Po pięciu miesiącach prac rządowy zespół ds. walki z faszyzmem i przestępstwami z nienawiści postuluje poprawienie jednego przepisu kodeksu karnego i stworzenie katalogu symboli niedozwolonych. Katalogu, który PiS sam wycofał w 2016 roku. Na działalności zespołu cieniem kładzie się ukrywanie sprawozdania i polityczny kontekst jego powołania. Po głośnym reportażu dziennikarzy Superwizjera TVN24 o polskich neonazistach premier Mateusz Morawiecki powołał międzyresortowy zespół, który miał zaproponować zmiany w prawie i procedurach, tak by umożliwić służbom skuteczniejszą walkę z przestępstwami z nienawiści i z propagowaniem ustrojów totalitarnych.

Decyzja dość groteskowa, bo choć system ścigania grup neofaszystowskich i sprawców przestępstw z nienawiści wymaga zmian, to podobny zespół w 2016 roku rozwiązała była premier Beata Szydło. Nowy zespół zakończył prace 30 lipca 2018 roku.

Jak czytamy w sprawozdaniu, w pracach zespołu ds. przeciwdziałania propagowania faszyzmu (pełna nazwa brzmi: i innych ustrojów totalitarnych oraz przestępstwom nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość) wzięli udział przedstawiciele czterech ministerstw – w tym Ministerstwa Sprawiedliwości i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, Pełnomocnik ds. Równego Traktowania, a także przedstawiciele Kancelarii Premiera, prokuratury, policji i ABW.

Od marca do czerwca zespół spotkał się cztery razy. Stworzono cztery specjalistyczne grupy robocze przy ministerstwach, a Adam Lipiński był odpowiedzialny za kontakt z organizacjami pozarządowymi, które mogły zgłaszać swoje uwagi. Zgodnie z treścią sprawozdania, zespół szczegółowo analizował przepisy prawa – głównie kodeksu karnego – i postulaty wnoszone przez Rzecznika Praw Obywatelskich.

Więcej w oko.press