pierwszy wyrok zapadł w 2019 roku. Annie Jaśkowskiej nakazano wówczas odczytanie przeprosin podczas obrad rady miasta Lublina oraz wpłacenie 10 tys. złotych na rzecz Towarzystwa „Więź”. Polityczka PiS odwołała się do Sądu Apelacyjnego w Lublinie, który w 2021 roku zaostrzył wyrok. Sąd podtrzymał obowiązek odczytania przeprosin oraz wpłaty 10 tys. złotych, ale nakazał również zamieścić przeprosiny w ogólnopolskich oraz lokalnych mediach. Pełnomocnik Anny Jaśkowskiej podkreślał wówczas, że zamieszczenie tych przeprosin to koszt 8 mln złotych, na co nie stać jego klientki. 

Więcej na gazeta.pl

Druzgocąca krytyka rządu: ekspert ONZ negatywnie o prawach osób LGBT w Polsce

2024/12/03

Graeme Reid, niezależny ekspert ONZ, wezwał Polskę do pilnych zmian w prawie antydyskryminacyjnym. W swoim apelu podkreślił konieczność ochrony osób LGBT przed przemocą i wykluczeniem. Czy władze odpowiedzą na jego żądania?

Niedługo minie rok od objęcia rządu przez koalicję KO – Lewica – Trzecia Droga i mimo wielu obietnic i zapowiedzi, prawna sytuacja osób LGBT w Polsce nie uległa zmianie.

Graeme Reid, niezależny ekspert ONZ ds. przemocy i dyskryminacji ze względu na orientację seksualną i tożsamość płciową, zakończył swoją dziesięciodniową wizytę w Polsce. Podczas konferencji 29 listopada 2024 roku w Warszawie zaapelował o szybkie i zdecydowane działania na rzecz ochrony osób LGBT przed dyskryminacją i przemocą.

Ekspert podkreślił, że polskie prawo nie spełnia międzynarodowych standardów ochrony praw człowieka. „Parlament musi podjąć działania na rzecz niezbędnych reform prawa antydyskryminacyjnego” – zaznaczył Reid, wskazując na szkodliwy wpływ obecnej sytuacji na społeczność LGBT.

W trakcie wizyty Reid spotkał się z ponad 130 przedstawicielami społeczeństwa obywatelskiego, władz oraz osobami LGBT z miast takich jak Warszawa, Kraków, Lublin, Wrocław i Poznań. Ekspert wysłuchał licznych historii, ilustrujących konsekwencje braku odpowiednich regulacji. Jedna z opowieści dotyczyła mężczyzny, któremu odmówiono możliwości odwiedzenia umierającego partnera, ponieważ ich związek nie był prawnie uznany. Osoby transpłciowe w Polsce wciąż muszą pozywać swoich rodziców, aby uzyskać prawne uznanie zmiany płci.

Reid przypomniał, że skutki wieloletniej dyskryminacyjnej retoryki promowanej przez państwo są poważne. „Próby samobójcze i samobójstwa wśród młodzieży LGBT to alarmujące konsekwencje braku akceptacji oraz niewystarczającego wsparcia psychologicznego” – zauważył.

Ekspert z zadowoleniem przyjął przeprosiny wystosowane w grudniu 2023 roku przez polski rząd za wcześniejszą wrogą retorykę wobec osób LGBT. Docenił również uznanie przez przedstawicieli władz, że polskie prawo wymaga dostosowania do międzynarodowych standardów, zwłaszcza w zakresie ochrony przed przestępstwami z nienawiści oraz uznania związków partnerskich osób tej samej płci.

Pełny raport z wizyty zostanie przedstawiony Radzie Praw Człowieka w czerwcu 2025 roku. Graeme Reid przypomniał, że zmiany legislacyjne mogą znacząco poprawić sytuację społeczności LGBT w Polsce.

Więcej na queer.pl

Strefa buforowa przy polsko-białoruskiej granicy pozostaje. Bo „przyczyny nie ustają”

2024/12/03

Strefa buforowa przy polsko-białoruskiej granicy ma obowiązywać przez kolejne trzy miesiące. Szef MSWiA tłumaczy, że to, co się dzieje na granicy z Białorusią, wciąż jest elementem wojny hybrydowej.

Minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak zapowiedział, że rząd ma w planach przedłużenie obowiązywania strefy buforowej przy polsko-białoruskiej granicy w Podlaskiem. Informację o tym przekazał na konferencji prasowej poświęconej planom policji na przyszły rok.

Szef MSWiA wyjaśniał, że taki plan jest związany z ciągłym napływem migrantów, którzy przekraczają granicę z Białorusią w niedozwolonych miejscach. Stwierdził: – Te przyczyny nie ustają, mimo że z różnych powodów, też z powodu pory roku, liczba prób nielegalnego przejścia jest mniejsza. Zdajemy sobie sprawę, że to, co się tam dzieje, jest elementem agresji hybrydowej wobec Polski.

