52 lata temu niemiecki kanclerz Willi Brandt uklęknął przed pomnikiem Bohaterów Getta. Dziś poseł PiS Arkadiusz Mularczyk pisze, że ten symboliczny gest nie był adresowany do Polaków. A do kogo?

Willy Brandt przyjechał do Warszawy 7 grudnia 1970 r. podpisać żmudnie negocjowany układ o normalizacji stosunków z Polską, w którym uznano granice na Odrze i Nysie. Przed południem wyruszył na teren dawnego getta. Składając wieniec przed pomnikiem Bohaterów Getta, niespodziewanie uklęknął, pochylił głowę i trwał w zadumie. Ten niemieszczący się w dyplomatycznym protokole gest szefa niemieckiego rządu powszechnie uznaje się za symboliczne uznanie przez Niemcy odpowiedzialności za zbrodnie wojenne i za hołd oddany polskim ofiarom wojny. Poseł Mularczyk poświęcił wydarzeniom z 1970 roku – bez żadnego trybu, bo ich rocznica przypada dopiero za dwa miesiące – oświadczenie w mediach społecznościowych.

Na Twitterze zamieścił zdjęcie stojącego w pobliżu pomnika Bohaterów Getta skromnego pomnika poświęconego wizycie niemieckiego kanclerza. – Gest Brandta ani jego komentarze nie były nigdy adresowane do Polski i Polaków – napisał po angielsku, dodając, że był to gest pusty, bo Niemcy nie wypłacili Polsce reparacji.

To haniebny komentarz. Polska, ale też niemiecka prawica, by pomniejszyć rolę socjaldemokraty Brandta i znaczenie jego wizyty w Warszawie, twierdzą, że uklęknięcie przed pomnikiem było gestem adresowanym wyłącznie do Żydów. Nie ma żadnej wypowiedzi Brandta ani jego doradców, która potwierdzałaby to twierdzenie. No ale skoro klękał przed pomnikiem Getta, to myślał tylko o ofiarach Holocaustu. Tak jakby w ówczesnej Warszawie było wiele miejsc, gdzie można było w symboliczny sposób złożyć hołd ofiarom III Rzeszy.

Ale nawet gdyby przyjąć tę fałszywą logikę, że Brandt klękał jedynie przed pomordowanymi Żydami, to w przypadku więźniów getta chodziło przecież o Polaków. Mularczyk, pisząc więc o pustym geście, który nie był adresowany do Polski i Polaków, po prostu kłamie.  

Cały tekst Bartosza Wielińskiego w Wyborczej