Kurator sądowy ma problem z byłym księdzem. Poszło o prace społeczne i sutannę

2024/01/09

kazany za antysemityzm Michał Woźnicki nie zaczął prac społecznych. Teraz grozi mu więzienie.

Woźnicki to były salezjanin z Poznania, antysemita, hejter i patostreamer, do niedawna także katolicki ksiądz. Ze stanu duchownego usunął go we wrześniu 2023 r. papież Franciszek. Karą za nieposłuszeństwo jest również ekskomunika.

Byłego księdza dosięgają kary nie tylko kościelne, ale także świeckie. Na koncie ma już dwa wyroki, kolejne procesy się toczą lub czekają na rozpoczęcie. Zarzuty dotyczą przede wszystkim mowy nienawiści. W trakcie mszy w październiku 2021 r. Woźnicki porównał Żydów do kleszczy i pijawek. Za antysemickie kazanie sąd w Poznaniu skazał go prawomocnie na pół roku prac społecznych.

Kurator sądowy skierował Woźnickiego do centrum wyszkolenia jeździeckiego Hipodrom Wola. Były ksiądz miał tam wykonywać prace porządkowe. Tyle że nie wykonuje.

Woźnicki, jak ustaliliśmy, stawił się tam zgodnie z wezwaniem we wtorek, 2 stycznia. Pracownicy chcieli, by wybrał sobie godziny, w których będzie pracował. Były ksiądz stwierdził, że może zacząć od zaraz.

Dalsze wydarzenia tak zrelacjonował w piśmie do kuratora sądowego: „Zapytałem, czy wskazaną pracę da się wykonać tak jak jestem, wskazując na założoną sutannę. Otrzymałem odpowiedź: »Nie«. Zapytałem, jak mam być ubrany. Uzyskałem odpowiedź: »Spodnie«. Zaznaczam, że stawiłem się w spodniach i w sutannie, w stroju, w którym cały czas chodzę i funkcjonuję”.

Jego dawni współbracia ze zgromadzenia salezjańskiego podkreślają, że po usunięciu ze stanu duchownego Woźnicki nie ma prawa nosić sutanny i należy traktować go jak przebierańca.

Woźnicki sutanny jednak nie zdjął, bo decyzji papieża nie uznaje. Mieszka w domu dorosłego ministranta w Baranowie pod Poznaniem, urządził tam kaplicę i odprawia msze.

Woźnicki, jak wynika z jego relacji, uparł się, że prace porządkowe wykonywać będzie w sutannie i birecie oraz z zawieszoną na szyi kartą z informacją, za co i przez kogo został skazany. Pracownicy hipodromu się na to nie zgodzili. Poinformowali, że poproszą kuratora sądowego, by przeniósł Woźnickiego w inne miejsce. Woźnicki uznał to za prześladowanie.

Więcej w Wyborczej

Prof. Bilewicz: mowa nienawiści jest zaraźliwa, jej konsekwencją jest krzywda

2024/01/09

Jeżeli jesteśmy w środowisku, w którym jakieś grupy osób są obrażane, to jest duże prawdopodobieństwo, że sami zaczniemy takiego języka używać; mową nienawiści można się zarazić, jej konsekwencją jest czyjaś krzywda – powiedział PAP prof. Michał Bilewicz z Centrum Badań nad Uprzedzeniami UW.

Helsińska Fundacja Praw Człowieka w publikacji „Granice nienawiści” zwróciła uwagę, że choć media społecznościowe doprowadziły do demokratyzacji dostępu do publicznych platform wypowiedzi, to ich niekontrolowany rozwój pozwala na łatwe rozprzestrzenianie się skrajnych stanowisk, w tym mowy nienawiści wobec określonych grup.

Tu pojawia się często pytanie, gdzie leży granica między hejtem, a prawem do wyrażania własnych poglądów.

Zdaniem prof. Michała Bilewicza z Centrum Badań nad Uprzedzeniami na Wydziale Psychologii UW różnica między mową nienawiści a wolnością słowa to spór, którego nie da się łatwo rozstrzygnąć. Ekspert zaznaczył, że to, na czym można się opierać, to uznane, międzynarodowe definicje mowy nienawiści, jako języka, który jest krzywdzący wobec konkretnych grup społecznych, głównie z racji ich mniejszościowego statusu.

„Kiedy znieważa się te grupy z powodu ich pochodzenia, religii, czy orientacji seksualnej, to uderza się nie tylko w godność tych osób, ale też w ich zdrowie psychiczne. Często mamy wzrastające wskaźniki depresji u osób, które padły ofiarą mowy nienawiści” – powiedział prof. Bilewicz.

Dodał, że według lingwistów język może wywołać określony efekt lub działanie, a konsekwencją mowy nienawiści jest czyjaś krzywda lub cierpienie.

„Drugą konsekwencją jest to, że pewne formy wypowiedzi mogą generować nienawiść, czy pogardę wobec jakiejś grupy. Wtedy ktoś, kto jest odbiorcą takiego języka, może stosować już bezpośrednią, fizyczną przemoc. Przykładem jest tu zabójstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza po fali nienawiści wobec jego formacji politycznej, czy wobec Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy” – powiedział ekspert.

Ponadto – jak wskazał – badania pokazują, że ludzie, którzy bardzo często stykają się z mową nienawiści np. wobec imigrantów, zaczynają popierać różnego rodzaju polityki ograniczające prawa przysługujące tej grupie osób lub nawet zaczynają popierać stosowanie przemocy wobec nich.

„Z naszych badań wynika, że ludzie mową nienawiści zwykle się zarażają. Jeżeli jesteśmy otoczeni środowiskiem, w którym mowa nienawiści jest normą, w którym jakieś grupy są powszechnie obrażane, znieważane, to jest duże prawdopodobieństwo, że sami zaczniemy takiego języka używać. To powoduje, że ludzie funkcjonują w pewnych bańkach” – powiedział ekspert.

Więcej w serwisie Nauka w Polsce

Włochy: Wspólnota żydowska oburzona zbiorowym salutem rzymskim w Wiecznym Mieście

2024/01/08

Włoska wspólnota żydowska wyraziła w poniedziałek oburzenie zbiorowym salutem rzymskim, jaki miał miejsce dzień wcześniej w Wiecznym Mieście podczas uroczystości zorganizowanej w 46. rocznicę zbrodni popełnionej na dwóch nastoletnich działaczach młodzieżówki postfaszystowskiego Włoskiego Ruchu Socjalnego (MSI). Ten gest to „obraza i niedopuszczalna zniewaga, zwłaszcza dla pamięci ofiar nazizmu i faszyzmu”- oświadczyli rzymscy Żydzi.

7 stycznia 1978 roku pięciu działaczy MSI zostało zaatakowanych, gdy wychodzili z siedziby ruchu. Zginął 13- i 17-latek. Atak, dokonany przez lewicowych bojówkarzy, wywołał starcia z policją, w których zginął trzeci sympatyk postfaszystowskiej organizacji.

