Niepodważalny jest fakt, że rozwój technologii, szczególnie upowszechnienie dostępu do Internetu wiąże się nierozerwalnie z internetowym „hejtem”. Szczególnym przykładem przestępstwa popełnianego w cyberprzestrzeni jest kradzież tożsamości. Dotyka ono coraz więcej ludzi, jednak najczęściej uderza w aktywnych uczestników życia publicznego.

W ostatnim czasie Otwarta Rzeczpospolita podjęła walkę z fałszywym profilem powszechnie znanej osoby. Okazało się, że na Facebooku istnieje profil, który nie ma prawa istnieć, ponieważ osoba ta nie posiadała i nie zamierza posiadać konta na tym portalu społecznościowym.

Autor profilu umieszcza na nim nieprawdziwe informacje, które mają uzasadniać stereotypy i uprzedzenia wobec Żydów. Publikuje również nieprawdziwe informacje osobiste dotyczące bohatera tej historii. Posługuje się przy tym jego fotografią. Stanowi to nie tylko ewidentne naruszenie regulaminu Facebooka , który zabrania tworzenia fikcyjnych kont, ale narusza również dobra osobiste tej osoby.

Zgodnie z regulaminem Facebooka i wskazaną procedurą postanowiliśmy zgłosić stronę do usunięcia, co okazało się niewykonalne. Kilkanaście, a potem na nasze wezwanie dziesiątki i setki osób zgłaszały wielokrotnie profil przez wiele dni powołując się na łamanie regulaminu Facebooka, wybierając bardziej zaawansowane opcje „mowa nienawiści”, „oszustwo”, „obraża mojego znajomego”. Niestety, wszyscy otrzymaliśmy odpowiedź, że Facebook nie doszukał się naruszenia regulaminu. Spróbowaliśmy drugiej opcji. Centrum pomocy Facebooka pozwala wybrać stronę do usunięcia, następnie zaznaczenie, że posługuje się czyjąś własnością intelektualną. Po wybraniu opcji „strona dotyczy znajomego, jednak znajomy nie ma konta” centrum odsyła do wyżej wymienionych opcji, które są całkowicie nieskuteczne. Jak wiemy, Facebook nie udziela merytorycznych odpowiedzi, a jedynie te wygenerowane przez system.

Faktem jest, że profil nie zyskuje nowych „polubień”, a obecna liczba jej obserwatorów nie przekracza 200. Nie zmienia to jednak faktu, że jest ciągle obecna w internetowej przestrzeni propagując fałsz i nienawistne stereotypy oraz obrażając osobę, której nazwisko zostało wykorzystane. Narzuca się pytanie czy istnieje realna szansa na usuwanie stron, które w cyniczny sposób kradną czyjąś własność, dając upust swej nienawiści.

Wyższa Szkoła Policji w odpowiedzi na nasz list z prośbą o pomoc w poszukiwaniu możliwości rozwiązania tej sprawy, i wielu podobnych, przyznała, że „Facebook niechętnie usuwa treści ze względu na 1. poprawkę do Konstytucji Stanów Zjednoczonych, a jedyną drogą jest zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa z artykułu 212, 216 lub 257”. Skądinąd wiemy, że i ta droga raczej nie gwarantuje powodzenia.

Sprawa ta pokazuje, że Facebook, który ma sprzyjać kontaktom międzyludzkim, budować relacje i społeczności pozostaje nieludzkim, odhumanizowanym tworem, który wszelkie sprawy rozstrzyga automatycznie. Paradoksalnie, w czasach gdy kwestia tzw. ochrony danych osobowych stała się absurdalnym fetyszem biurokratów, obywatel, jego prywatność i tożsamość, pozostaje w zasadzie bezbronny.

Damian Wutke