– Idziemy, ramię w ramię, po wolność i akceptację. Po to, by równość, także małżeńska, stała się faktem, a nie sloganem wykrzykiwanym na paradach – mówili pod Muzeum Narodowym aktywiści LGBT+. 15. Marsz Równości, który przeszedł głównymi ulicami miasta, zadedykowano zmarłej w piątek transpłciowej aktywistce Milo Mazurkiewicz. Tęczowa parada przeszła głównymi ulicami miasta już po raz piętnasty. W tym roku odbyła się pod hasłem „Zróbmy sobie raj”. Jak podają organizatorzy, głównymi ulicami Krakowa: Al. Trzech Wieszczów, ul. Zwierzyniecką, Powiśle, Grodzką, Rynkiem Głównym, ul. Szewską i Karmelicką przeszło łącznie ponad 10 tysięcy osób. Oprócz tęczowych flag w tłumie powiewały także flagi Polski i Unii Europejskiej oraz loga prorównościowych organizacji: Stonewall, Kampanii Przeciw Homofobii, Ogólnopolskiego Strajku Kobiet czy stowarzyszenia My, Rodzice. W Marszu brali udział także reprezentanci lewicowych ugrupowań politycznych – Razem i Wiosny Biedronia.

Artur Maciejewski, prezes stowarzyszenia Queerowy Maj, jeszcze pod Muzeum Narodowym przypomniał zgromadzonym, że Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa, nie udzielił Marszowi patronatu. Nikt z krakowskiego magistratu nie przyszedł na otwarcie imprezy.

– Zamiast urzędników z Krakowa przyjechali do nas przedstawiciele z Warszawy – powiedział Maciejewski.

Do zgromadzonych kilka słów powiedzieli wiceprezydent Paweł Rabiej i posłanka Nowoczesnej Monika Rosa. Wyrazili nadzieję, że Kraków pójdzie wzorem Warszawy i w przyszłości podpisze Kartę LGBT+.

Więcej w Wyborczej