W niedzielę na ulicy Acca Larentia, gdzie zginęli młodzi ludzie, zebrały się dziesiątki osób, które oddały im hołd salutem rzymskim.

W reakcji na tę scenę przywódca wspólnoty żydowskiej z Wiecznego Miasta Victor Fadlun oświadczył: „Dla nas, Żydów z Rzymu ten gest z powodu jego symbolicznego znaczenia jest jak posypanie solą naszych ran; oznacza żałobę i cierpienie, które odnawiają się w kolejnych pokoleniach”.

„Bezsensowne jest twierdzenie, że to odpowiedni wyraz hołdu” – dodał.

Opozycyjny Ruch Pięciu Gwiazd zapowiedział złożenie w prokuraturze wniosku o śledztwo, czy w czasie ceremonii doszło do zabronionych czynów, w tym apologii faszyzmu.

Źródło: WNP.pl

Australia: Od poniedziałku za wykonanie nazistowskiego salutu grozi rok więzienia

2024/01/08

W Australii 8 stycznia weszło w życie prawo zakazujące wykonywania nazistowskiego salutu w przestrzeni publicznej, a także prezentowanie lub sprzedawanie przedmiotów na których widać symbole związane z organizacjami terrorystycznymi.

Nowe prawo jest odpowiedzią australijskiego rządu na rosnącą liczbę incydentów antysemickich w Australii, zwłaszcza po wybuchu wojny w Strefie Gazy — informuje Reuters.

Przepisy, które weszły w życie 8 stycznia, przewidują karę do roku więzienia za wykonanie w przestrzeni publicznej nazistowskiego salutu lub prezentowanie w przestrzeni publicznej swastyki, albo symbolu SS (podwójna runa Sig).

Zakazana została również sprzedaż przedmiotów, na których widać zakazane symbole.

Prokurator generalny Mark Dreyfus w wydanym oświadczeniu podkreślił, że nowe przepisy są jasnym sygnałem, iż w Australii nie ma miejsca dla tych, którzy gloryfikują Holokaust lub akty terroru.

„To pierwsze przepisy tego rodzaju, które zapewnią, że nikt w Australii nie będzie mógł gloryfikować lub czerpać zysków z czynów i symboli, które sławią nazistów lub ich złowrogą ideologię” – dodał Dreyfus.

Więcej w Rzeczpospolitej

Sprawa zniszczenia synagogi we Wrocławiu. Zobacz film i daj znać policji, czy rozpoznajesz tę osobę?

2024/01/05

Elewacja synagogi przy ul. Włodkowica we Wrocławiu została zniszczona pod koniec ubiegłego, 2023 roku. Nieznany do tej pory sprawca wymalował nienawistny, antysemicki napis. Kamery monitoringu zarejestrowały osobę znajdującą się w pobliżu synagogi w czasie, gdy jej elewacja była zniszczona. Do tej pory jednak nie udało się ustalić tożsamości sprawcy.

Policjanci z komisariatu Stare Miasto natychmiast rozpoczęli działania. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że zdarzenie miało miejsce 31 grudnia 2023 roku około godz. 4.00. Kamery monitoringu zarejestrowały osobę znajdującą się w pobliżu synagogi w czasie, gdy jej elewacja była zniszczona. Do tej pory jednak nie udało się ustalić tożsamości sprawcy. 

Policja apeluje o pomoc w rozpoznaniu osoby, która może mieć informacje o zdarzeniu. Funkcjonariusze opublikowali zdjęcia z nagrań monitoringu z cechami szczególnymi, które mogą ułatwić jego rozpoznanie. 

W przypadku rozpoznania osoby, której wizerunek zarejestrowały kamery monitoringu, policja prosi o kontakt z dyżurnym KP Wrocław Stare Miasto pod numerem tel.: 47 87 131 31 lub 47 87 143 90

Źródło: wroclaw.pl

YouTube usunął kanał Bąkiewicza, ale on się nie zraża. Swoją telewizję chce nadawać na całą Polskę

2024/01/04

Telewizja Media Narodowe (TVMN) Roberta Bąkiewicza zapowiadała, że będzie dostępna w lokalnych telewizjach kablowych. Ale narodowcy chcą iść na całość – Bąkiewicz rozmawia z największymi operatorami w kraju. Na razie jego telewizji nie chcą na YouTubie.

Media Narodowe to media prowadzone przez Stowarzyszenie „Marsz Niepodległości”, na czele którego bardzo długo stał Robert Bąkiewicz. Ale w wyniku konfliktu między różnymi frakcjami narodowców został w ostatnich miesiącach odsunięty od organizacji marszu i ich mediów. 

Pokłosiem konfliktu między narodowcami jest powstanie drugiej telewizji narodowej. To TV Media Narodowe. Ich wydawcą jest spółka zarejestrowana w styczniu 2023 roku. Jej siedziba mieści się w Pruszkowie, gdzie mieszka jej prezes – Robert Bąkiewicz. W kwietniu ubiegłego roku KRRiT udzieliła koncesji nacjonalistycznej telewizji. – Program ma charakter wyspecjalizowany – publicystyczny i będzie nadawany codziennie 24 godziny na dobę, na obszarze objętym wybranymi sieciami telekomunikacyjnymi w Niepołomicach, Szczecinie, Mysłowicach i Sułkowicach-Harbutowicach – informowała KRRiT w komunikacie prasowym. TVMN ma pasma w trzech telewizjach regionalnych. Programy Bąkiewicza można zobaczyć na antenie TV Regio, TVT Regionalna i Lubelska TV. 

Narodowcy myślą jednak o ekspansji. Chcą wejść ze swoją nową telewizją do oferty operatorów ogólnodostępnych. Już w czerwcu Piotr Barełowski, członek zarządu nowej mediowej spółki Bąkiewicza, ujawnił plany telewizji. Mówił, że ma ona podpisane porozumienie z 30 operatorami kablowymi. Wymieniał w tym kontekście Vectrę, liczył też na Orange. Ale mijają miesiące i Vectra nie potwierdza w odpowiedzi na nasze pytania, a nawet nie chce komentować, tych informacji. – Nie prowadziliśmy i nie prowadzimy rozmów odnośnie do pojawienia się Mediów Narodowych w naszej ofercie – dodał w rozmowie z „Wyborczą” także Wojciech Jabczyński, rzecznik prasowy Orange Polska.

