W Sejmie już osiemnasty raz zapłonęły chanukowe świece. A przed nim wznoszono w tym czasie antysemickie okrzyki. Policja nie interweniowała, ale bacznie obserwowała.

Po zeszłorocznym haniebnym incydencie, gdy poseł Grzegorz Braun (obecnie europarlamentarzysta Konfederacji) gasił chanukowe świece gaśnicą proszkową, ewidentnie wzmocniono zasady bezpieczeństwa. – Bez tej specjalnej przepustki nikt nie podejdzie do miejsca ceremonii – wyjaśnia krótko osoba sprawdzająca listę zaproszonych. – Czyli nawet poseł nie wejdzie? – dopytywała jedna z oczekujących. Czuć napięcie wywołane wspomnieniem antysemickiego wybryku Brauna. – On prowadzi własną imprezę przed Sejmem, mam nadzieję, że tu nie przyjdzie – mówi wyraźnie zaniepokojona uczestniczka spotkania.

Przed parlamentem zebrało się około setki sympatyków lidera Konfederacji Korony Polskiej. Protest rozpoczął się niewinnie. Jeden z mówców tłumaczył, że podczas sejmowej uroczystości można pograć w karty, zjeść pączka i placki ziemniaczane. Jak podkreślił, to nie gastronomii się sprzeciwiają, a organizatorom, czyli grupie Chabad-Lubawicz. W tłumie słychać: „ludobójcy!”, „mordercy!”.

W tym roku część sejmowego holu głównego, gdzie naprzeciw choinki ustawiono dużą chanukiję, była całkowicie odgrodzona. Na niewielkiej widowni zasiadło kilkoro parlamentarzystów, przedstawiciele korpusu dyplomatycznego Szwajcarii, Czech, Francji oraz Izraela, a także członkowie społeczności żydowskiej w Polsce. – Chanuka symbolizuje wolność religijną i to, że człowiek stworzony przez Boga na jego podobieństwo ma prawo kultywować swoją religię – mówi rabin Szalom Stambler, przewodniczący Chabad-Lubawicz. Przypomniał historię sprzed ok. 2,2 tys. lat, gdy greccy Seleucydzi próbowali zmusić Żydów do porzucenia swoich obyczajów. – Machabeusze, którzy powstali przeciwko Grekom, znaleźli w świątyni jeden dzbanuszek z oliwą, której ilość miała wystarczyć na zaledwie jeden dzień, a palił się przez osiem, czyli czas potrzebny do wytworzenia nowej oliwy – wyjaśniał. W związku z tym „cudem chanukowym” Żydzi na dziewięcioramiennym świeczniku zapalają świece dzień po dniu (osiem ramion symbolizuje osiem dni świąt, dziewiąty jest tzw. szamasz, przy pomocy którego zapala się świece).

Rabin Stambler wspomniał też zmarłego wczoraj Jimmy’ego Cartera. W latach 70., podczas kryzysu wywołanego porwaniem ludzi w amerykańskiej ambasadzie w Teheranie, prezydent USA wyszedł przed Biały Dom, by wziąć udział w zorganizowanej przez Chabad-Lubawicz ceremonii zapalenia chanukowych świec. – Zastanawiało go najbardziej, dlaczego zapalono tylko cztery – przypomniał rabin. Jak wyjaśnił, chodzi o nauczenie dzieci, że cel osiąga się małymi krokami. Ma temu służyć obdarowywanie ich niewielkimi sumami pieniędzy, które przeznaczają na wsparcie potrzebujących.

Źródło: polityka.pl