Prokuratura uznała, że pobicie kobiet na Marszu Niepodległości nie naruszyło interesu społecznego i umorzyła wniosek o ściganie agresywnych nacjonalistów. Narodowcy tylko „okazywali niezadowolenie”. „To bezpośredni dowód na przyzwolenie wobec działań skrajnej prawicy” – mówi antyfaszystowska działaczka Zofia Marcinek. „Chyba nigdy nie czułam się aż tak wykluczona przez moje państwo, które «nie widzi interesu społecznego» w ściganiu tych, co lżą, kopią, szarpią i opluwają swoich współobywateli pod flagą biało-czerwoną” – mówi OKO.press Elżbieta Podleśna.

Prokuratura umorzyła postępowanie wobec uczestników Marszu Niepodległości, którzy bili, deptali i opluwali kobiety, protestujące podczas demonstracji nacjonalistów – informuje OKO.Press Podleśna. 49-letnia psychoterapeutka wraz z grupą Obywatelek RP i członkiń Warszawskiego Strajku Kobiet w Święto Niepodległości 2017 roku stanęła na trasie na trasie przemarszu z transparentem „Stop faszyzmowi”.

Wobec uczestniczek wciąż toczy się postępowanie za zakłócenie Marszu Niepodległości. Antyfaszystowskie wystąpienie było nielegalne, gdyż nowelizacja ustawy o zgromadzeniach wprowadzona przez PiS zabrania organizowania kontrdemonstracji w promieniu 100 metrów od wydarzenia.

Więcej w oko.press