Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał, że prezydent Sopotu Jacek Karnowski zgodnie z prawem rozwiązał zgromadzenie narodowców, którzy wulgarnymi wyzwiskami i głośną muzyką zakłócali „Piknik Tęczowych Rodzin” na plaży w Sopocie. Zdarzenie miało miejsce 2 lipca tego roku na plaży przy klubie Atelier w Sopocie. Odbywał się tam wtedy Piknik Tęczowych Rodzin, który był zwieńczeniem Festiwalu Tęczowych Rodzin. Festiwal to coroczna impreza, która odbywa się już od ośmiu lat w Trójmieście, a w której co roku bierze udział coraz więcej rodzin homoseksualnych, głównie par lesbijek ze swoimi dziećmi. Wydarzenie jest kilkudniowe, w jego trakcie odbywają się wykłady, spotkania, a na koniec właśnie piknik rodzinny z dziećmi.

W tym roku po raz pierwszy impreza została jednak zakłócona przez przedstawicieli skrajnej prawicy i działaczy antyaborcyjnej Fundacji „PRO – Prawo do życia”.

W czwartek Sąd Okręgowy w Gdańsku wydał postanowienie w tej sprawie. Sąd odrzucił wnioski narodowców i uznał, że prezydent Jacek Karnowski słusznie i zgodnie z prawem rozwiązał ich pikietę pod klubem Atelier.

Reprezentujący narodowców Damian Szulc argumentował, że rozwiązanie zgromadzenia było bezpodstawne, a także nieprawidłowo wykonane. Podstawowy argument: prezydent Sopotu się nie przedstawił, w związku z tym „nie wiedzieli, kim jest ten mężczyzna, bo nie znają go z widzenia”.

W internecie są jednak nagrania, na których widać, że prezydent Karnowski kilka razy przedstawił się narodowcom, a jego tożsamość potwierdzał stojący obok policjant.

Z kolei prawniczka reprezentująca prezydenta Sopotu przedstawiła szereg argumentów przemawiających za rozwiązaniem zgromadzenia nacjonalistów. Po pierwsze podkreśliła, że ich zachowanie, prezentowane przez nich treści i nagrania naruszały godność i cześć uczestników „Pikniku Tęczowych Rodzin” i tym samym wypełniały znamiona art. 216 Kodeksu karnego (znieważenie), a także art. 141 i 51 kodeksu wykroczeń (zakłócanie spokoju i nieprzyzwoite napisy w przestrzeni publicznej).

Ponadto argumentowała, że zgromadzenie było nielegalne, bo zgłoszenie o nim przyszło do urzędu później niż w ustawowym terminie, a poza tym odbyło się plaży, którą miasto dzierżawi prywatnemu najemcy.

Sąd podzielił argumenty miasta, że demonstracja została zgłoszona z opóźnieniem, we wniosku nie wskazano zagrożeń, jakie ze sobą niosła, a zachowanie narodowców było przesłanką do rozwiązania zgromadzenia.

Więcej w Wyborczej.