Trudna codzienność. Życie warszawian w warunkach hiperinflacji 1923 roku

„Żyjemy w czasach wartości realnych. Pieniądze są iluzją. Każdy wie o tym, ale wielu mimo wszystko w to nie wierzy. Póki tak jest, inflacja postępuje naprzód, aż osiągnie absolutne nic. Człowiek żyje w siedemdziesięciu pięciu procentach ze swojej fantazji, a tylko w dwudziestu pięciu procentach z faktów – […] i dlatego w tym magicznym tańcu liczb są jeszcze tacy, co zyskują, i tacy, co tracą. Wiadomo, że nie możemy zyskać w sensie absolutnym. Ale nie chcielibyśmy zaliczać się do bankrutów”[1].

Tak Ludwik Bodmer, główny bohater powieści Ericha M. Remarque’a „Czarny obelisk”, scharakteryzował inflacyjną rzeczywistość Republiki Weimarskiej w roku 1923. Rozterki opisane przez bohatera, konieczność modyfikacji schematów poznawczych i poszukiwanie strategii, które pozwolą zminimalizować straty spowodowane spadkiem wartości pieniądza, to zjawiska typowe dla warunków hiperinflacji. Odwołanie się do doświadczeń niemieckich na początku tego eseju nie jest jedynie zabiegiem literackim, a wiąże się ściśle z genezą mojej pracy magisterskiej. Do podjęcia tematu polskiej hiperinflacji 1923 roku zainspirowały mnie bowiem badania nad niemiecką Wielką Inflacją lat 1914–1923, która doczekała się szeregu opracowań – poddano w nich analizie zarówno jej gospodarcze, polityczne, społeczne, jak i kulturowe aspekty. Ówczesna katastrofa finansowa jest zresztą silnie zakorzeniona w pamięci zbiorowej społeczeństwie niemieckiego, a strach przed powtórzeniem hiperinflacyjnego scenariusza ujawnia się co jakiś czas przy okazji kryzysów gospodarczych. Polska inflacja z początku lat dwudziestych nie pozostawiła tak dużego śladu ani w pamięci zbiorowej Polaków, ani w historiografii. Jej przebiegiem interesowali się głównie ekonomiści (Edward Taylor, Adam Krzyżanowski, Tadeusz Szturm de Sztrem) i historycy gospodarki (Zbigniew Landau, Jerzy Tomaszewski, Wojciech Morawski), jednak w ich pracach wymiar socjologiczny polskiej inflacji nie był szeroko omawiany. Zadaniem mojej pracy magisterskiej jest wzbogacenie obrazu hiperinflacji 1923 roku o spojrzenie z perspektywy życia codziennego.

Kategoria „codzienności” (także „życia codziennego” czy „życia powszedniego”) jest już silnie zakorzeniona w naukach humanistycznych, a odnosi się do najbardziej realnych, narzucających się ludzkiej percepcji form bytu, wypływających z bezpośrednich doświadczeń . Z jednej strony łączy się ona z warunkami egzystencji (źródła dochodów, koszty utrzymania, sytuacja mieszkaniowa i aprowizacyjna, ubiór), a z drugiej – ze sferą duchową i emocjonalną (życie kulturalne i religijne, rozrywki, nastroje, uczucia, postawy). Tematem mojej pracy uczyniłam powszednie problemy, z którymi borykali się mieszkańcy Warszawy, a których źródłem była hiperinflacja 1923 roku. Wybór Warszawy i jej społeczeństwa jako obiektu badań podyktowany był zarówno zainteresowaniami, jak i niewielką liczbą prac poświęconych życiu stolicy na początku lat dwudziestych. W rozprawie skoncentrowałam się na zjawiskach dezorganizujących życie codzienne, takich jak drożyzna, opóźniona waloryzacja płac, ograniczanie budżetów domowych, strajki, problemy zaopatrzeniowe, inflacyjne przestępstwa. Charakteryzując je, szczególną uwagę starałam się zwrócić na wymiar ekonomiczny doświadczeń codziennych oraz przyjrzeć się jednostkowym i grupowym zachowaniom warszawian jako homines economici. Jednocześnie próbowałam pokazać, jak rozwój procesu inflacyjnego wpływa na postawy i nastroje. Zasadnicze pytania, które stawiałam sobie podczas pisaniu pracy brzmiały: jakie strategie obierali mieszkańcy Warszawy, aby uchronić się przed stratami ekonomicznymi? Jak hiperinflacja oddziaływała na stosunki i relacje społeczne? Jak w obliczu trudności ekonomicznych kształtowały się kontakty władzy i społeczeństwa? I jaką rolę odegrały doświadczenia hiperinflacyjne w procesach społecznych i politycznych okresu międzywojennego?

