Edukacja historyczna w ujęciu martyrologiczno-nacjonalistycznym jest do śmierci – wyłuskujemy postaci absolutnie tragiczne i gloryfikujemy ich różne śmierci. A ja bym chciała do życia, do demokracji, do rozwoju, do myślenia ich kształcić. Wkuwanie przeszłości nie ma sensu – mówi w rozmowie z OKO.press Agnieszka Jankowiak-Maik znano jako Babka od histy.

– Dobija mnie, że nauka jest tym, co pcha nas do przodu, jako społeczeństwo, jako ludzkość, a uczymy się wojen, czyli destrukcji.
– Jeżeli młodzi ludzie czytają tylko o wielkich nazwiskach, to myślą, że tylko wielkie działania mają wartość, tylko takie sprawiają, że jesteś szczęśliwym człowiekiem. A to przecież ważne, byśmy do dorosłości szli z adekwatnymi wyobrażeniami szczęścia.
– Postaci, które wychodzą na pierwszy plan, nie zrobiłby tego bez współpracowników, współpracowniczek i rodzin. Uczymy się pojedynczych nazwisk, a nie wspólnotowości.
– Bycie nastolatką czy nastolatkiem samo w sobie jest trudne. Ale znam młodych po naprawdę traumatycznych przejściach, po molestowaniu, po załamaniu nerwowym, w depresji, osieroconych… Dorośli sobie nie radzą, a co dopiero dzieciaki czy nastolatkowie. Jak ktoś mi mówi, żeby młodzi nie histeryzowali, bo jak dorosną, to dopiero zobaczą, co to są problemy, to chce mi się ryczeć. Im czasami wali się świat – mówi w wywiadzie dla OKO.press „Babka od histy”, czyli Agnieszka Jankowiak-Maik.

Cała rozmowa w oko.press