„Panorama sztuki dwudziestolecia międzywojennego w świetle krytyki artystycznej w „Wiadomościach literackich”, ze szczególnym uwzględnieniem zagadnień neoklasycyzmu i stylu narodowego”

Przedmiotem mojej pracy magisterskiej uczyniłem krytykę artystyczną zamieszczaną na łamach „Wiadomości Literackich” – zagadnienie to jest zajmujące z paru powodów. Założony w 1924 roku przez Mieczysława Grydzewskiego tygodnik, choć powszechnie uznawany za najistotniejsze pismo społeczno-kulturalne międzywojnia, do dziś nie doczekał się monografii1, a poświęcona mu dotychczas literatura jest nader skromna i rozproszona. Jest to fakt dość zaskakujący, albowiem „Wiadomości Literackie” w znaczącym stopniu kształtowały polską kulturę dwudziestolecia międzywojennego, a także silnie oddziałały na kulturę powojenną – zarówno krajową, jak i emigracyjną. Co więcej, zaryzykowałbym twierdzenie, że echa debat i idei głoszonych na łamach pisma do dziś obecne są w polskim dyskursie.
Początkowo ”Wiadomości Literackie” były magazynem poświęconym głównie literaturze i kulturze, jednakże szybko ich formuła rozwinęła się w stronę pisma społeczno-kulturowego, w którym zagadnienia społeczne i ideowe były równie istotne jak literatura i sztuka. Dzięki temu lektura pisma staje się tym bardziej cenna poznawczo, bowiem kulturę dwudziestolecia odczytujemy w kontekstach ówczesnych idei, przemian i konfliktów społecznych. Wokół pisma Grydzewski potrafił skupić wybitnych literatów i intelektualistów reprezentujących niemal pełne spectrum ideowe ówczesnej Polski. Czytelnik stykał się z tekstami komunistów (np. Broniewski, Hempel, Stawar), socjalistów (Daszyński, Napierski, Wallis), zwolenników sanacji (Kaden-Bandrowski, Wańkowicz, Wielopolska), ale również z tekstami narodowych demokratów (Nowaczyński, Weyssenhoff, Skiwski). Pomimo takiej różnorodności linia ideowa pisma była wyraźna i spójna. Wyznaczali ją Antoni Słonimski i Tadeusz Boy-Żeleński, a także Irena Krzywicka, Julian Tuwim, Paweł Hulka Laskowski, zaś pod względem literackim ton pismu nadawali Skamandryci. Środowisko skupione wokół „Wiadomości Literackich” Artur Sandauer określił mianem „pokolenia szklanych domów”2, pod którym to pojęciem rozumiał formację lewicującą, wierną idei postępu, dążącą do liberalizacji obyczajowej, przeciwną rodzącym się totalitaryzmom; „idealnych” odbiorców pisma nakreślił Gombrowicz w złośliwym portrecie rodziny Młodziaków. Wspomniani Sandauer i Gombrowicz sceptycznie nastawieni byli do tygodnika, „Wiadomości” miały jednak znacznie więcej wrogów: endecja widziała w nich „żydo-komunistyczny rozsadnik miazmatów wschodu” i „organ żydo-masonerii”, prawe skrzydło sanacji atakowało je za pacyfizm i brak propaństwowej idei, zaś komuniści uznawali je za pseudo-postępowy organ liberalnej burżuazji. Jednak pamiętać należy, że to właśnie ta formacja ideowa w dużej mierze ukształtowała polski model kultury liberalnej – tolerancyjnej, prozachodniej, przywiązanej do wartości demokratycznych, odrzucającej zaściankowość, szowinizm, wszelkie dążenia totalitarne. Idee tej formacji żywe były w okresie powojennym odnajdujemy je zarówno w „cywilizacji Przekroju”, jak i wśród opozycji demokratycznej, dla której Antoni Słonimski był niewątpliwym autorytetem.