Próby narodowców spotkały się z reakcją organizacji społecznych. Dominik Puchała i Jakub Kocjan z Akcji Demokracja wystosowali apel do wszystkich dużych operatorów telewizji kablowych oraz firm odpowiedzialnych za Smart TV, czyli usługę udostępniania sygnału telewizyjnego przez internet. Wezwali w nim do zerwania negocjacji z Bąkiewiczem. „Nie możemy dopuścić, aby skrajnie prawicowa telewizja znana z szerzenia ksenofobicznych treści trafiła do szerokiego grona odbiorców poprzez włączenie jej do oferty dużych sieci kablowych, operatorów IPTV oraz oferty aplikacji w telewizorach Smart TV” – pisali. Pod apelem podpisało się ponad 7 tys. osób, można również to zrobić TUTAJ.

Robert Bąkiewicz nie zignorował apelu Akcji Demokracji i posła PO. Napisał skargę do KRRiT na Szczerbę, sugerując, iż jego działania to próba cenzury. Ale zamiast reakcji ze strony Krajowej Rady dowiedział się, że w środę, 3 stycznia kanał jego TVMN został usunięty z You Tube’a. 

Przy okazji Szczerba zapowiada, że koalicja rządowa będzie chciała wprowadzić zmiany w prawie, które pozwolą skuteczniej penalizować mowę nienawiści. – Ponadto zawnioskowałem o pilną rządową kontrolę projektów dotacyjnych Bąkiewicza. Z Instytutu Dmowskiego, ale też Narodowego Instytutu Wolności otrzymał miliony pośrednio na budowę swojego zaplecza, jeszcze pod egidą stowarzyszeń Marszu Niepodległości, Straży Narodowej i Rot Marszu Niepodległości – przypomina poseł.

Dodaje, że trzeba także sprawdzić, czy kupione z publicznych pieniędzy nieruchomość, sprzęt i samochody są wykorzystywany do realizacji przez nową spółkę projektu medialnego. Szczerba deklaruje, że jeśli zostaną wykryte przypadki złamania umów, które były podstawą wypłaty dotacji, Bąkiewicz będzie musiał zwrócić publiczne pieniądze. A także sprzęt, który kupił za środki dla organizacji pozarządowych, a teraz używa go do szerzenia „swojej nacjonalistycznej i wykluczającej, nienawistnej propagandy”.

Więcej w Wyborczej

Pietrzak: „Mamy baraki dla imigrantów w Auschwitz”. Bodnar zawiadamia prokuraturę

2024/01/01

Były satyryk Jan Pietrzak na antenie Telewizji Republika w skandaliczny sposób skomentował unijną politykę dotyczącą migrantów. „Mamy baraki dla imigrantów, w Auschwitz, na Majdanku, w Treblince, w Stutthofie . Mamy dużo baraków zbudowanych przez Niemców” – powiedział. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar poinformował, że o zajęcie się sprawą poprosił prokuratora krajowego.

Słowa Jana Pietrzaka padły w niedzielę, 31 grudnia w Telewizji Republika. Bard, znany z poparcia dla rządu PiS, był gościem Katarzyny Gójskiej. Przekonywał na antenie, że nasz kraj traci właśnie suwerenność. Jako przykład podał unijne porozumienie dotyczące migracji. „Mamy baraki dla imigrantów: w Auschwitz, na Majdanku, w Treblince, w Stutthofie. Mamy dużo baraków zbudowanych przez Niemców i tam będziemy zatrzymywać tych imigrantów wpychanych nam przez Niemców” – powiedział Pietrzak.

Również minister sprawiedliwości napisał, że „poprosił Prokuratora Krajowego Dariusza Barskiego o zajęcie się sprawą wypowiedzi Jana Pietrzaka na antenie telewizji” oraz o „wszczęcie śledztwa” w tej sprawie. Dariusz Barski to bliski współpracownik Zbigniewa Ziobry, świadek na jego ślubie i niedoszły poseł PiS.

Wypowiedź Pietrzaka została także skrytykowana przez dr. Macieja Duszczyka, specjalistę ds. migracji, podsekretarza stanu w MSWiA. „Wypowiedź Jana Pietrzaka wygłoszona w TV Republika jest po prostu obrzydliwa! Nie mam zamiaru podawać jej dalej. Kto będzie chciał i tak ją znajdzie” – napisał Duszczyk.

Więcej w Wyborczej

Oto „wolne media” PiS. Pietrzak w TV Republika proponuje zamykanie imigrantów w Auschwitz

2024/01/01

W Sylwestra w Telewizji Republika usłyszeliśmy, że imigrantów w Polsce należy zamykać w barakach, które zostały po obozach koncentracyjnych w Auschwitz. Czy prokuratura, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, politycy PiS będą udawać, że nic nie słyszeli?

Oto prawdziwie polskie media, wolne, patriotyczne, podające tylko prawdę. Media, które Jarosław Kaczyński chce rozbudowywać ku chwale swojej partii, gdzie osobiście gwarantuje każdemu pracownikowi zatrudnienie. W sylwestrowy wieczór włączyłem Telewizję Republika, by posłuchać rozmowy Katarzyny Gójskiej-Hejke z Janem Pietrzakiem, hołubionym przez PiS kabareciarzem, który wyborców opozycji uznał za „wszy, mendy, gnidy i pluskwy”. Prezydent Andrzej Duda odznaczył go Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski.

W sylwestrowej rozmowie Pietrzak poszedł jeszcze dalej. Dużo było o niemieckich mediach, które szkodzą Polakom i o Donaldzie Tusku, głównym niemieckim agencie. A potem wydał z siebie tyradę. Cytuję ją z kronikarskiego obowiązku. „Już trzeba imigrantów nam wprowadzić. Tutaj mam okrutny żart z tymi imigrantami, że oni liczą, że Polacy są przygotowani, bo mamy baraki. Mamy baraki dla imigrantów w Auschwitz, Majdanku, Treblince, Stutthofie, Mamy dużo baraków zbudowanych przez Niemców. I tam będziemy tych imigrantów wpychanych nam nielegalnie przez Niemców…”.

Prowadząca rozmowę Gójska-Hejke zareagowała słowami „To rzeczywiście bardzo mocny żart”. dodając, że Pietrzak ma prawo do takich wypowiedzi, bo ma tragiczne doświadczenia z czasów niemieckiej okupacji.

Rzeczywiście ma doświadczenia? Co zrobili mu imigranci, że chce zamykać ich w obozach koncentracyjnych? Co zrobiły mu setki tysięcy ofiar niemieckich obozów zagłady (w Auschwitz, na Majdanku, w Treblince i Stutthofie Niemcy prowadzili ludobójstwo), że pozwala sobie na żarty z miejsc ich kaźni?

PiS od lat pozwala sobie na pogardliwe łączenie niemieckich zbrodni z czasów drugiej wojny z bieżącą polską polityką.

Mieliśmy fotomontaże przedstawiające polityków dawnej opozycji w roli żołnierzy Wehrmachtu niszczących polski szlaban graniczny, Donalda Tuska – ku uciesze polityków PiS – przedstawiano w mundurze oficera SS, w końcu pół roku temu PiS wyprodukował spot atakujący opozycję, na którym posłużono się zdjęciami baraków z KL Auschwitz.

