„Od dłuższego czasu obserwowaliśmy radykalizację wrocławskiej ulicy: marsze organizowane przez NOP, hasła bazgrane na murach i wznoszone na stadionie” – mówi Tomasz Sysło, wrocławski społecznik i artysta plastyk, który wraz z Anetą Długopolską oraz Oliwią Tarasiewicz powołali do działania fundację WrOpenUp. To oni wraz z wolontariuszami spowodowali, że we Wrocławiu rozpoczął się pierwszy program antydyskryminacyjny. Pomysł powołania fundacji wypłynął z obserwacji codziennej rzeczywistości, w której dostrzec można nasilający się rasizm i brak tolerancji w mieście.  Impulsem do działania była także pomysł akcji „Przytul Murzyna”, który powstał w ratuszu miejskim.
Fundacji WrOpenUp do udziału w swoich działaniach udało się włączyć przedstawicieli wielkich firm takich jak Google’a, IBM-u i HP. „Pracują u nas ludzie z różnych stron świata. Rozmawiamy praktycznie we wszystkich językach. Chcemy pokazać wrocławianom, że pomimo pewnych różnic możemy się od siebie sporo nauczyć” – mówi Radosław Kokot, szef wrocławskiego oddziału Google’a, który bierze udział w programie fundacji.
Dzięki wsparciu wielkich korporacji uczniowie wrocławskich szkół będą mogli brać udział w specjalnych szkoleniach i warsztatach antydyskryminacyjnych prowadzonych przez trenerów-ekspertów. Uczniowie nie tylko wezmą udział w warsztatach, ale także sami będą tworzyć projekty warsztatów antydyskryminacyjnych.
Przedstawiciele i pracownicy dużych firm we Wrocławiu chętnie zgodzili się wziąć udział w projekcie. Wielu z nich to obcokrajowcy, którzy mieszkają i pracują we Wrocławiu. Niestety sami spotykają się z aktami agresji motywowanej nienawiścią z powodu rasy, pochodzenia. Wiele osób z tego powodu w ostatnich latach zrezygnowało z pracy we Wrocławiu.

 Więcej w artykule:
We Wrocławiu biznes chce tolerancji