Oświęcim, getto warszawskie, Izrael, Jezus, Biblia, Jankiel. To było najpewniej wszystko co dorastającemu w epoce Gomułki nastolatkowi kojarzyło się z Żydami. W połowie lat 60. tematyka żydowska była nieobecna w szkole, prasie, telewizji. Nie pasowała do sterowanego przez PZPR patriotycznego „wzmożenia”, w którym z jednej strony byli dobrzy, mądrzy i dzielni Polacy i Rosjanie, a z drugiej źli, głupi i tchórzliwi Niemcy. Taki właśnie obraz drugiej wojny światowej pokazywały dwa masowo oglądane seriale, „Czterej pancerni i pies”, a później „Stawka większa niż życie”.

 

Stosunki polsko-żydowskie, antysemityzm były w tym okresie jednym z wielu tematów tabu. Nagle przyszedł Marzec 1968 roku i wszystko się zmieniło. Zaczęło się co prawda parę miesięcy wcześniej, od czerwcowej sześciodniowej wojny izraelsko-arabskiej, ale dla młodego człowieka słuchającego rocka i podziwiającego hippisów wojna na Bliskim Wschodzie pozostawała w cieniu wojny w Wietnamie, którą przesiąknięta była kontrkultura lat 60. Zatem przełomem stał się dopiero Marzec 1968. Z dnia na dzień nieobecni w naszym świecie „Żydzi”, „syjoniści”, „Dajczgewandy” i „Szlajfery” trafili na pierwsze strony gazet, a znanym twórcom kultury i naukowcom zaczęto zaglądać w spodnie i w życiorysy, publicznie pytać o „prawdziwe” nazwiska.

 

Rok 1968 to był szok

 

Dla ucznia ósmej klasy w prowincjonalnym Olsztynie był to szok. Nie tyle moralny czy polityczny, jak dla mojego ojca, który wtedy utracił resztki popaździernikowego zaufania do Gomułki, ale poznawczy. To co się działo, było dla mnie surrealistyczne i niepojęte. Tym bardziej, że „Żydzi” zniknęli z publicznego dyskursu tak nagle, jak nagle się w nim pojawili. Na długie lata.Trochę o pogromie kieleckim i Marcu 1968 udało się opublikować w pismach „S” w 1981 roku. Z drugiej strony zarówno w niektórych wydawnictwach „S” jak i pismach związanego z PZPR Zjednoczenia Patriotycznego Grunwald pojawiły się po raz pierwszy od 1968 roku wątki antysemickie.Poważne teksty zaczęły pojawiać się dopiero później. W 1983 roku ukazał się specjalny numer miesięcznika ZNAK „Katolicyzm – Judaizm. Żydzi w Polsce i na świecie”, a w 1988 roku w Tygodnik Powszechny opublikował przełomowy esej Jana Błońskiego „Biedni Polacy patrzą na getto”.

 

Nieprzyjazny obraz Żydów dominował w przysłowiach

 

Pamięć tych dziwacznych i dramatycznych miesięcy 1968 roku oraz młodzieńcza przekora spowodowały, że gdy osiem lat później będąc studentem socjologii UAM musiałem wybrać jakiś temat pracy magisterskiej, sięgnąłem właśnie po tę nieobecną problematykę. Pod nieco nudnym i oportunistycznym tytułem „Stereotypowe i propagandowe przesłanki asymilacji Żydów w Polsce Ludowej” kryła się analiza tradycyjnych polskich przysłów, w których pojawia się słowo „Żyd” oraz obrazu Żydów i Izraela w „Głosie Wielkopolskim” w latach 1945-75.Już w trakcie wstępnej kwerendy w Bibliotece Uniwersyteckiej natrafiłem na wydawane także w Poznaniu antysemickie broszury o znaczących tytułach, takich jak „Żydzi idą”, „Zbudź się”, „Wojna z Żydami”, „W żydowskiej niewoli”. Na okładkach widniały charakterystyczne postacie o złym spojrzeniu, z garbatymi nosami i pejsami, w chałatach. Pojawiały się określenia takie jak „żydosępy”, „żydomasoneria”, „żydokomuna”. Nawoływano w nich do bojkotu żydowskich sklepików i utworzenia tzw. „getta ławkowego” dla studentów pochodzenia żydowskiego.Nieprzyjazny obraz Żydów dominował także w przysłowiach, o których mawia się, że są „mądrością narodów”. W „Nowej księdze przysłów polskich i wyrażeń przysłowiowych” Julian Krzyżanowski zebrał 266 przysłów „o Żydach” pochodzących od drugiej połowy XVI wieku do czasów współczesnych. Żadna inna grupa etniczna, nawet Niemcy (ze „Szwabami” i „Prusakami” włącznie) nie była tak często jak Żydzi w przysłowiach obecna. Większość z nich była obraźliwa:. „Żydzie, świnia za tobą idzie”, „Kiwa się, jak Żyd nad Talmudem”, „Chwali się, jak Żyd parchami”. Niektóre zachęcały do agresji: „Bij Mośka Żyda, niech zna co to bida”, „Najpoczciwszy Żyd, szubienicy wart”, „Żyd czarcie nasienie, dybie na chłopa zniszczenie”.

 

Antysemityzm zakorzeniony w kulturze

 

A do tego jeszcze w gwarze uczniowskiej „żyda zrobić” oznaczało zrobić w zeszycie atramentowego kleksa.W „Głosie Wielkopolskim” problematyka żydowska i izraelska pojawiała się najczęściej w 1945 i 1946 roku (wtedy jeszcze pisano o pogromach, między innymi kieleckim) oraz w latach 1967-75. Aż do wojny izraelsko-arabskiej dominowała problematyka martyrologiczna, ale nie używano jeszcze wtedy określenia Zagłada. Później wyparł ją konflikt na Bliskim Wschodzie.Antysemickie treści, na przykład „agenci syjonizmu”, pojawiały się w tej gazecie wyłącznie wiosną 1968 roku. Były kalką opinii z prasy centralnej. Ten PRL-owski antysemityzm był bolesny, ale był tylko cieniem tradycyjnego antysemityzmu.Kto nie wierzy, że antysemityzm jest bardzo głęboko zakorzeniony w rodzimej kulturze i narodowej ideologii, niech wybierze się do biblioteki.

 

Prof. Krzysztof Podemski – socjolog, pracuje na UAM, członek Zarządu Otwartej Rzeczpospolitej. Artykuł ukazał się w poznańskiej Gazecie Wyborczej.