Więcej w Wyborczej

Szczepan B. pobił 12-letniego chłopca z Ukrainy. „Kazał mu opuszczać Polskę”. Prokuratura oskarża o atak na tle narodowościowym pod Kielcami

2023/12/30

Szczepan B. zwyzywał i pobił 12-letniego chłopca z Ukrainy, kazał mu wyjeżdżać z Polski. Nastolatek stracił na jakiś czas przytomność – to ustalenia prokuratury po bulwersującym ataku na tle narodowościowym, do którego doszło w Piekoszowie pod Kielcami.

Całe zdarzenie miało miejsce wczesnym popołudniem, 21 października, w podkieleckim Piekoszowie.

Dwóch 12-letnich chłopców, uchodźców z Ukrainy, poszło do sklepu. Wracając, szli w stronę placu zabaw. 36-letni Szczepan B. zaczął krzyczeć w ich kierunku. Chłopcy byli wystraszeni, rozdzielili się, wtedy B. poszedł za jednym z nich. – Idąc za nim, wykrzykiwał i znieważał go za to, że jest Ukraińcem. W sposób wulgarny nakazywał opuszczenie Polski i powrót na Ukrainę. Wyzywał też matkę chłopca. 12-latek, uciekając, zdążył zrobić mężczyźnie zdjęcie telefonem. W pewnym momencie Szczepan B. doścignął chłopca i zagrodził mu drogę – relacjonuje Beata Zielińska-Janaszek, szefowa prowadzącej śledztwo Prokuratury Rejonowej Kielce-Wschód. 36-latek zaczął uderzać chłopca pięściami, bić po głowie.

Chłopiec na pewien czas stracił przytomność. Interweniowali przypadkowi świadkowie, którzy zawieźli 12-latka do mamy.

Beata Zielińska-Janaszek informuje, że policja szybko zatrzymała sprawcę. Wobec Szczepana B. zastosowano dozór policji połączony z zakazem zbliżania się i kontaktowania z 12-latkiem, a także poręczenie majątkowe. Teraz prokuratura zakończyła śledztwo i skierowała akt oskarżenia do sądu.

Szczepan B. zwyzywał i pobił 12-letniego chłopca z Ukrainy, kazał mu wyjeżdżać z Polski. Nastolatek stracił na jakiś czas przytomność – to ustalenia prokuratury po bulwersującym ataku na tle narodowościowym, do którego doszło w Piekoszowie pod Kielcami.

Całe zdarzenie miało miejsce wczesnym popołudniem, 21 października, w podkieleckim Piekoszowie.

Dwóch 12-letnich chłopców, uchodźców z Ukrainy, poszło do sklepu. Wracając, szli w stronę placu zabaw. 36-letni Szczepan B. zaczął krzyczeć w ich kierunku. Chłopcy byli wystraszeni, rozdzielili się, wtedy B. poszedł za jednym z nich. – Idąc za nim, wykrzykiwał i znieważał go za to, że jest Ukraińcem. W sposób wulgarny nakazywał opuszczenie Polski i powrót na Ukrainę. Wyzywał też matkę chłopca. 12-latek, uciekając, zdążył zrobić mężczyźnie zdjęcie telefonem. W pewnym momencie Szczepan B. doścignął chłopca i zagrodził mu drogę – relacjonuje Beata Zielińska-Janaszek, szefowa prowadzącej śledztwo Prokuratury Rejonowej Kielce-Wschód. 36-latek zaczął uderzać chłopca pięściami, bić po głowie.

Chłopiec na pewien czas stracił przytomność. Interweniowali przypadkowi świadkowie, którzy zawieźli 12-latka do mamy.

Beata Zielińska-Janaszek informuje, że policja szybko zatrzymała sprawcę. Wobec Szczepana B. zastosowano dozór policji połączony z zakazem zbliżania się i kontaktowania z 12-latkiem, a także poręczenie majątkowe. Teraz prokuratura zakończyła śledztwo i skierowała akt oskarżenia do sądu.

Zarzuciła B. to, że bez powodu, działając w warunkach występku chuligańskiego, znieważył słowami powszechnie uznanymi za obelżywe i stosował przemoc fizyczną wobec małoletniego, 12-letniego obywatela Ukrainy, z powodu jego przynależności narodowej. – Sprawca znieważał, ubliżał, ale również bił, wyprowadzał ciosy pięściami, kopał nogami po głowie i po całym ciele, powodując utratę przytomności u tego dziecka, a także obrażenia w postaci m.in. podbiegnięć krwawych, otarć, urazu dwóch zębów – mówi prokuratorka. Szczepan B. będzie też odpowiadał za znieważenie funkcjonariuszy policji podczas i w związku z pełnieniem przez nich obowiązków służbowych polegających na przeprowadzeniu interwencji.

Więcej w Wyborczej

 

Groził śmiercią cudzoziemcom. 23-latek nie uniknie kary

2023/12/30

W internecie nikt nie jest anonimowy. Przekonał się o tym 23-latek ze Szczecina, który za pośrednictwem komunikatora groził śmiercią i nawoływał do nienawiści na tle narodowościowym. W końcu został zatrzymany. Mężczyzna wkrótce odpowie za swoje czyny przed sądem. Grozi mu więzienie.

Prokuratura Rejonowa Szczecin-Zachód zakończyła śledztwo w sprawie mężczyzny o kierowanie gróźb pozbawienia życia i nawoływanie do nienawiści na tle narodowościowym.

– W toku postępowania ustalono, iż podejrzany wykorzystując jeden z popularnych komunikatorów internetowych, w okresie od maja do października 2022 r. kierował pod adresem osoby pokrzywdzonej groźby karalne pozbawienia życia oraz nawoływał do nienawiści na tle narodowościowym, umieszczając wpisy nawołujące do zabijania osób innej narodowości – informuje prok. Piotr Wieczorkiewicz z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.

Sprawcą okazał się 23-latek. Mężczyzna został zatrzymany, a na wniosek prokuratora trafił do aresztu.

Podejrzany nie przyznał się do zarzucanych mu czynów oraz złożył wyjaśnienia prezentując własną linię obrony – dodaje prok. Piotr Wieczorkiewicz. – Uprzednio nie był karany sądownie.

Wkrótce mężczyzna odpowie za swoje czyny przed wymiarem sprawiedliwości. Do sądu trafił już akt oskarżenia.

– Aktualnie za zarzucane podejrzanemu przestępstwo, na podstawie art. 190§1 kk grozi kara pozbawienia wolności do lat 2, zaś za czyn z art. 256§1 kk do 3 lat pozbawienia wolności – dodaje prokurator.