Rola, jaką owa formacja kulturowa odegrała w polskiej historii i kulturze, jest jednym z głównych powodów, dla których podjąłem się badań nad krytyką artystyczną w „Wiadomościach Literackich”. Poprzez lekturę tekstów krytycznych możemy odtworzyć panoramę sztuki współczesnej, takiej, jaka jawiła się ówczesnej postępowej inteligencji polskiej, poznać kryteria aksjologiczne, jakimi się posługiwała, zrekonstruować jej oczekiwania wobec sztuki. Panorama sztuki międzywojnia odczytana przez pryzmat krytyki artystycznej w „Wiadomościach Literackich” ciekawa jest również dlatego, że tylko częściowo pokrywa się z kanonem sztuki tego okresu, jaki znamy z podręczników historii sztuki. Tej swoistej rekonstrukcji poświęciłem pierwszą część mojej pracy. Wymagała ona ode mnie pełnej kwerendy szesnastu roczników tygodnika, uporządkowaniu materiałów w zależności od dziedzin sztuki, opisywanych kierunków artystycznych, etc. Przez szesnastolecie ukazywania się „Wiadomości Literackich” linia wobec sztuk plastycznych nie była jednolita, popierane tendencje artystyczne zmieniały się, zmieniali się też krytycy i kryteria oceny, którymi się posługiwali. Wyróżniłem cztery okresy krytyki w „Wiadomościach”; pierwszy z lat 1924-1927 określiłem mianem neoklasycznego, jego kierunek wyznaczał malarz i krytyk Wacław Husarski, po nim w latach 1928-1932 ton krytyce nadawali pluralistyczni Mieczysław Sterling i Mieczysław Wallis, nastąpiło wówczas odejście od neoklasycyzmu w stronę neorealizmu i formującego się koloryzmu. Istotnym zagadnieniem tego okresu była próba rewizji polskiej XIX wiecznej tradycji artystycznej i próba ustanowienia nowego kanonu, w którym linia rozwojowa wytyczona była przez Michałowskiego, Rodakowskiego, Pankiewicza i kontynuowana była przez jego absolwentów. W 1933 roku Józef i Maria Czapscy na łamach „Wiadomości Literackich” stworzyli „Kolumnę Plastyki”, de fecto była ona trybuną kapistów. Krytyka tego czasu obfituje w liczne i ostre polemiki pomiędzy kolorystami, a artystami związanymi z warszawską SSP. Z jednej strony była to debata ściśle artystyczna pomiędzy zwolennikami prymatu zagadnień formy i koloru, a artystami przywiązanymi do anegdotycznej wartości sztuki. Z drugiej jednak miała też swoje tło ideowe – starli się z sobą zwolennicy sztuki uniwersalnej i okcydentalnej ze stronnikami stylu narodowego, którzy dążyli do wykształcenia specyficznie rodzimych i odrębnych form kultury polskiej. Choć na łamach pisma prezentowane były stanowiska obydwu stron, to jednak głos debacie nadawali „okcydentaliści”. Burzliwy okres kapistowski zakończył się dość szybko, już w 1935 roku „Kolumnę Plastyki” obejmuje Mieczysław Wallis. Krytyka stała się wówczas najbardziej pluralistyczna i poszukująca, zbiegło się to w czasie z pewnym wyjałowieniem potencjału kapistów, a z drugiej strony z rozluźnieniem metody twórczej „Łukaszowców”. Pomimo formalnego pluralizmu i dostrzegania wartości artystycznych w najróżniejszych, często skonfliktowanych ze sobą nurtach artystycznych, Wallis tak jak poprzednicy odrzucał narodową retorykę krytyki artystycznej. Spośród wszystkich wyróżnia go pewne uwrażliwienie na społeczną rolę sztuki oraz uwaga, jaką przykładał do popularyzacji sztuki współczesnej wśród mas.

