„W odpowiedzi Halinie Flis”

W odpowiedzi Halinie Flis-Kuczyńskiej i   Dawidowi Warszawskiemu w związku z projektem postawienia pomnika ku czci Sprawiedliwych obok pomnika Bohaterów Getta Warszawskiego.

Może na początek powiem, że jestem osobą, której bardzo zależy na dialogu i pojednaniu pomiędzy Polakami i Żydami. Moja Matka była -Polką, Ojciec – warszawskim Żydem, którego większość z najbliższych mu osób zginęła w Treblince wywieziona  z Getta.
Sam jestem kulturowo silnie związany z Polską, choć może nie do końca. Mówiąc wprost: bliższy memu sercu pozostaje Julian Tuwim, zdecydowanie dalszy – Konstanty Ildefons Gałczyński, dwaj wielcy polscy poeci. Ale to może nie jest tak ważne.
Po przeczytaniu artykułu pani profesor Barbary Engelking napisałem kilka słów skierowanych do komentującego ten artykuł w portalu natemat.pl, pana Marka Siwca, którego, za jego rolę w podtrzymywaniu dialogu polsko-żydowskiego bardzo szanuję.
Przytoczę ten komentarz in extenso:
Całkowicie popieram panią profesor Barbarę Engelking. Pomnik Sprawiedliwych bezsprzecznie powinien stać w Warszawie, oczywiście nie w dowolnym miejscu, ale na terenie przedwojennej dzielnicy północnej, wojennego Getta, jednak na pewno nie obok pomnika Bohaterów Getta. To miejsce jest przeznaczone dla czczenia pamięci mordowanych Żydów, dla niczego i nikogo innego. Nawet dla Sprawiedliwych.
Ilekroć myślę o Bohaterach, ludziach walczących z pełnym przekonaniem, że i tak muszą zginąć, między innymi dlatego, że są osamotnieni, kiedy myślę o tych mieszkańcach Getta, których jeszcze nie wywieziono do Treblinki, nie poszli do gazu, zaraz w głowie słyszę strofy Mistrza o tej kręcącej się karuzeli pod murem, za którym płonęło Getto. Niestety – jakoś nie przychodzą mi wtedy na myśl Sprawiedliwi.
Kiedy trwały walki, ogień niszczył dom po domu, brutalnie odbierał życie mieszkańcom, reszta miasta pozostała bierna. A niektórzy wybrali się na przaśną zabawę na karuzeli, jakby nic wielkiego w mieście się nie działo.
Pomnik na Umschlag Platz, pomnik Bohaterów Getta nie potrzebują żadnych sąsiadów, nawet Sprawiedliwych.

Mimo uważnego wczytania się w teksty Dawida Warszawskiego i Halinę Flis Kuczyńską wyrażających ich sprzeciw wobec poglądów zaprezentowanych przez panią profesor Barbarę Engelking, w całości podtrzymuję to, co wcześniej napisałem.
Nie wydaje mi się, że postawienie  pomnika w celu uczczenia Sprawiedliwych w innym miejscu niż obok pomnika Bohaterów Getta mogłoby stanowić jakiekolwiek uchybienie tym wszystkim Polakom, którzy z narażeniem życia ratowali Żydów, ani tez nie wydaje mi się, by miało to jakiś negatywny wpływ na toczący się mozolnie dialog polsko-żydowski, mam nadzieję –  prowadzący do pełnego pojednania.
Miejsce, w którym stoi pomnik Bohaterów Getta oraz nowo wybudowane Muzeum Polskich Żydów, jest miejscem szczególnym, rzekłbym – eksterytorialnym. Tak zawsze o nim myślałem. I niech takim pozostanie. Muzeum, tak jak Pomnik ma wymiar  światowy.
Bezwzględnie trzeba, powtarzam to z całą mocą, postawić pomnik poświęcony bohaterskim  sprawiedliwym Polakom ratującym życie Żydom z tak strasznym narażeniem siebie samych i swoje rodziny na straszny odwet. Musi, powtórzę, być elementem dawnej, przedwojennej warszawskiej dzielnicy północnej. Miejsc jest wiele, wszak dzielnica północna była ogromna. Naturalnie trzeba wybrać takie miejsce, by pomnik był nie tylko dobrze eksponowany, ale także, a może przede wszystkim wyrażał tak ważny dla Polaków i Żydów symboliczny przekaz.  Może, aby pogodzić osoby z rożnymi poglądami  na ten temat, warto by wykorzystać plac Bohaterów Getta, tuż obok ulicy Długiej, w miejscu szczególnym. Tam przecież były  Nalewki. A niedaleko, na dzisiejszym Placu Bankowym stała przecież Wielka Synagoga.
Pani Halina Flis-Kuczyńska pisze w tytule polemicznego artykułu, iż „Jedna to była wojna, jeden kraj”. To tylko naukowa prawda, bo patrząc z żydowskiej perspektywy nie była to przecież ta sama wojna. Getto Warszawskie i inne getta  nie były  tą samą okupowaną przez Niemców Polską. To były wydzielone, różne od pozostałej części szczególne miejsca. Jakże odrębne i odmienne od reszty kraju.
W okupowanej Polsce można było żyć  czasem  względnie normalnie (patrz: fundamentalna praca profesora Tomasza Szaroty), ludzie czekali na pokonanie Niemców  z uzasadnioną nadzieją przeżycia, tymczasem w Getcie Warszawskim i innych gettach od połowy 1942 roku w jakimś tragicznym sensie wyzwolenie przynosiła tylko śmierć  Nie można więc mówić o tej samej wojnie i tym samym kraju. Mur oddzielający Getto wszystko zmieniał. W moim pojęciu to były dwa rożne kraje i dwie rożne wojny.
Proponowałbym jednak jak najszybsze odejście od  licytacji męczeństwa, w którą nolens volens wkroczyła pani Halina Flis-Kuczyńska. To nikomu nie jest potrzebne.
Moim pragnieniem jest pozostawienie placu przy ulicy Zamenhoffa Żydom, bo dla nich, dla nas, to miejsce święte, tak jak kirkut, a  Pomnik  Sprawiedliwych – stanowczo powtarzam konieczny – nigdy nie będzie macewą.