Źródło: Super Express

Tusk zapowiada projekt ustawy o związkach partnerskich. „Jeszcze tej zimy”

2023/12/28

Będzie projekt ustawy o związkach partnerskich – poinformował w środę premier Donald Tusk. Dodał, że jego przedstawienie to kwestia „tygodni, a nie miesięcy”. Powiedział, że nie jest jeszcze pewne, czy projekt będzie miał charakter rządowy, czy poselski. Przekazał, że jego przedstawieniem zajmie się ministra do spraw równości Katarzyna Kotula.

Tusk przekazał na konferencji prasowej, że o przedstawieniu projektu ustawy o związkach partnerskich rozmawiał w środę z ministrą do spraw równości Katarzyną Kotulą.

– Będzie gotowa do przedstawienia projektu ustawy o związkach partnerskich po konsultacjach z liderami partii, które wchodzą w skład koalicji 15 października. Podejmiemy decyzję o rządowym lub poselskim charakterze tej inicjatywy ustawodawczej, ale mówimy tutaj o tygodniach, a nie miesiącach – powiedział szef rządu.

– A więc jeszcze tej zimy będziemy procedować projekt o związkach partnerskich, tak czy inaczej, niezależnie od tego, kto będzie zgłaszał – czy grupa posłów, czy też rząd – dodał.

Źródło: TVN24.PL

W Niemczech rośnie liczba przestępstw na tle antysemickim. Co jest przyczyną i jak wyglądają statystyki?

2023/12/27

Po 7 października, czyli po dniu ataku terrorystycznego Hamasu na Izrael, w Niemczech liczba przestępstw na tle antysemickim gwałtownie wzrosła – potwierdził rząd RFN w oparciu o dane Federalnego Biura Policji Kryminalnej, odpowiadając na zapytanie posłów grupy parlamentarnej AfD. Do dokumentu dotarł portal dziennika „Welt”.

Jeśli chodzi o przestępstwa motywowane politycznie ogółem, to do 27 listopada 2023 roku odnotowano ich ok. 1600, z czego ponad 700 zaklasyfikowano jako antysemickie. Motywowane były przede wszystkim „obcymi ideologiami” lub religijnie.

Przestępstwa te dotyczą w większości przypadków zniszczenia mienia (405) oraz nawoływania do nienawiści (329). W 77 przypadkach doszło do profanacji flag lub symboli narodowych obcych państw.

Z danych policji wynika także, że spośród 463 podejrzanych większość (259) ma obywatelstwo niemieckie. Nie ma dokładniejszych danych na temat pochodzenia migracyjnego tych osób. Na drugim miejscu wśród podejrzanych znalazły się osoby posiadające obywatelstwo syryjskie (64), na trzecim – tureckie (26).

Rząd podkreślił, że w przypadku nasilania się konfliktu na Bliskim Wschodzie również na terenie Niemiec można spodziewać się wzrostu niepokoju, demonstracji i działań mobilizacyjnych szczególnie wśród „podmiotów ekstremistycznych” i ich sympatyków z różnych środowisk, które łączy antyizraelska ideologia.

Wrogość wobec Izraela, a nawet antysemityzm są ideologicznymi składnikami islamistów, świeckich ekstremistycznych Palestyńczyków, tureckich i niemieckich prawicowych ekstremistów, a także części niemieckich i tureckich lewicowych ekstremistów. Łączy ich wspólnie złowrogi wizerunek Izraela, mimo mocnych różnic ideologicznych tych środowisk” – dodał „Welt”.

Przedstawiciele niemieckiego rządu podkreślili, że „państwo musi reagować na antysemityzm poprzez zakaz stowarzyszania się i wszczęcie postępowań karnych”.

Więcej w Dzienniku Gazecie Prawnej

Kanye West w końcu to zrobił! Przeprosił Żydów za słowa o Hitlerze

2023/12/27

Kanye West, który w 2021 roku zmienił swoje imię na Ye, ma za sobą długą historię antysemickich wypowiedzi. Przypomnijmy, że w grudniu ubiegłego roku znany raper był gościem w podcaście Aleksa Jonesa, jednego z najpopularniejszych prawicowych miłośników teorii spiskowych. W trakcie wywiadu muzyk kilkakrotnie chwalił przywódcę III Rzeszy.

– Są rzeczy, które w Hitlerze uwielbiam. Wiele rzeczy. (…) Każdy człowiek ma coś do zaoferowania, zwłaszcza Adolf Hitler – przyznał, deklarując, że lubi „austriackiego akwarelistę”. – Ten facet… wymyślił autostrady, wymyślił mikrofon, którego używałem jako muzyk. Nie można powiedzieć na głos, że ta osoba kiedykolwiek zrobiła coś dobrego – skwitował.

Co więcej, West zanegował Holokaust – zasugerował, że do Zagłady Żydów nigdy nie doszło. Napomknął również o „istnieniu żydowskiego spisku” i rzucił w kierunku premiera Izraela, Benjamina Netanjahu, oskarżenia, jakoby polityk chciał porwać mu rodzinę.

Wcześniej Ye napisał zamieścił na Twitterze również następujący post: „”Jestem dziś nieco śpiący, ale kiedy się obudzę, zamierzam rozpocząć Death Con 3 (nawiązanie do alarmu mobilizacyjnego sił zbrojnych USA – red.) na ludności żydowskiej. Śmieszne jest to, że nie mogę być antysemitą, bo czarnoskóre osoby również są Żydami”. Za ten wpis został zbanowany na portalu społecznościowym.

Rok po krzywdzących wypowiedziach Kanye West przeprosił Żydów za swoje wypowiedzi. W drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, czyli 26 grudnia 2023 roku, raper zamieścił na Instagramie specjalne oświadczenie w języku hebrajskim.

„Szczerze przepraszam za zamieszanie, jakie spowodowały moje słowa i czyny. Nie miałem zamiaru nikogo zranić, ani poniżyć. Bardzo żałuję, że mogłem spowodować tyle bólu. Zamierzam wziąć się za siebie i wyciągnąć wnioski z tego doświadczenia, aby nauczyć się większej wrażliwości i zachować się inaczej w przyszłości. Wasze przebaczenie jest dla mnie niesamowicie ważne” – napisał, podkreślając, że od tej pory będzie promował jedność.

Więcej w serwisie natemat.pl

Studentka WUM z Norwegii odpowiedzialna za antysemicki transparent wróciła na zajęcia. Ale już jest kolejne postępowanie wobec niej

2023/12/21

Przeprosiła – mówi rzeczniczka WUM. Potwierdza, że studentka z Norwegii, która przyniosła na propalestyńską demonstrację antysemicki transparent, może już uczestniczyć w zajęciach. Jednak na uczelni już toczy się wobec niej kolejne postępowanie

Chodzi o incydent, do którego doszło dwa miesiące temu, podczas propalestyńskiej demonstracji w Warszawie. Studentka Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego z Norwegii niosła na tym marszu antysemicki transparent. Miała na nim hasło po angielsku „Keep the world clean” (w wolnym tłumaczeniu: „Utrzymajmy świat czystym”). Obok hasła był symbol kosza, do którego wrzucana jest gwiazda Dawida.

