Wrocławski student krzyczał na Rynku, że wszystkich Żydów trzeba zabić. Uważa, że to wyraz patriotyzmu. A to co krzyczał, to zwykłe przyśpiewki kibiców. Jego obrońca stwierdził, że sąd niepotrzebnie wierzy zeznaniom policji.

Od jego żenującego występu minął prawie rok. I nadal nie uważa, by zrobił coś złego. Na początku stycznia, ok. 4 rano student wrocławskiej Akademii Wychowania Fizycznego, Mariusz K. wracał z imprezy. Gdy przechodził przez pl. Solny, odczuł potrzebę uzewnętrznienia swoich przekonań. Zaczął na całe gardło wykrzykiwać hasła w rodzaju: „Żydów trzeba zarąbać maczetami!” A wszystkich napotkanych ludzi przekonywał, że nienawidzi Żydów i wszystkich powinno się zabić.

Sąd apelacyjny uznał większość argumentów obrony za nielogiczne i odrzucił je. Szczególnie fragment o kibicowskich przyśpiewkach. To, co Mariusz K. krzyczał do przechodniów i policjantów było wyraźnym wyrażeniem niechęci na tle rasowym. Sąd II instancji przychylił się jednak do ostatniego argumentu obrońcy. Uznał, że zachowanie studenta faktycznie nie mogło stanowić groźby, ponieważ jego słów nie słyszała żadna z obrażanych osób.

Mariusz K. został skazany przez sąd apelacyjny za nawoływanie do przemocy na tle rasowym. Otrzymał karę 600 złotych grzywny.

Więcej