Wokół granic mur, przy nim budki strażnicze, strażnicy strzelają do nielegalnych imigrantów. Ci, którzy dotrą do Polski, obowiązkowo przechodzą na katolicyzm i deklarują gotowość oddawania organów dla Polaków. O tym była mowa na zajęciach w Warszawskiej Szkole Zarządzania – Szkole Wyższej

To były pierwsze zajęcia o nazwie „Warsztaty decyzyjne – metody heurystyczne”. Prowadzący, dr Jerzy Grzyb, dzieli studentów na mniejsze grupy i proponuje burzę mózgów. Temat: imigranci. Studenci mają się zastanowić, jak powstrzymać napływ nielegalnych imigrantów, jak postępować wobec tych, którzy dotrą do Polski, i jak ich zachęcić do opuszczenia naszego kraju. – Kiedy wróciłam do domu, rozpłakałam się. Tak straszne było to, co usłyszałam – opowiada studentka (nazwisko do wiadomości redakcji).

W czwartek złożyła oficjalną skargę do rektora uczelni. Wysłała ją też do Ministerstwa Nauki oraz do Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego. Nie jest anonimowa – podpisała się pod nią.

Krzysztof Śmiszek, prezes Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego: – Przebieg tych zajęć jest nie do zaakceptowania. W żaden sposób nie można tłumaczyć tego eksperymentem naukowym. Jego uczestnicy muszą wiedzieć, w czym uczestniczą. Zwrócimy się do Ministerstwa Nauki o interwencję. Moim zdaniem złamano przepisy ustawy o szkolnictwie wyższym, która zobowiązuje uczelnie do wychowania studentów tak, by szanowali prawa człowieka.

Więcej w Wyborczej