Jak poinformował Onet, studentka z Norwegii wróciła już na zajęcia i odbywa praktyki jako przyszła lekarka. „Nasz informator twierdzi też, że władze WUM nie porozmawiały o tym z izraelskimi studentami. Kobieta po prostu któregoś dnia pojawiła się na zajęciach” – czytamy.

O potwierdzenie tych informacji poprosiliśmy rzeczniczkę WUM Annę Rubaj. Chcieliśmy dowiedzieć się m.in., czy oznacza to, że postępowanie dyscyplinarne wobec studentki zostało zakończone i jakie będą jego konsekwencje. 

W odpowiedzi czytamy: „Studentka została zawieszona, a prowadząca postępowanie dyscyplinarne Komisja ds. Studentów i Doktorantów WUM uznała ją winną znieważenia flagi Państwa Izrael, jako czynu uchybiającego godności studenta Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Należy podkreślić, że czyn znieważenia flagi innej niż polska na terenie naszego kraju nie podlega penalizacji w polskim kodeksie karnym. Kobieta przeprosiła, podczas rozprawy przyznała, że nie znała kontekstu historycznego antysemityzmu. Potwierdziła, że forma jej protestu była niestosowna – szczególnie w Polsce, czyli w kraju, który był świadkiem eksterminacji Narodu Żydowskiego zorganizowanej przez Niemców podczas II wojny światowej”.

Komisja wymierzyła studentce jedynie karę upomnienia. Oznacza to, że została już odwieszona w prawach studenckich i może uczestniczyć w zajęciach.

Więcej w Wyborczej

Michał Woźnicki nie jest już księdzem. Papież Franciszek usunął go ze stanu duchownego

2023/12/20

Karą za nieposłuszeństwo wobec papieża Franciszka jest również ekskomunika. Salezjanie się cieszą: – Od tej pory nie jest księdzem, lecz panem Woźnickim. Przebierańcem w sutannie.

Powodem ekskomuniki jest schizma – odmowa uznania zwierzchnictwa papieża Franciszka i pozostawanie poza wspólnotą kościelną. Ponieważ decyzję o wydaleniu ze stanu kapłańskiego podjął bezpośrednio papież, Michał Woźnicki nie może się od niej do nikogo odwołać. Jest prawomocna.

Woźnicki to były salezjanin z Poznania, antysemita, hejter i patostreamer. Nienawistne kazania i wystąpienia doprowadziły go nawet na ławę oskarżonych. Poznański metropolita abp Stanisław Gądecki już trzy lata temu obiecywał „szybkie zakończenie sytuacji”. Watykan jednak się nie śpieszył.

Dopiero w środę, 20 grudnia, Kościół poinformował o wydaleniu Woźnickiego ze stanu duchownego. Papież Franciszek podjął taką decyzję 25 września 2023 r., ale Kościół przez trzy miesiące trzymał to w tajemnicy. Teraz zmienił zdanie i postanowił informację upublicznić. Powód: Woźnicki nie uznaje decyzji papieża i nadal podejmuje „działania szkodzące Kościołowi”.

Ks. Babiak dodaje, że Woźnickiemu nie wolno podejmować funkcji kapłańskich, głosić homilii, katechizować, działać w imieniu Kościoła. – O decyzji papieża został skutecznie powiadomiony 24 listopada. Ma obowiązek się do niej stosować – podkreśla rzecznik.

Jednak Woźnicki nic sobie z tego nie robi – nadal odprawia msze w kaplicy, którą urządził w domu dorosłego ministranta w Baranowie pod Poznaniem, nosi też sutannę.

Więcej w Wyborczej

Antysemityzm. Braun idzie w zaparte, wspiera go pismo Korwina

2023/12/20

Na okładce choinka, gaśnica i „świąteczna rozmowa z Grzegorzem Braunem”. „Najwyższy Czas!” postanowił uczcić Boże Narodzenie festiwalem antysemityzmu.

12 grudnia poseł Konfederacji Grzegorz Braun zaatakował gaśnicą celebrację chanukową w Sejmie i próbującą go powstrzymać lekarkę Magdalenę Gudzińską-Adamczyk, która trafiła do szpitala.

Choć Konfederacja odcięła się od Brauna i go zawiesiła, to życzliwość znalazł on w tygodniku „Najwyższy Czas!”, założonym przez wieloletniego lidera tego środowiska Janusza Korwin-Mikkego. „Świąteczna rozmowa z Grzegorzem Braunem” – to nagłówek na okładce najnowszego numeru. Zdjęcie Brauna z gaśnicą w Sejmie połączone jest tu z motywem gałązek bożonarodzeniowej choinki.

Okładkowy wywiad z Braunem przeprowadził redaktor naczelny pisma Tomasz Sommer, były rzecznik Kongresu Nowej Prawicy i partii KORWiN. Sommer jest Braunem zachwycony. We wstępniaku zatytułowanym „Nie dajmy podmienić świąt” pisze: „Czego dowiedzieliśmy się dzięki jednej odpalonej gaśnicy? Że najważniejszą religią dla POPiS-u i lewicy jest judaizm; że wszyscy politycy tych partii boją się Żydów jak ognia i gotowi są się przed nimi poniżyć, przekraczając granice skrajnego upodlenia”. 

W blokowanych przez Zrzutkę.pl zbiórkach na wsparcie Brauna zebrano ponad 220 tys. zł. Trafią na konto jego fundacji

2023/12/20

Na wsparcie działalności Grzegorza Brauna po antysemickim skandalu w Sejmie zebrano na portalu Zrzutka.pl ponad 220 tys. zł. Pomimo zablokowania zbiórek pieniądze najprawdopodobniej trafią na konto fundacji posła.

Przypomnijmy: 12 grudnia poseł Konfederacji Grzegorz Braun przy użyciu gaśnicy zgasił świece, które paliły się na menorze chanukowej ustawionej w sejmowym korytarzu. Po tym incydencie polityk został wykluczony z sejmowych obrad. Nałożono też na niego najwyższe możliwe kary finansowe, a prokuratura z urzędu wszczęła postępowanie. 

Tymczasem na portalu crowdfundingowym Zrzutka.pl, który ma swoją siedzibę we Wrocławiu, zaczęły się zbiórki pieniędzy mających wesprzeć działalność Brauna po antysemickim incydencie.

Wyraźnie przodowały dwie. Na jednej zebrano ponad 73 tys. zł. Z kolei na drugiej, założonej przez fundację Osuchowa, było aż ponad 150 tys. zł. TOK FM ustalił, że to fundacja założona… przez samego Brauna.