Jakkolwiek panorama sztuk pięknych w „Wiadomościach Literackich” była dynamiczna, tak są w niej pewne stanowiska, które są niezmienne dla całego szesnastolecia ukazywania się pisma. Za najistotniejszą z owych stałych uważam prymat sztuki francuskiej i jej sugerowana paradygmatyczna rola dla artystów polskich. Tygodnik miał stałego korespondenta plastycznego w stolicy Francji, był nim Zygmunt Stanisław Klingsland (dyplomata, brat znanej malarki Meli Muter), okazjonalnie dla „Wiadomości” pisali również krytycy francuscy (acz polsko-żydowskiego pochodzenia) m.in. Chill Aronson, Waldemar George, czy Adolf Basler. Liczba artykułów poświęconych sztuce francuskiej w niewielkim stopniu odbiega od tych poświęconych sztuce polskiej, natomiast jest parokrotnie większa od recenzji sztuki niemieckiej, rosyjskiej czy włoskiej. Wydaje się również, że łatwiej było zaistnieć na łamach tygodnika polskiemu artyście, który tworzył w Paryżu niż temu, który wystawiał we Lwowie bądź Poznaniu. Kolejnym stałym elementem był sceptyczny stosunek wobec awangardy plastycznej – szczególnie tej spod znaku konstruktywizmu. Przede wszystkim objawiał się on w pomijaniu wystaw artystów awangardowych, jeśli zaś krytycy stawiali awangardzie zarzuty, to nie dotyczyły one nadmiernego nowatorstwa, a paradoksalnie wtórności i zapóźnienia względem sztuki zachodniej. O ile awangarda malarska nie cieszyła się w piśmie poważaniem, o tyle nowoczesnej architekturze i wzornictwu poświęcano wiele uwagi i pisano o nich zawsze z entuzjazmem. Kolejnym stałym, a istotnym, punktem w krytyce artystycznej „Wiadomości” jest odrzucenie i zwalczanie malarstwa epigonów realizmu i akademizmu wystawiających w „Zachęcie”. O ile Kossakowie, Stykowie i ich naśladowcy mogli zawsze liczyć na negatywne recenzje, o tyle pozytywnych mogli spodziewać się ci artyści, którzy u progu niepodległości związani byli z formistami.

Jeśli ważne jest pytanie o kształt panoramy sztuki dwudziestolecia międzywojennego, widzianej przez pryzmat krytyki artystycznej w „Wiadomościach Literackich”, to równie istotne, a ciekawsze, jest pytanie o przyczyny, które ją w taki a nie inny sposób uformowały. Tu dopiero możemy zaobserwować funkcjonowanie sztuki w splocie z wielorakimi zjawiskami natury pozaplastycznej, począwszy od prozaicznych relacji towarzyskich, poprzez korespondencję sztuk pięknych z literaturą, czy ekonomią, na kwestiach ideologicznych kończąc. Niestety ramy pracy magisterskiej pozwoliły mi na bliższe zanalizowanie jedynie paru spośród wielu z zagadnień, które wyłaniają się z lektury tekstów krytycznych w omawianym tygodniku, a które zasługują na uwagę. Wśród nich znalazły się: relacje rytmistów i skamandrytów, zarówno natury estetycznej, jak i towarzyskiej; wysoka pozycja sztuki francuskiej oraz kwestia stylu narodowego.

