Odbywający karę za spalenie kukły Żyda Piotr Rybak wyszedł dziś rano na wolność. Czekających na niego pod więzieniem w Strzelinie zwolenników czekała niemiła niespodzianka. Wieczorem Rybak został przewieziony do Wrocławia i tu po cichu wypuszczony. W Zakładzie Karnym w Strzelinie Rybak, jeden z nieformalnych liderów wrocławskich nacjonalistów, przebywał od listopada. Trafił tam po tym, jak w listopadzie 2015 roku na wrocławskim Rynku spalił kukłę symbolizującą Żyda – w jarmułce, z pejsami i w chałacie. Sąd skazał go na to na trzy miesiące bezwzględnego więzienia, ale zaraz potem pozwolił odbywać karę w warunkach tzw. dozoru elektronicznego. Rybak nie dopełnił jednak warunków i ostatecznie trafił za kraty.

– Więzienie tego pana absolutnie nie zresocjalizowało – mówił nam po wypuszczeniu Rybaka jeden z wrocławskich sędziów. – W trakcie odbywania kary nie tylko nie żałował swego czynu, nie tylko był z niego dumny, ale wręcz zapowiadał, że dalej będzie palił kolejne kukły.

Spotkanie ze swoimi zwolennikami Rybak zorganizował dwie godziny później pod budynkiem sądu we Wrocławiu. Przyszło kilka osób. Zadowolony z wypuszczenia podpalacza kukły Żyda były ksiądz Jacek Międlar (na którym ciążą zarzuty nawoływania do nienawiści wobec Ukraińców i żydów) napisał na Twitterze „To co lewaczki. Piotr Rybak na wolności. Teraz kolej na was!”.

Więcej w Wyborczej