Odtworzenie struktur życia codziennego wymagało sięgnięcia po różnorodny materiał źródłowy. W obliczu stosunkowo niewielkiej liczby zapisów prywatnych (dzienników, listów, pamiętników) odnoszących się do hiperinflacji oraz ograniczeń ówczesnych badań statystycznych, ekonomicznych i socjologicznych zmuszona byłam oprzeć się na prasie codziennej, która okazała się być pierwszorzędnym źródłem do tego tematu. Sięgnęłam po dzienniki i tygodniki, które miały różny charakter i prezentowały odmienne opcje ideowo-polityczne. Spośród gazet lewicowych wybrałam pepeesowskiego „Robotnika”, prasę prawicową reprezentował popularny w Warszawie „Kurier Warszawski”, a środowisko inteligencji demokratycznej, sympatyzującej z Józefem Piłsudskim, ukazywał „Kurier Poranny”. Spośród dzienników sensacyjnych wykorzystałam „Ilustrowany Kurier Codzienny”

i „Kurier Informacyjny i Telegraficzny”. Dopełnieniem prasy codziennej były dwa tygodniki – kobiecy „Bluszcz” i satyryczna „Mucha”, a także prasa fachowa – efemeryczny dziennik „Kurier Ekonomiczny” i prestiżowe czasopisma: „Przemysł i handel” oraz „Gazeta Bankowa”.

W związku z tym, że zadaniem pracy nie było badanie dyskursu prasowego (choć w kilku miejscach zwracam uwagę na obraz społeczeństwa i stereotypy kształtowane przez prasę), a dotarcie do codziennych doświadczeń mieszkańców Warszawy, większą wagę przykładałam do działu kronik i miejskich wiadomości bieżących, informacji ekonomicznych, felietonów i ogłoszeń niż do artykułów programowych i wiadomości politycznych. Wykorzystałam także statystyki, współczesne analizy ekonomiczne i socjologiczne oraz literaturę piękną i memuarystykę. W badaniach oparłam się na tradycyjnych metodach pracy historyka, ale starałam się jednocześnie wykorzystać dokonania takich dziedzin jak ekonomia, socjologia pieniądza czy psychologia konsumpcji.

W rozdziale pierwszym znalazł się krótki opis przebiegu hiperinflacji i jej wpływu na poszczególne działy gospodarki, a także zakreślone zostały ramy czasowe pracy pomiędzy czerwcem 1923 roku – gdy stanowisko ministra skarbu w rządzie Wincentego Witosa opuścił Władysław Grabski – a lutym 1924 roku – kiedy to po zapowiedziach reform i zdecydowanych działaniach rządu na rynku finansowym kurs dolara ustalił się i widoczne były pierwsze oznaki stabilizacji. Właściwa analiza inflacyjnych problemów życia codziennego rozpoczyna się od rozdziału drugiego.

Trwająca kilka lat inflacja odbiła się nie tylko na położeniu społeczeństwa, lecz także na wyglądzie i życiu samego miasta. W przestrzeni miejskiej zaczęły funkcjonować na masową skalę banki i instytucje handlowe, których charakter nie zawsze był legalny, a szybki spadek wartości marki polskiej był powodem zainteresowania szerokich kręgów społeczeństwa praktykami spekulacyjnymi. Przeznaczanie lokali mieszkalnych na siedziby przedsiębiorstw i różnego rodzaju instytucje finansowe pogarszało, i tak złą, sytuację mieszkaniową w Warszawie.

