– Metodami sądowymi próbuje się zamknąć usta ocalałym z Zagłady relacjonującym niewygodną prawdę historyczną, bo nie udało się tego osiągnąć poprzez nowelizację ustawy o IPN – mówi Wojciech Kozłowski broniący w sądzie prof. Barbary Engelking i prof. Jana Grabowskiego, autorów wydanej w 2018 r. książki „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski”.

Szefem wspierającej cenzorski pozew Reduty jest Maciej Świrski, były wiceprezes Polskiej Fundacji Narodowej. Świrski popierał nowelizację ustawy o IPN, która karałaby więzieniem każdego, „kto publicznie i wbrew faktom przypisuje Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowskie”. Badacze Zagłady uznali, że ustawa będzie kagańcem na naukowców i świadków Holocaustu. Po krytyce ze strony Izraela i USA rząd PiS rakiem wycofał się z nowelizacji.

– Reduta dotarła do Filomeny Leszczyńskiej w ramach jednego z projektów badawczych. Pani Filomena była oburzona tym, w jaki sposób potraktowano jej stryja, i przedstawiła dowody na to, że teza z „Dalej jest noc” na jego temat jest nieprawdziwa – mówi „Wyborczej” Świrski. Kto wystąpił z inicjatywą pozwu? – Powodem w sprawie jest Filomena Leszczyńska, która chciała wytoczyć pozew o naruszenie jej dóbr osobistych.

– Ani pan Świrski, ani jego współpracownicy nie mają pojęcia o dokumentacji, która jednoznacznie potwierdza słowa zawarte w krótkim akapicie stanowiącym przedmiot pozwu – twierdzą w rozmowie z „Wyborczą” prof. Engelking i prof. Grabowski. – Krewna pana Malinowskiego ma pełne prawo dochodzić swoich racji w sądzie, a my mamy pełne prawo bronić naszych badań. Do sądu należy reszta.

Więcej w Wyborczej