Portal Zrzutka.pl, który był krytykowany za prowadzenie zbiórek „na antysemitę”, w oświadczeniu zapewnił, że wszystkie aktywne zbiórki na rzecz Brauna zostały zablokowane. Ten sam los podzielą te zbiórki, które będą powstawać na ten cel w kolejnych dniach. Przedstawiciele portalu wyjaśnili, że wspomniane zbiórki niosły ryzyko naruszenia prawa oraz zapisu regulaminu.

Jednak okazuje się, że pieniądze – pomimo usunięcia zbiórek – i tak mogły do posła Brauna trafić. 

We wtorek, 19 grudnia, organizatorka pierwszej zbiórki opublikowała w mediach społecznościowych zdjęcie „zaświadczenia o wypłacie ze zrzutki”. Widać na nim informację o wypłacie zebranych ponad 73 tys. zł na konto fundacji Brauna. 

Więcej w Wyborczej

Dominujące narracje antysemickie w kulturze popularnej w Polsce – publikacja raportu z badań

2023/12/19

W 2022 roku na zlecenie Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN przeprowadzono trzyetapowy projekt badawczy. Jego celem było stworzenie mapy najważniejszych kodów kulturowych kształtujących obrazy Żydów we współczesnej kulturze polskiej, a także analiza związanych z nimi zagrożeń.

Raport „Kogo widzą Polacy, kiedy widzą Żyda?” podsumowuje prace badawcze. Wyniki wskazują, że antysemityzm, zwłaszcza ten nieuświadomiony, jest żywo obecny w naszej zbiorowej wyobraźni. Co więcej, jest nie tylko narzędziem dyskryminacji konkretnej grupy mniejszościowej, ale jest też powielanym schematem dyskryminacji różnych mniejszości.

Autorami raportu są:

  • Semiotic Solutions (Joanna Damaszko, Marcin Napiórkowski, Krzysztof Polak, Marzena Żurawicka),
  • WiseRabbit (Marta Bierca, Dorota Wiszejko-Wierzbicka).

Raport redagował Marcin Napiórkowski.

Więcej na stronie Muzeum POLIN

Papież zgadza się na błogosławieństwa dla par tej samej płci. Watykan wskazał wyjątki

2023/12/19

Watykan ogłosił w poniedziałek w przełomowym orzeczeniu zatwierdzonym przez papieża Franciszka, że ​​księża mogą udzielać błogosławieństw parom tej samej płci. Jednak wskazano, że takie błogosławieństwo ma odbyć się bez jakiejkolwiek rytualizacji lub „stwarzania wrażenia małżeństwa”.

W dokumencie watykańskiego biura doktrynalnego zaznaczono, że księża powinni podejmować decyzje w każdym przypadku indywidualnie.

Podkreślono, że takie błogosławieństwa nie legitymizują nieregularnych sytuacji, ale są znakiem, że Bóg przyjmuje wszystkich.

Stwierdzono w nim, że kapłani „nie powinni uniemożliwiać ani zabraniać bliskości Kościoła z ludźmi w każdej sytuacji, w której mogą oni szukać bożej pomocy poprzez proste błogosławieństwo”. Zaznaczono jasno, że takie błogosławieństwo ma odbyć się bez jakiejkolwiek rytualizacji lub „stwarzania wrażenia małżeństwa”.

Dokument z watykańskiego biura doktrynalnego, opublikowany w poniedziałek, stanowi rozwinięcie listu Franciszka wysłanego do dwóch konserwatywnych kardynałów, który został opublikowany w październiku. W swojej wstępnej odpowiedzi Franciszek zasugerował, że takie błogosławieństwa mogą być udzielane w pewnych okolicznościach, jeśli nie mylą rytuału z sakramentem małżeństwa.

Opublikowany w poniedziałek dokument powtarza to uzasadnienie i rozwija je, potwierdzając, że małżeństwo jest sakramentem na całe życie między mężczyzną i kobietą. Zaznaczono w nim również, że błogosławieństwo nie powinno być udzielane w tym samym czasie, co ślub cywilny, przy użyciu ustalonych rytuałów, a nawet ubioru i gestów, które należą do ślubu.

Źródło: onet.pl

Marszałek Witek milczała po antysemickiej akcji Brauna

2023/12/16

PiS narzeka na sejmową większość, że toleruje bandyckie wybryki Grzegorza Brauna. Ale w minionej kadencji marszałek Elżbieta Witek nie zareagowała na skargi po antysemickich wybrykach posła Konfederacji.

„Ambasada [Niemiec] zwraca się do Rządu Rzeczypospolitej Polskiej i jego organów z prośbą o to, by dołożyły starań (…) i konsekwentnie wykorzystały, także wobec posłów, wszelkie dostępne prawnie środki w celu niezwłocznego i konsekwentnego udaremnienia stosowania przemocy lub dalszego łamania prawa godzącego w te instytucje [chodzi o placówki konsularne Niemiec], ich pracowników i gości” – to fragment noty interwencyjnej, jaką latem tego roku do polskiego MSZ skierowała ambasada Niemiec.

Niemcy zwrócili się do MSZ, a wcześniej – 12 czerwca – bezpośrednio do marszałek Witek (PiS

). Ta jednak nie odpowiadała. Z naszych informacji wynika, że nie odpowiedziała do końca kadencji.  

Chodziło o incydent z 30 maja 2023 r. Tego dnia Braun zjawił się w siedzibie Niemieckiego Instytutu Historycznego w Warszawie na wykładzie prof. Jana Grabowskiego pt. „Polski (narastający) problem z Holocaustem”. Grabowski nie zdążył nawet wygłosić wstępu, gdy Braun wstał z miejsca dla publiczności, wyrwał ze stojaka mikrofon i rozbił go o pulpit. Potem zaczął demolować sprzęt nagłaśniający. Krzyczał, że „ten wykład jest zakończony”, a wezwanym policjantom mówił, że prowadzi „interwencję poselską”.

Mimo wezwań organizatorów Braun nie chciał opuścić budynku, przeciwnie, policjantom, którzy byli wobec niego dziwnie łagodni, kazał usuwać stamtąd dyrektora Instytutu Milosa Reznika. Samych policjantów poseł wylegitymował i pouczał, jakie ma uprawnienia. Instytut zawiadomił prokuraturę, a ta wszczęła śledztwo. Też się nie spiesząc. Dopiero we wrześniu przesłuchano prof. Grabowskiego (dostał status pokrzywdzonego), niemal do październikowych wyborów prokuratura wzywała świadków.