Rozwijająca się inflacja była powodem wykształcenia w społeczeństwie silnego podziału na zwycięzców i przegranych – tych, którzy zyskiwali i tych, którzy tracili na pogłębiającym się kryzysie ekonomicznym. W dużym uproszczeniu za zwycięzców uznać można grupy o dochodach bardziej elastycznych, posiadające własne kapitały i dobra niepodlegające deprecjacji (przemysłowców, przedsiębiorców, bankierów, właścicieli nieruchomości), natomiast za przegranych – osoby , które żyły z płacy zarobkowej, a ich dochody miały charakter bardziej ustabilizowany (robotnicy, urzędnicy, pracownicy umysłowi, emeryci). Inflacja uruchomiła proces redystrybucji dóbr i dochodów i ukształtowała powojenne stosunki, przyczyniając się do narastania konfliktów pomiędzy grupami społecznymi, a także wzmocnienia różnego rodzaju stereotypów, takich jak na przykład stereotyp nieuczciwego, chciwego Żyda czy samolubnego, nie dbającego o dobro publiczne chłopa. Co ciekawe, przejście inflacji w hiperinflację unieważniało podział na zwycięzców i przegranych, gdyż przy błyskawicznie postępującej dewaluacji marki polskiej wszyscy zaczęli ponosić straty, jednak prasa codzienna tej zmiany nie zarejestrowała. Gazety w dalszym ciągu kształtowały obraz inflacyjnych bohaterów pozytywnych i negatywnych, przypisując rolę przedstawicielom poszczególnych grup zawodowych i narodowych zależnie od sympatii politycznych i swojej orientacji ideowej. Orężem w tej walce były oskarżenia o spekulację, paskarstwo i prezentowanie niepatriotycznej postawy.

Bliższe przyjrzenie się strategiom ekonomicznym obieranym przez konsumentów i przedsiębiorców warszawskich pokazuje wyraźnie, że w obliczu codziennych trudności na pierwsze miejsce wysuwały się interesy indywidualne, a nadrzędnym celem było zdobycie trudno dostępnych produktów i zredukowanie strat spowodowanych przez szybki spadek wartości pieniądza. Zagadnienia moralne schodziły zazwyczaj na dalszy plan. Przedsiębiorcy borykając się z utrudnioną kalkulacją, a często licząc na wyższy zysk, zawyżali ceny produktów. Zamykali sklepy i ukrywali towary, które były lepszym środkiem tezauryzacji niż gotówka, lub czekali z ich sprzedażą na bardziej korzystny moment. Producenci wzbraniali się przed naliczaniem dodatków drożyźnianych, a w obliczu konfliktu z pracownikami gotowi byli zwolnić całą załogę, wykorzystując ciężką sytuację na rynku pracy. Robotnicy natomiast uciekali się do dzikich strajków, nie zważając na pogarszającą się sytuację przedsiębiorstw i utrudnienia spowodowane zaprzestaniem przez nich pracy. Strategie obierane przez konsumentów, takie jak panikarskie zakupy czy ucieczka od marki, pogłębiały chaos na rynku dóbr pierwszej potrzeby i przyczyniały się do przyspieszenia procesu inflacyjnego.

Opisane zachowania tworzyły oczywiście pola konfliktów i silnie antagonizowały społeczeństwo, dlatego na stosunki pracownik – pracodawca oraz konsument – sprzedawca starało się wpływać państwo za pomocą różnych regulacji (wskaźniki drożyźniane, indeksacja płac, kontrola cen, ustawodawstwo antyspekulacyjne), które jednak nie zdawały egzaminu w szybko zmieniającej się rzeczywistości hiperinflacyjnej. Zresztą sama władza, nieudolnie próbująca poradzić sobie z pogarszającą się sytuacją ekonomiczną i uwikłana w walkę polityczną, przyczyniała się do wzrostu napięcia społecznego. Zaufanie do rządów parlamentarnych i wiara w demokrację były wystawione na ciężko próbę, a kondycja odrodzonego państwa była poddawana coraz surowszej krytyce.