W nieszczęśliwym artykule „Do przyjaciół z Prosto z mostu”3 Gałczyński atakując „Wiadomości Literackie” pisze między innymi o „tomikach z okładusiami Tadzia G.”. Tadziem G. był Tadeusz Gronowski – jeden z najlepszych grafików użytkowych dwudziestolecia, przykład owych „okładuś” miał być jednym z dowodów na koteryjność środowiska „Wiadomości Literackich” i niejawne biznesowe układy. Abstrahując od formy, i zgoła antysemickiej treści wywodu Gałczyńskiego, przyjrzyjmy się tylko zarzutowi koterii w „Wiadomościach”. Gronowski był jednym z rytmistów, których twórczość szeroko popierana była w piśmie Grydzewskiego. W swojej twórczości Gronowski balansował na granicy tradycji i nowoczesności, jego grafiki charakteryzował wigor, dowcip i swoista erudycja plastyczna pozwalająca mu dowolnie sięgać do repertuaru form minionych. Ten krótki opis nasuwa pewne skojarzenia z poetyką Skamandra, tyleż nowoczesną, co eklektyczną, nie dziwi więc fakt, że był jednym z ilustratorów „Pro Arte et Studio” i „Skamandra”, a co nas interesuje najbardziej, był autorem winiety „Wiadomości Literackich”, licznych reklam zamieszczanych w piśmie oraz okładek książek autorów związanych z „Wiadomościami”. Gronowski był też najliczniej i najobszerniej omawianym grafikiem użytkowym w tygodniku, m. in. olbrzymi artykuł poświęcił mu współpracujący z pismem architekt i krytyk architektury Lech Niemojewski. Zbieżność poetyki dominującej w „Wiadomościach” ze stylistyką Gronowskiego mogłaby być wystarczającym powodem dla jego tak wyraźnej obecności w piśmie, ale wszystko wskazuje na to, że nie jest powodem jedynym. Współwłaścicielem tytułu był Antoni Borman, który wraz z Gronowskim i Niemojewskim studiował architekturę na Politechnice Warszawskiej. Bormana z Gronowskim łączyła nie tylko studencka przyjaźń, ale także wspólne interesy. Do spółki z architektami Jerzym Gelbardem i Jerzym Hryniewieckim prowadzili atelier grafiki reklamowej „Plakat”, którego reklamy dominowały spośród wszystkich w „Wiadomościach”. Zdjęcia budynków projektowanych przez Hryniewieckiego i Gelbarda były wielokrotnie reprodukowane w tygodniku, a towarzyszył im zawsze frenetyczny komentarz. Paryskimi przyjaciółmi Gronowskiego byli Roman Kramsztyk i Mojżesz Kisling; choć ich malarstwo nieczęsto omawiane było w piśmie, to reprodukcje ich obrazy należą do najczęściej reprodukowanych. Nie można odmówić dziełom wyżej wymienionych wysokiej jakości artystycznej, niemniej ów aspekt styku relacji towarzyskich i biznesowych w krytyce artystycznej jest również jej ważną (acz nie najważniejszą) częścią składową. Zaprezentowany syntetycznie „architektoniczny” klucz towarzyski jest tylko jednym z kilku uwidaczniających się na łamach pisma, poza nim widocznie zaznaczają się również następujące: zakopiański, legionowy, skamandrycko-formistyczny oraz kawiarni „Ziemiańskiej”, przy czym przynależność do jednego z nich często łączy się z innym, np. August Zamoyski przynależy zarówno do klucza skamandrycko-formistycznego jak i zakopiańskiego.

Spośród artystów wszystkich ugrupowań plastycznych największym powodzeniem w tygodniku cieszyli się byli formiści, w latach dwudziestych i trzydziestych rozproszeni po różnych organizacjach artystycznych tj. Rytm, Ryt, Zwornik etc. Niezależnie od różnych kierunków, w które rozwijała się ich twórczość, krytycy niemal zawsze zwracali na nich uwagę. Tak jak w przypadku Gronowskiego i Gelbarda et consortes podstawa ich obecności w piśmie była natury estetycznej, aczkolwiek zdaje się, że estetyka nie była jedynym powodem, dla którego ex-formiści byli tak silnie reprezentowani w piśmie. W połowie lat dwudziestych byli formiści skupieni w stowarzyszeniu Rytm w oczach konserwatywnej i mieszczańskiej prasy wciąż jawili się jako „rozkładowcy sztuki” i „niepewny, żydo-bolszewicki element”. „Wiadomości Literackie” udzielały im wówczas pełnego wsparcia i prezentowały ich jako postępowych twórców. Kiedy parę lat później ex-formiści zajmowali stanowiska profesorskie, ich rola uległa przemianie, zyskali pozycję autorytetów, którzy nierzadko roztaczali protektorat nad młodymi artystami. Według mnie ich niezmiernie wysoka pozycja w piśmie wynikała ze swoistej wspólnoty pokoleniowej ze Skamandrytami. Wspólnota ta była o tyle swoista, że niemetrykalna, przeważnie plastycy byli średnio o dekadę starsi od poetów, ale powstała w wyniku jednoczesnego okresu formowania się tożsamości artystycznej Skamandra i formistów, który przypadał na przełom drugiej i trzeciej dekady wieku. W tym samym czasie przechodzili swój Sturm und Drang Periode, zdobywali uznanie i powoli zyskiwali status oficjalnych elit artystycznych.