Siemoniak przypomniał, że osoby podejmujące próby przekroczenia polsko-białoruskiej granicy, są wykorzystywane przez białoruski reżim wspierany przez Rosję. 

Projekt rozporządzenia, zgodnie z którym czas obowiązywania strefy buforowej ma być przedłużony o kolejne trzy miesiące, został skierowany do pilnych konsultacji, także z organizacjami pozarządowymi.

Strefa buforowa wzdłuż granicy polsko-białoruskiej obowiązuje od 13 czerwca. Obowiązuje w powiecie hajnowskim. Wprowadzono ją w drodze rozporządzenia MSWiA. Początkowo obowiązywała 90 dni, a 11 września przedłużono ją o kolejne 90 dni.

Tuż przed poprzednim przedłużeniem czasu obowiązywania strefy buforowej rządzący oceniali, że „przyczyniła się ona do zmniejszenia liczby prób nielegalnego przekraczania granicy”. Tłumaczyli: „Z uwagi na to, że praktycznie obejmuje teren niezabudowany, w sposób niewielki oddziałuje negatywnie na funkcje społeczne i gospodarcze, natomiast przyczynia się do poprawy bezpieczeństwa na tym terenie”.

W związku z wprowadzeniem tego czasowego zakazu przebywania przy granicy, organizacje społeczne, które udzielają pomocy humanitarnej, medycznej i prawnej na pograniczu polsko-białoruskim podkreślały, że to narusza prawo i uniemożliwia niesienia pomocy imigrantom.

Więcej w Wyborczej

Zwłoki kolejnego cudzoziemca przy granicy polsko-białoruskiej

2024/12/02

Odnaleziono kolejne ciało ofiary kryzysu na polsko-białoruskiej granicy. Tym razem okolicy miejscowości Lipszczany na Suwalszczyźnie. To młody mężczyzna o ciemnej karnacji skóry.

O odnalezieniu kolejnego ciała po polskiej stronie zapory na granicy z Białorusią poinformował na jednym z portali społecznościowych dziennikarz i wolontariusz Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego Piotr Czaban.

Informację tę potwierdził w rozmowie z „Wyborczą” rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Suwałkach, prokurator Wojciech Piktel. – Ciało mężczyzny o ciemnej karnacji skóry, najprawdopodobniej migranta o na razie nieustalonej tożsamości, odnaleźli 28 listopada około godz. 12.30 pracownicy zajmujący się konserwacją zapory na granicy polsko-białoruskiej. Leżało przy zaporze w gminie Płaska, w pobliżu miejscowości Lipszczany – przekazał.

Z oględzin prokuratora, który był na miejscu, wynika, że to mężczyzna w wieku 20-25 lat. Nie było przy nim żadnego bagażu ani dokumentów, a jedynie uszkodzony telefon komórkowy. Śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Rejonowa w Augustowie. We wtorek (3 grudnia) ma być przeprowadzona sekcja zwłok.

– Planowane są czynności procesowe w celu wyjaśnienia tego zdarzenia, a przede wszystkim przyczyn śmierci tej osoby oraz ustalenia jej tożsamości – mówi nam rzecznik Pitkel.

W najbliższym czasie przewidziana jest sekcja zwłok odnalezionego mężczyzny.

Rzeczniczka Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej mjr Katarzyna Zdanowicz pytana przez nas o tę sprawę najpierw stwierdziła w rozmowie telefonicznej, że nic o niej nie wie, a potem przesłała nam krótką informację: „28 listopada br. w rejonie Placówki SG w Płaskiej funkcjonariusze Straży Granicznej podczas patrolowania granicy zauważyli po drugiej stronie bariery na linii granicy z Białorusią ciało mężczyzny. Poinformowano prokuratora i policję”.

Więcej w Wyborczej

Wpis o bombie w Sejmie i pochwała zgaszenia świec chanukowych. Kolejne zarzuty dla polityka Jacka Ć.

2024/12/01

Nie tylko pochwalenie przestępstwa i wywołanie fałszywego alarmu w Sejmie. Prokuratura rozszerza zarzuty dla polityka Jacka Ć. Teraz mężczyzna jest też podejrzany między innymi o rasizm.

Niespełna rok temu Jacek Ć., który kandydował do Senatu z listy Konfederacji, został zatrzymany przez policję i usłyszał zarzuty. Przypomnijmy, chodziło o wpisy na koncie społecznościowym Ć.: „o godzinie 16.01 w Sejmie wybuchnie bomba”, a „menora chanukowa wyleci w powietrze” – napisano. Wpisy były reakcją na informację Kancelarii Sejmu, że tego dnia o godzinie 16. odbędzie się uroczystość zapalenia menory chanukowej z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy i marszałka Sejmu Szymona Hołowni wraz z prezydium Sejmu.