Punktem kulminacyjnym konfliktu między społeczeństwem a władzą oraz wynikiem zaostrzającej się walki politycznej były wypadki krakowskie z 6 listopada, kiedy to wojsko starło się z robotnikami. Zginęły 32 osoby. Zajścia odbiły szerokim echem w całym kraju, także w Warszawie, i wpłynęły na spotęgowanie odczuć niepokoju i zagrożenia. Atmosferę niepewności i dużą zmienność nastrojów społecznych dobrze ilustruje duże zainteresowanie warszawian rozwojem wydarzeń w Republice Weimarskiej, w której hiperinflacja osiągnęła nieprawdopodobne rozmiary i doprowadziła kraj niemal do katastrofy. Polacy obserwując sytuację swojego zachodniego sąsiada, miotali się pomiędzy pesymistycznymi przewidywaniami powtórzenia scenariusza niemieckiego a zadowoleniem z faktu, że położenie Polski jest dużo korzystniejsze. Szczęśliwie, polska hiperinflacja została zatrzymana zanim osiągnęła rozmiary swojej weimarskiej odpowiedniczki.

Prześledzenie przebiegu polskiej hiperinflacji i analiza problemów dnia codziennego na przykładzie Warszawy pokazały, że rok 1923 przyniósł społeczeństwu trudne doświadczenia, a także wpłynął na wykształcenie się postaw nie tylko ekonomicznych, lecz także politycznych, które zapewne nie ustąpiły całkowicie wraz z zahamowaniem procesu inflacyjnego. Strach przed deprecjacją pieniądza miał się ujawnić z wielką siłą już w 1925 roku, kiedy to w okresie tzw. inflacji bilonowej złoty zaczął tracić na wartości, co wywołało prawdziwą panikę na rynku. Natomiast w czasie Wielkiego Kryzysu niechęć do polityki inflacyjnej zaważyła na działaniach podejmowanych przez polski rząd. Zachwiane zaufanie do państwa i rządów parlamentarnych miało zaś zaowocować w dniach przewrotu majowego.

Na zakończenie warto powrócić do doświadczeń niemieckich i zastanowić się, dlaczego polska inflacja nie zapisała się w pamięci zbiorowej Polaków tak samo, jak Wielka Inflacja w pamięci społeczeństwa niemieckiego. Niewątpliwie jednym z kluczy do odpowiedzi na to pytanie jest skala i sam przebieg procesu inflacyjnego w obu przypadkach. Spadek wartości marki polskiej postępował wolniej i łagodniej, a sama hiperinflacja nie osiągnęła tak katastrofalnych rozmiarów. Nie wydaje się jednak, aby ta różnica wyjaśniała w pełni kompletną amnezję polskiego społeczeństwo. Najprawdopodobniej tak samo ważny jak wskaźniki ekonomiczne był sposób postrzegania problemów finansowych i wpisanie hiperinflacji w ogólnie złą kondycję gospodarki Polski międzywojennej. Załamanie 1923 roku było dotkliwe, jednak zaraz po nim miał miejsce kryzys stabilizacyjny, a okres wcześniejszej koniunktury był w odczuciu powszechnym także dość ciężki – był to czas odbudowy po zniszczeniach wojennych. Ponadto wydaje się, że pamięć hiperinflacji została zatarta przez późniejsze doświadczenia Wielkiego Kryzysu, który w Polsce był szczególnie dotkliwy i trwał wyjątkowo długo.

Badania nad codziennością Warszawy 1923 roku podjęte w mojej pracy zapewne nie przynoszą przełomu i nie odkrywają szczególnej roli hiperinflacji w dziejach II Rzeczpospolitej. Pozwalają jednak pochylić się nad doświadczeniem zwykłego człowieka i uwzględnić te drobne, niedostrzegane czynniki i oddziaływania, które choć nie tworzą „wielkich wydarzeń”, to jednak wpływają na ich bieg i składają się na procesy społeczne.

[1] E.M. Remarque, Czarny obelisk, tłum. A. Kaska, Warszawa 1991, s. 17-18.
[2] P. Sztompka, Życie codzienne – temat najnowszej socjologii, w: Socjologia codzienności, red. P. Sztompka i M. Bogunia-Borowska, Warszawa 2008, s. 25.