Od petardy do noża w brzuchu – ełcka tragedia to pokłosie skrajnie prawicowej propagandy. Ełk, Sylwester 2016. Nocna bójka pod barem kończy się śmiercią dwudziestojednoletniego mężczyzny, Polaka. Sprawa, jakich niestety wiele: niedawno w Sopocie i Radomiu czy w Warszawie doszło do podobnych wypadków. Bójki przeradzały się w ataki nożem, umierali w nich ludzie.

Tymczasem temu konkretnemu wydarzeniu towarzyszą już prawie dwudniowe zamieszki. W Ełku prawie doszło do samosądu, zatrzymano ponad trzydzieści osób. Przez portale społecznościowe przewinęła się fala hejtu, a organizacje nacjonalistyczne nawoływały do linczu na domniemanym sprawcy zabójstwa. Dlaczego? Bo do wypadku doszło pod kebabem, a jedną ze stron zajścia byli cudzoziemscy pracownicy gastronomii.

Trudno nie widzieć związku tych przestępstw z działaniami rządku Prawa i Sprawiedliwości. Z bredzeniem Jarosława Kaczyńskiego o strefach szariatu w Szwecji. Z jawną niechęcią do przyjęcia syryjskich uchodźców. A przede wszystkim z ciągłym flirtowaniem z nacjonalistami, rasistami i piewcami przemocy, zarówno tymi od Pawła Kukiza, jak i tymi ONR-u. Sprawcy czują przyzwolenie na przemoc idące z góry. Minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak mówi oficjalnie, że nastroje osób próbujących zlinczować domniemanego sprawcę i biorących udział w zamieszkach uważa za „zupełnie zrozumiałe”. Tymczasem to nie islamiści sieją terror na polskich ulicach, tylko biali polscy katolicy. „Zabijemy cię p.. muzułmanie!” – to usłyszał kopany i bity George w Poznaniu. W Warszawie napastnicy bili kelnera Karima i krzyczeli: „Wracaj do siebie terrorysto!”. Nie trzeba być nawet muzułmaninem, żeby zostać pobitym. Wystarczy na takiego wyglądać okiem polskiego nacjonalisty. We Wrześni 24-latek zaatakował małżeństwo z Indii, a w Krakowie czy Wrocławiu za noszenie tradycyjnego turbanu dostało się Sikhom.

Cały tekst Przemysława Witkowskiego w Krytyce Politycznej