Na tym samym koncie na platformie X pojawił się także inny wpis, w którym mogliśmy przeczytać, że „należy odżydowić polski Sejm, polski Senat i Pałac Prezydencki. Jak najprędzej usunąć Żydów i chanukiję”. Na pytanie jednego z internautów, „w jaki sposób chciałby Pan 'odżydowić’ Sejm”, na koncie Jacka Ć. pojawiła się odpowiedź: „Najlepiej cyklonem B”. Cyklon B to gaz, którego Niemcy używali do uśmiercania więźniów w obozach zagłady.

Konto zostało usunięte z platformy X, ale w mediach społecznościowych można było znaleźć screeny. Podejrzany twierdził, że wpisy były wynikiem włamania na jego profil.

„W związku ze skandalicznymi i niedopuszczalnymi wpisami, jakie pojawiły się wczorajszego wieczora (tj. 13.12.2023r.) na moim profilu na portalu społecznościowym X (dawniej Twitter), sugerującymi jakobym miał dokonać zamachu terrorystycznego w budynku Sejmu RP jednoznacznie i stanowczo oświadczam, iż nie jestem ich autorem. Wpisy te nie zostały zamieszczone przeze mnie, a były wynikiem nielegalnego wtargnięcia nieznanych osób na mój profil po wcześniejszym złamaniu zabezpieczeń” – napisał w oświadczeniu.

Pierwszy zarzut, jaki tuż po incydencie usłyszał polityk, dotyczył „wywołania fałszywego alarmu o podłożeniu ładunku wybuchowego w budynku Sejmu RP (art. 224a k.k.)”. Drugi zaś miał związek z publicznym pochwaleniem przestępstwa poprzez zamieszczenie wpisu odnoszącego się do zdarzenia z 12 grudnia ubiegłego roku, kiedy to jeden z Posłów na Sejm RP zgasił chanukije zapaloną w budynku Sejmu RP z uwagi na żydowskie Święto Poświęcenia (art. 255 § 3 k.k.).

Piotr Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie poinformował nas, że zarzuty dla polityka zostaną jednak rozszerzone.

– W dniu 31 października 2024 roku skierowano wniosek o pomoc prawną do Prokuratury Rejonowej w Rzeszowie o ogłoszenie Jackowi Ć. zmienionych i uzupełnionych zarzutów i przesłuchanie go w charakterze podejrzanego – powiedział Skiba.

Jak dodał, Jackowi Ć. zostaną przedstawione zarzuty z art. 238 k.k. w zb. z art. 233 § 1 k.k. (złożenie fałszywego zawiadomienia o przełamaniu zabezpieczeń i włamaniu się na jego konto na portalu „X”), a także dodatkowe zarzuty z art. 255 § 3 k.k. (publiczne pochwalenie przestępstwa) oraz art. 257 k.k. w zb. z art. 256 § 1 k.k. (napaść z powodu ksenofobii, rasizmu lub nietolerancji religijnej).

Źródło: TVN24

Chorzowianie walczą z rasizmem. Wulgarne napisy na budynkach mają zniknąć

2024/11/29

Nie ma miejsca na rasizm i nietolerancję – mówią mieszkańcy Chorzowa i apelują do władz miasta o zamalowanie obraźliwych napisów i ukaranie sprawców.

Rasistowskie i ksenofobiczne hasła pojawiły się na budynkach przy kilku ulicach. Wulgaryzmy skierowane pod adresem mieszkających tam Romów i Azjatów, wywołały oburzenie wśród mieszkańców.

Jak mówią eksperci, wulgarne hasła i murale mają długą historię. Największy problem sprawiają te nawołujące do przemocy i nienawiści.

Źródło: TVP Katowice

Wandalizm na cmentarzu żydowskim w Biłgoraju. Na murze pojawiły się napisy i swastyka

2024/11/28

W nocy z 26 na 27 listopada na cmentarzu żydowskim w Biłgoraju doszło do aktu wandalizmu. Nieznani sprawcy zniszczyli ścianę pamięci, nanosząc na niej napisy związane z konfliktem w Strefie Gazy oraz swastykę. Sprawą zajmują się biłgorajscy policjanci.

W nocy z 26 na 27 listopada na cmentarzu żydowskim w Biłgoraju doszło do aktu wandalizmu. Nieznani na chwilę obecną sprawcy zniszczyli ścianę pamięci, nanosząc na niej farbą napisy. Znalazło się tam m.in. stwierdzenie: „W tym roku Żydzi zamordowali 44 tys. kobiet i dzieci.”

Napisy te nawiązują do bieżącego konfliktu w Strefie Gazy, a na powierzchni ściany pojawił się również znak równości pomiędzy kształtem przypominającym gwiazdę Dawida a swastyką.

Działania wandali są obecnie przedmiotem śledztwa prowadzonego przez biłgorajskich policjantów. Mundurowi próbują ustalić tożsamość osób odpowiedzialnych za ten czyn.

Źródło: lublin112.pl