Kwestia filmu Agnieszki Holland okazuje się bardzo gorącym tematem, propagandyści PiS skonstruowali więc plan, który kolejny raz rządzących ma wynieść do władzy – mówi badaczka kampanii wyborczych.
Rozmowa z dr Izabelą Desperak, socjolożką polityki z Katedry Socjologii Polityki i Moralności UŁ i badaczką kampanii wyborczych.
Jerzy Walczyk: Do wyborów do Sejmu zostały trzy tygodnie, a mowa nienawiści w kampanii wyborczej wyraźnie przekroczyła dotychczasowe standardy. Agitacja na rzecz kandydatów PiS przy pomocy pracowników publicznych mediów już sięgnęła przysłowiowego bruku.
Izabela Desperak: Tegoroczna kampania, jak poprzednie, posługuje się ksenofobiczną mową nienawiści, odnoszącą się do nie-Polaków, migrantów, ale wykluczającą także wszystkie osoby nieposiadające polskiego pochodzenia. Prezes PiS Jarosław Kaczyński sięgną już po otwartą transfobię, która jest wymierzona w osoby trans i niebinarne. Do tego dochodzą też antysemickie klisze kampanii z 1968 roku. Jeśli mówimy o brutalizacji kampanii, to mówimy raczej o brutalnym języku, który jest akurat w publicznych oficjalnych wypowiedziach ograniczany, powściągliwy, aby nikogo nie było można pozwać do sądu za otwarte nawoływanie do nienawiści. Najprostszy przykład to opowieść o Zosi, która chce być Antkiem, czy na odwrót, przecież o coś takiego nie można pozwać. Osoby piszące prawdopodobnie scenariusze doskonale wiedzą, że w sądzie trudno będzie wykazać, że to jest otwarte nawoływanie do nienawiści na podstawie tożsamości seksualnej.
Ale zgodzi się pani, że kluczowym punktem brutalizacji kampanii było zatrzymanie posłanki Kingi Gajewskiej?
– To prawda, bo immunitet poselski, który jest standardem, został zawieszony przez osoby zatrzymujące posłankę Gajewską. To był akt łamania resztek demokratycznych standardów w naszym kraju.
Czyli PiS poszedł o przysłowiowy most za daleko niż w poprzednich kampaniach?
– Raczej poziom nienawiści zwiększa się z roku na rok, bo każda kolejna kampania jest coraz bardziej drastyczna i posługuje się językiem nienawiści, skierowanym wobec różnych grup. To mechanizm potocznie nazywany „gotowaniem żaby”. Skoro opłaciło się w 2015 roku szczuć na migrantów, w 2019 roku – na LGBT czy w kampanii prezydenckiej 2020 w twierdzić, że LGBT to ideologia, a nie ludzie, to w tym roku widzimy coraz bardziej drastyczne nawiązania do wzorów znanych z propagandy lat PRL czy innych niedemokratycznych reżimów.
Cała rozmowa w Gazecie Wyborczej
STOWARZYSZENIE
OTWARTA RZECZPOSPOLITA
Biuro czynne dla interesantów:
poniedziałek-piątek: 10.00 - 14.00
Chcesz być na bieżąco?