Przez Katowice przeszedł kolorowy i roztańczony Marsz Równości. Uczestniczyło w nim około 5 tys. osób. „Domagamy się zapowiadanej ustawy o związkach partnerskich. I mówimy teraz dość! Mamy dość czekania” – mówili organizatorzy. Zjawiła się także grupa protestujących.
Z Parku Powstańców Śląskich w sobotę po południu wyruszył 8. Marsz Równości w Katowicach. Po raz pierwszy marsz zyskał patronat honorowy prezydenta miasta, Marcin Krupy. Ze sceny do zgromadzonych przemówił jednak nie on, a wiceprezydent Katowic, Jarosław Makowski.
– Wiele rzeczy udało się do tej pory zrobić, ale nie będziemy zadowoleni, dopóki nawet jedna osoba będzie wykluczana przez to, jaka jest, przez swoją orientację seksualną, przez swoje poglądy. Równe prawa dla wszystkich i stop mowie nienawiści! – mówił Jarosław Makowski.
Na scenie jak co roku pojawił się też burmistrz Kolonii, Andreas Wolter, który od kilku lat odwiedza Katowice właśnie ze względu na marsz. – Czekam jednak na ten moment, kiedy na tej scenie stanę ramię w ramię z prezydentem Marcinem Krupą. Panie prezydencie, niech nadejdzie ten moment – apelował.
Przemysław Walas, prezes stowarzyszenia Tęczówka (głównego organizatora Marszu Równości) podziękował wszystkim za przybycie, ale podkreślił, że prawa człowieka wciąż w Polsce nie są przestrzegane. – Czekamy już 20 lat. Domagamy się zapowiadanej ustawy o związkach partnerskich. I mówimy teraz dość! Mamy dość czekania – mówił.
Zwrócił się też do grupy protestujących, którzy, mimo że oddzieleni od uczestników marszu kordonem policji, wystawili swoje plakaty antyaborcyjne oraz informujące o tym, że homoseksualiści nie pójdą do nieba. Mieli też transparenty z wizerunkiem dwóch kobiet i dziecka i podpisem: dwie lesbijki zabiły pięciolatka. Grupa osób modliła się też na różańcu, jak mówili, w przebłaganiu za dewiacje i za masonów.
Więcej w Wyborczej
STOWARZYSZENIE
OTWARTA RZECZPOSPOLITA
Biuro czynne dla interesantów:
poniedziałek-piątek: 10.00 - 14.00
Chcesz być na bieżąco?