Mężczyzna został zatrzymany za zniszczenie składów podziemnej kolei. Ale prokuratorskie zarzuty, które dostał, są dużo poważniejsze, niż tylko wandalizm.

18 maja policjanci z wydziału kryminalnego Komendy Rejonowej Policji V zatrzymali 38-latka, który na początku miesiąca, jadąc warszawskim metrem, namalował farbą wewnątrz wagonu dwa napisy. 

Policja ani prokuratura nie ujawniają ich treści. Wiadomo jednak, że jeden z nich miał charakter antysemicki. – Nie odnosił się do konfliktu na Bliskim Wschodzie. To był zwykły, głupi antysemityzm – słyszymy. 

Jak udało się nam dowiedzieć, był tam wulgaryzm pod adresem Żydów.  

Pracownicy metra zgłosili sprawę policji. Śledczy uznali, że napisy wyczerpują znamiona przestępstwa. Prokuratura na podstawie zebranego materiału dowodowego postawiła mężczyźnie zarzut z art. 256 Kodeksu karnego, czyli znieważenia z powodu przynależności narodowej i nawoływania do nienawiści na tle narodowościowym. – W ocenie prokuratury ma to charakter występku chuligańskiego – mówi „Wyborczej” prokurator Szymon Banna, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Prokurator zastosował wobec mężczyzny policyjny dozór. Grozi mu do 3 lat pozbawienia wolności. 

Źródło: Gazeta Wyborcza