25.02.2014 Trybunał Konstytucyjny przekazał swoje stanowisko dotyczące „ograniczania wolności słowa”. Była to odpowiedź na skargę białostockiego magistranta, który w 2010 r. został skazany na podstawie art. 256. za nawoływanie do nienawiści.
Student napisał pracę magisterską o zespołach muzycznych uznawanych za skrajne, której fragmenty można było potem przeczytać w piśmie „Nacjonalista”. Po ogłoszeniu wyroku odwołał się do Trybunału Konstytucyjnego, uznał bowiem, że przepis mówiący o „nawoływaniu do nienawiści” jest nieprecyzyjny i dopuszcza wiele możliwości interpretacji w zależności od „widzimisię” sędziego, a ponadto, że pozwala on na ograniczanie wolności słowa.
I sejm, i prokurator generalny uznali jednak, że sprawa nadaje się do umorzenia. Także Trybunał stwierdził, że „nie da się uniknąć używania zwrotów niedookreślonych i nieostrych w przepisach prawa, ponieważ są one tworzone przy użyciu słów ogólnego (powszechnego) języka polskiego. Wymusza to co prawda dookreślenie ich przez prokuratora i sędziego, ale nie powinno nastręczać im to trudności, bowiem słowo „nawoływać” jest dobrze znane polskiemu prawu karnemu.” Stwierdzono też, że wolność słowa nie może być bezgraniczna.
Sędzia sprawozdawca Andrzej Rzepliński przypomniał: „Ze względu na ludobójcze doświadczenia totalitaryzmów ostatnich 100 lat i konieczność ochrony godności i pamięci dziesiątków milionów ich ofiar, państwa europejskie kryminalizują tzw. mowę nienawiści. Art. 256 § 1 k.k. nie powtarza dosłownie treści przepisów państw unijnych, ale ma z nimi wspólne korzenie aksjologiczne, ponieważ służy ochronie tych samych wartości: przyrodzonej godności człowieka oraz wynikających z niej praw i wolności. Jest również realizacją obowiązku państwa polskiego, wypływającego z międzynarodowego paktu praw osobistych i politycznych ONZ, zgodnie z którym >>Popieranie w jakikolwiek sposób nienawiści narodowej, rasowej lub religijnej, stanowiące podżeganie do dyskryminacji, wrogości lub gwałtu, powinno być ustawowo zakazane<<„.
Za GW