Paweł Witold Bortkiewicz – rocznik 1958 – jest profesorem nauk teologicznych, który specjalizuje się w zakresie teologii moralnej. Był dziekanem Wydziału Teologicznego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. W październiku 2015 został członkiem Narodowej Rady Rozwoju, powołanej przez prezydenta Andrzeja Dudę. Jest też duszpasterzem Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Poznaniu. Od lat stale współpracuje z Radiem Maryja i Telewizją Trwam, a także wykłada w Akademii Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu.

31 maja w „Aktualnościach dnia” w Radiu Maryja

mówił, że maj to w Kościele miesiąc maryjny, a czerwiec poświęca się Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Zauważył, że społeczność LGBT na całym świecie obchodzi Miesiąc Dumy. – To był bodajże 1969 rok, pewien bar, właściwie melina prowadzona przez Włochów w Stanach Zjednoczonych. Melina, która była regularnie nawiedzana przez policję – opowiadał prof. Bortkiewicz. – W tej melinie gromadzili się ludzie homoseksualni: gromadzili się geje i gromadziły się lesbijki. Pod koniec czerwca trwali w traumie, w żałobie po śmierci Judy Garland, słynnej piosenkarki, zresztą niezwiązanej zupełnie z ruchem homoseksualnym, wykonawczynią piosenki „Over the Rainbow”, piosenki o tęczy. A właśnie tęcza, w sposób do dzisiaj nie bardzo zrozumiały, stała się symbolem ruchu gejowskiego. I wtedy, w czasie interwencji policji amerykańskiej, która weszła do tego baru nie z powodu uprzedzeń seksualnych, tylko po prostu weszła z kontrolą, wywiązała się bójka. Któraś z lesbijek rzuciła butelką w lustro, krzyknęła „gay power!” i właśnie wtedy ta „moc gejów” została objawiona. Na pamiątkę tego dnia świat świętuje to przebudzenie, tę dumę.

Zdaniem duchownego we współczesnym świecie zatarły się granice „między normą a patologią, między prawdą a kłamstwem, między dobrem a złem”. – W tym świecie to, co mierne, to, co słabe, to, co jest brzydotą, zyskuje swoje prawo i przywilej obecności. To jest rzecz, która trochę urąga rozumowi, urąga też na pewno estetyce, urąga również zdrowemu rozsądkowi i wrażliwości na dobro – mówił.

Komentował także sprawę zamalowania plakatów reklamujących nowy numer miesięcznika „Vogue”. Materiały przedstawiały całujące się pary mężczyzn i kobiet. – Taką homofobię, jaka jest tutaj prezentowana, przypisuję sobie. Nie jestem tylko homofobem, ale też transfobem. Dlatego że staram się, żeby ktoś mi wyjaśnił w sposób precyzyjny, na czym polega transgenderyzm i transsekseksualizm – mówił.

I dodał: – Bądźmy ludźmi rozumu i nie dajmy się zastraszyć, nie dajmy się zaszczuć jakimiś etykietami homofobów, moherów, transfobów, ksenofobów, ludzi nietolerancyjnych, dyskryminujących. Nie, my po prostu bronimy rozumu, bronimy zdrowego rozsądku.

Wypowiedział się także na temat korekty płci. – Jeżeli ja, będąc mężczyzną, mógłbym się czuć kobietą i na tej podstawie domagać się zmiany płci i jest to w wielu systemach prawodawczych dopuszczalne, to dlaczego, przy stanie świadomości, w którym stwierdzam, że jestem o połowę młodszy albo z kolei o 10-20 lat starszy, ktoś miałby mi zabraniać takiego stanu rzeczy? Przecież to jest dyskryminacja ze względu na wiek. To jedna z dyskryminacji, które są przecież ujęte w różnych projektach antydyskryminacyjnych. To byłaby dyskryminacja ze względu na wiek – skoro moje roszczenie jest wyrażone w sposób jasny, skoro mam takie poczucie stanu rzeczy, to po prostu powinienem tego dokonać – opowiadał.

Więcej w Wyborczej