Poznańskie działaczki zbierają pieniądze dla uchodźców z greckiego obozu Nea Kavala. – Ludzie utknęli tam na kilka miesięcy, niektórzy nawet na rok – mówi Joanna Stankiewicz, jedna z organizatorek akcji i wolontariuszka w obozie Nea Kavala. Jedną z organizatorek akcji jest związana z festiwalami No Women No Art i Animatorem Joanna Stankiewicz. W listopadzie tego roku pracowała jako wolontariuszka właśnie w obozie Nea Kavala. Współpracowała tam z norweską organizacją Drop In The Ocean, która zajmuje się dystrybucją w obozie warzyw i odzieży.

– W tym obozie jest dużo rodzin i samotnych matek z dziećmi, których mężowie są już gdzieś w Europie. Czekają teraz na to, by dołączyć do swoich mężów i ojców. Niestety, ten proces relokacji trwa bardzo długo. Ludzie utknęli tam na kilka miesięcy, niektórzy – nawet na rok. Wszystko jest tam w stanie oczekiwania i beznadziei – mówi Joanna Stankiewicz. I dodaje: – Jeszcze niedawno uchodźcy mieszkali w namiotach. Gdy byłam tam na początku listopada, przywieziono pierwsze kontenery. Gdy wyjeżdżałam, jeszcze trzy rodziny mieszkały w namiotach. Z jednej strony – to poprawa, z drugiej – to nadal kontenery bez ogrzewania, a temperatura przecież wciąż spada.

Jaki pomysł mają organizatorki akcji „From Poznań With Love”? Chodzi o to, żeby kupić uchodźcom najpotrzebniejsze produkty spożywcze, takie jak olej, ryż, cukier i herbatę. Dzięki temu będą mogli samodzielnie przygotowywać sobie choć część posiłków. Podstawowy cel, jaki postawiły przed sobą organizatorki zbiórki, to zebranie 10 tys. zł. Szacują, że za tę kwotę można kupić 800 butelek oleju, 800 paczek cukru i 320 torebek z solą. Jeśli uda się zebrać 14 tys. zł, transport uzupełni też 800 paczek ryżu. Jeśli uda się zebrać 22 tys. zł, do uchodźców trafi oprócz tego 800 paczek z herbatą.

Więcej w Wyborczej