Popychali mnie, rzucili na podłogę, bili, kopali i na koniec spryskali gazem pieprzowym. Gdy upadłem, uderzyłem głową o betonowe schody. Wyzwali mnie od pedałów – relacjonuje brutalne potraktowanie przez ochroniarzy w jednym ze studenckich klubów w Białymstoku kurator sztuki, niekryjący swojej homoseksualnej orientacji.
29-letni nieheteronormatywny kurator sztuki zaangażowany w qeerową działalność Tomasz (Tomek) Pawłowski-Jarmołajew został brutalnie potraktowany przez ochroniarzy w białostockim studenckim klubie Gwint: „Domówka Korolka”. Głównym organizatorem tego wydarzenia był Karol Stefanowicz, funkcjonujący w sieci pod pseudonimem „Kolorek” i „Turysta z Podlasia”, popularny tiktoker promujący Podlasie.
Tomasz relacjonuje: – W pewnym momencie, kiedy wracałem z toalety, czwórka ochroniarzy nie chciała mnie wpuścić z powrotem do klubu, bo byłem pod wpływem alkoholu. W środku były moje osoby przyjacielskie i moje rzeczy osobiste. Żądałem wyjaśnień, chciałem wrócić, zostać, dalej się bawić.
– Sytuacja eskalowała: popychali mnie, rzucili na podłogę, bili, kopali i na koniec spryskali gazem pieprzowym. Gdy upadłem, uderzyłem głową o betonowe schody. Wokół były szklane butelki. To cud, że mam tylko poobijane żebra, guzy, siniaki i przetarcia na całym ciele.
Tomasz wspomina też, że wcześniej ze strony ochroniarzy usłyszał homofobiczne komentarze.
– Wyzywali mnie od pedałów. Kiedy mnie atakowali, również padały wyzwiska. Nie mam wątpliwości, że nie chodziło tylko o to, że byłem pijany. To nie była zwykła interwencja, to był homofobiczny atak: przekroczenie granic, przemoc i upokorzenie.
Przy okazji tej sytuacji Tomasz zwraca uwagę: – Queerowe osoby w przestrzeniach klubowych w Białymstoku nie mogą czuć się bezpiecznie. Myślałem, że impreza organizowana w klubie studenckim, wspierana przez miasto Białystok, będzie takim miejscem. Myliłem się.
– Najgorsze jest to, że odbudowywanie poczucia bezpieczeństwa po traumatycznym Marszu Równości w 2019 roku zajęło mi lata. A jedno takie wydarzenie sprawia, że wracam do punktu wyjścia.
I dodaje: – Znowu liczę się z tym, że wychodząc z mieszkania, mogę zostać pobity lub zwyzywany na każdym kroku i nikt na to nie zareaguje. Znowu spuszczam wzrok, przyspieszam kroku, spinam się, mijając grupę mężczyzn, i modlę się, żeby nie zwrócili na mnie uwagi. Znowu chodzę tylko do kilku miejsc, które wydają się względnie bezpieczne. Jeśli wydaje się komuś, że w Białymstoku dużo się zmieniło od 2019 roku, to się myli.
Po opisie zdarzenia przez Tomasza – i masowym oburzeniu w związku jego potraktowaniem, jakie wylało się w mediach społecznościowych – na jednym z portali zarząd klubu Gwint wydał oświadczenie. Zapewnił w nim: „Pierwszą kwestią najważniejszą i odnoszącą się do prawdy jest to, że potępiamy homofobię i każdy jest u nas mile widziany. Sytuacja związana z Panem Tomaszem odnosi się zatem do interwencji w sprawie klienta agresywnego i pod wpływem środków odurzających”.
Zarządzający klubem stwierdzili, za Tomasz „w wyniku natarczywego, agresywnego i niestosownego zachowania został wyprowadzony z lokalu przez pracownika porządkowego”. Dodali: „Zapis monitoringu potwierdza zgodność z procedurami postępowania”. Wspomnieli m.in. „Faktycznie wyszarpywał się, wygrażał, przeciskał się poprzez postronne osoby, szukając kontaktu i prowokując swoją agresją” czy: „Zapis z monitoringu potwierdza, że Pan Tomasz nadużył środków odurzających, przyczynił się do zniszczenia mienia Politechniki i naruszył cielesność pracownika porządkowego”.
Więcej w Wyborczej
STOWARZYSZENIE
OTWARTA RZECZPOSPOLITA
Biuro czynne dla interesantów:
poniedziałek-piątek: 10.00 - 14.00
Chcesz być na bieżąco?