Zakończyły się wszystkie sprawy, w których Bart Staszewski podejrzewany był przez policję o wykroczenie w związku z powieszeniem przy wjazdach do miast tablic z napisem „Strefa wolna od LGBT”. „Wygrałem” – obwieścił na Twitterze,

Aktywista środowiska LGBT i dokumentalista Bart Staszewski poinformował, że wszystkie śledztwa policji w sprawie tablic „Strefa wolna od LGBT”, które rozwieszał, zostały zakończone. Łącznie było ich kilkanaście. „3 uniewinnienia, 3 umorzenia i 1 odmowa. Co do reszty policja odmówiła wszczęcia postępowań. Krótko mówiąc: WYGRAŁEM!” – napisał Staszewski.

Od mojego adwokata wiem, że skończyły się wszystkie tego typu sprawy i nie ma w toku żadnej więcej. Gdyby miały być, skierowano by przeciwko mnie jakieś listy, bo w związku z tym, że nigdy nie przyznawałem się do żadnego wykroczenia, sprawy były kierowane do sądu – powiedział nam Staszewski.

Dodał, że przejechał 3212 km, żeby stawiać się na sprawach sądowych w różnych miejscach Polski, bo często uczestnictwo w nich było obowiązkowe. – Kosztowało mnie to dużo czasu i wysiłku. Sprawy były wszczynane po zawiadomieniach Ordo Iuris, posła Sobolewskiego i posła Mularczyka z Prawa i Sprawiedliwości. Policja była zawiadamiana, żeby to sprawdzić, i w jednych przypadkach sprawy były kierowane do sądu, a w drugich bardzo długo się toczyły i kończyły się umorzeniem – wyjaśnia Bart Staszewski.

Więcej w Wyborczej