W poniedziałek zakończyła się kolejna rozprawa w procesie, który toczy się przed wrocławskim sądem. Chodzi o incydent z listopada zeszłego roku – podczas antyimigranckiej manifestacji spalono kukłę przedstawiającego ortodoksyjnego Żyda. Ogień podłożył Piotr Rybak, przedsiębiorca i były współpracownik Pawła Kukiza. – Nie będzie mi mówił żaden Niemiec, Żyd czy Amerykanin, że islam jest pogodnie nastawiony do chrześcijaństwa – mówił podczas demonstracji.

Na ławie oskarżonych zasiadł przedsiębiorca Piotr Rybak, który w listopadzie zeszłego roku podpalił na wrocławskim rynku kukłę przypominającą Żyda. Rybak upiera się, że kukła była podobizną Georga Soros’a, finansisty, którego wini za falę islamskich imigrantów w Europie. Przekonuje też, że zeszłoroczny incydent to przejaw patriotyzmu.

Prokuratura oskarżyła Rybaka o „publiczne nawoływanie do nienawiści na tle różnic wyznaniowych i narodowościowych wobec nieokreślonej grupy Żydów poprzez spalenie kukły”. Przedsiębiorca nie przyznaje się do winy. Upiera się, że spalona kukła miała symbolizować nie Żyda, a finansistę Georga Sorosa, którego Rybak wini za falę islamskich imigrantów trafiających do Europy. Kukła nie przypominała Sorosa – przekonywał – bo osoba, która miała maskę z jego podobizną nie dojechała na manifestację.

Więcej w Newsweeku.