Jednym z kluczowych zagadnień sztuki polskiej międzywojnia jest styl narodowy. Na łamach pisma kwestia ta była niemal nieobecna, a jeśli pojawiała się, to przeważnie była poddawana krytyce – czasami druzgocącej. Jest to logiczna konsekwencja odrzucenia kultury rozbiorowej. Już u progu niepodległości postawa ta została sformułowana przez poetów, Słonimski stwierdzał: „Ojczyzna moja wolna…/ Więc zrzucam z siebie płaszcz Konrada”, wtórował mu Lechoń: „A wiosną – niechaj wiosnę, nie Polskę zobaczę”. W sukurs Skamandrytom szedł ich redaktor, który już na łamach „Pro Arte et Studio” zapowiadał walkę z „wszelkiego rodzaju pseudopatriotyczną frazeologią”. Jednakże nie oznacza to, że artyści narodowo-stylotwórczy byli odrzucani a priori; zarówno Władysław Skoczylas i Zofia Stryjeńska byli najsilniej reprezentowanymi plastykami w piśmie.

Skoczylas przez cały okres ukazywania się tygodnika uznawany był za jednego z najwybitniejszych polskich artystów, był też jednym z głównych teoretyków, praktyków i krzewicieli stylu narodowego. Tam gdzie krytycy związani z sanacją bądź endecją widzieli w jego twórczości „geniusz rasy”, „esencję polskości”, tam Wallis – nie bez racji – dopatrywał się świetnej syntezy sztuki Dürera, niemieckich ekspresjonistów i francuskich neoklasyków wzbogaconej o rodzime motywy. Zofia Stryjeńska, określona w piśmie mianem „księżniczki malarstwa polskiego”, była jedną z głównych przedstawicielek stylu narodowego w polskiej sztuce. Jej recepcja w piśmie Grydzewskiego była o tyle wyjątkowa, że tyleż samo uwagi co formie krytycy poświęcali anegdotycznej warstwie jej obrazów i grafik. O ile gros krytyków odbierało ją jako „najbardziej polską z polskich” artystkę, o tyle krytycy „Wiadomości” kładli nacisk na witalizm, sensualizm, a wręcz seksualizm jej twórczości. Analiza tekstów krytycznych jej poświęconych ukazuje nam, jak dyskurs krytyki artystycznej pokrywał się z dyskursami: krytyczno-literackim, obyczajowo-reformatorskim i politycznym. To, że w tygodniku w ogóle niedostrzegano „wyjątkowości narodowej” artystki jest znakiem tego, że w piśmie Grydzewskiego retoryka nacjonalistyczna była obca. Natomiast wartościowano inne aspekty jej twórczości, admirowano jej subwersywną dezynwolturę, z jaką traktowała „narodowe” tematy, takie jak poczet królów polskich; wydobywano witalizm i pierwotność jej obrazów, przez co ich interpretacja nasuwa skojarzenia z wczesną poezją Skamandrytów; i w końcu sensualny i erotyczny aspekt jej sztuki, który z jednej strony korespondował z poezją Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, z drugiej z publicystycznymi kampaniami postulującymi przemiany obyczajowe i emancypację kobiet.

Krytyka artystyczna w „Wiadomościach Literackich” stanowiła wyraźną alternatywę wobec skupionej na temacie i treści krytyki o proweniencji narodowej bądź komunistycznej. Pozornie skupiona tylko na wartościach formalnych i na „malarskości malarstwa” zawierała w sobie pewną treść ideową, której odczytanie ułatwia nam odpowiedź na pytanie, jakiej cywilizacji polska inteligencja oczekiwała.

[1] Na wydanie oczekuje monografia tygodnika autorstwa prof. dr hab. Małgorzaty Szpakowskiej.
[2] Nota bene Stefan Żeromski był patronem pisma.
[3] Konstanty Ildefons Gałczyński, Do przyjaciół z Prosto z mostu, „Prosto z mostu” 1936 R II, nr 21 (75), s. 1