Teraz okazuje się, że ambasada Niemiec złożyła na Brauna skargę do Sejmu, prosząc Elżbietę Witek o reakcję. „Zwracam się do Pani, Szanowna Pani Marszałek, ze stanowczą prośbą, by zrobiła Pani wszystko, co w Pani mocy, aby wobec Posła Brauna wyciągnięte zostały niezbędne konsekwencje i aby takie niedopuszczalne zachowanie się nie powtórzyło – ani w Niemieckim Instytucie Historycznym w Warszawie, ani w żadnym innym miejscu, w którym szanuje się prawo do wolności słowa. Leży to w interesie dobrosąsiedzkich stosunków między obydwoma naszymi krajami, ale bez wątpienia także w interesie reputacji Polski jako kraju, który utrzymuje chlubną tradycję obrony wolności. Chciałbym z góry podziękować za Pani wsparcie w tej tak istotnej sprawie” – pisał ambasador Thomas Bagger.

Elżbieta Witek nie tylko nie odpowiedziała, ale też nie skorzystała z możliwości, jakie daje jej regulamin Sejmu (upomnienie, nagana, wykluczenie z posiedzenia). Nie złożyła też wniosku o ukaranie Brauna przez komisję etyki poselskiej. Zrobił to poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek. 17 sierpnia komisja ukarała Brauna naganą. Uznała, że „poseł (…) zachował się w sposób agresywny i wulgarny. Wyrwał mikrofon i rozbił go o mównicę, wywrócił kolumny stojące z boku sali, a także krzyczał do prelegentów: »Wynoś się z Polski natychmiast« oraz »Won, wypad z Polski«”.

Komisja stwierdziła, że „zachowanie posła Grzegorza Brauna oraz głoszone przez niego hasła ksenofobiczne, naruszają zasadę dbałości o dobre imię Sejmu, a także świadczą o braku poszanowania godności innych osób”.  

Więcej w Wyborczej

 

Jacek Ćwięka, bliski współpracownik Grzegorza Brauna, zatrzymany. Za wpis o tym, że bomba wybuchnie w Sejmie

2023/12/16

Jacek Ćwięka, były kandydat na senatora z listy Konfederacji i bliski współpracownik Grzegorza Brauna, został zatrzymany przez policję – donosi Interia. Na jego koncie w mediach społecznościowych ukazał się wpis sugerujący, że w Sejmie wybuchnie bomba podczas zaplanowanej na czwartek uroczystości ponownego zapalenia chanukowych świec.

Uroczystość zapalenia świec chanukowych została zorganizowana w czwartek o godz. 16, po tym jak we wtorek poseł Konfederacji Grzegorz Braun w skandaliczny sposób zgasił świece palące się w holu Sejmu gaśnicą proszkową. 

W środę na profilu na platformie X, należącym do Jacka Ćwięki, działacza Konfederacji z Rzeszowa, bliskiego współpracownika posła Grzegorza Brauna, ukazał się groźny wpis: „Jutro o godz. 16:01 w Kancelarii Sejmu wybuchnie BOMBA. Menora chanukowa wyleci w powietrze wraz z zapalającymi. To będzie MEGA wydarzenie”. Wpis został już usunięty, a jego konto na platformie X zostało zablokowane.

Te słowa wywołały olbrzymie poruszenie, pojawiały się kolejne zapowiedzi doniesień o możliwości popełnienia przestępstwa. Jedną z nich złożył Dawid J. Winiarski, założyciel Instytutu Spraw Społecznych. Policja zareagowała natychmiast. „Właśnie skończyła się interwencja policji, która odwiedziła mnie w ciągu kilku minut po zgłoszeniu” – informował Winiarski. 

Wpis na profilu Jacka Ćwięki postawił także w stan gotowości straż marszałkowską i policję. Po opublikowaniu wpisu o bombie Kancelaria Sejmu wydała oświadczenie: „Odpowiednie służby, w tym Straż Marszałkowska, sprawdzają wszystkie sygnały związane z bezpieczeństwem dzisiejszej uroczystości zapalenia menory chanukowej w Parlamencie. Właściwe procedury są uruchomione, a pojawiające się doniesienia – weryfikowane”.

Więcej w Wyborczej

To nastolatkowie zniszczyli chanukowy świecznik we Wrocławiu. Policja zatrzymała ich już następnego dnia

2023/12/15

Policja zatrzymała pięciu 15- i 16-latków, którzy zniszczyli chanukowy świecznik przy ul. Oławskiej we Wrocławiu. – Wszyscy odpowiedzą teraz przed sądem rodzinnym i nieletnich za swoje karygodne zachowanie – zapowiadają śledczy.

Do zniszczenia chanukowego świecznika, który stał przy ul. Oławskiej w centrum Wrocławia, doszło tuż po podobnym incydencie w Sejmie z udziałem Grzegorza Brauna. 

Grupka zamaskowanych mężczyzn, wzorując się na pośle Konfederacji, wywróciła duży, metalowy chanukowy świecznik na wrocławskim deptaku. Do tego spaliła flagę Izraela. Do zdarzenia doszło w czwartek, 14 grudnia około 22.

Wszyscy sprawcy byli zamaskowani. Jednak policja już następnego dnia ich zatrzymała.  

– Skuteczne działania policjantów z komendy wojewódzkiej i miejskiej policji we Wrocławiu doprowadziły do zatrzymali pięciu osób podejrzewanych o bezpośredni udział w zdarzeniu o charakterze kryminalnym, do którego doszło wczoraj w ścisłym centrum stolicy Dolnego Śląska – poinformowały służby w piątek, 15 grudnia, około godz. 18. 

Sytuacja została zarejestrowana przez monitoring. Na nagraniu widać, jak grupa osób podpala w miejscu publicznym flagę Izraela oraz zniszczy chanukowy świecznik. Dewastację nagrywał też telefonem jeden z podejrzanych. Policjanci kryminalni zatrzymali go już kilkanaście godzin po zdarzeniu. Zarówno on, jak i reszta grupy to osoby nieletnie. Jak się okazało, w wieku od 15 do 16 lat.

Więcej w Wyborczej

Po konfrontacji z Braunem w Sejmie trafiła do szpitala. „W oczach tego człowieka widziałam tylko nienawiść”

2023/12/15

Spryskanie proszkiem z gaśnicy miało poważne zdrowotne konsekwencje. Lekarka Magdalena Gudzińska-Adamczyk, ofiara wtorkowego skandalu wywołanego w Sejmie przez Grzegorza Brauna nie może mówić i po utracie przytomności trafiła do szpitala.

Kobieta, która we wtorek próbowała powstrzymać Grzegorza Brauna i wyrwać mu gaśnicę, gdy zaatakował w Sejmie chanukową świecę to lekarka Magdalena Gudzińska-Adamczyk. Po zajściu trafiła do szpitala. Jak było widać na filmach relacjonujących incydent, w trakcie swojej interwencji dostała się w strumień proszku z gaśnicy. Niestety, miało to poważne konsekwencje zdrowotne. – Okazało się, że po opuszczeniu Sejmu poczułam się gorzej, straciłam przytomność i musiałam trafić do szpitala. Dziś czuję się już lepiej, ale wciąż nie mogę mówić. Porozumiewam się za pomocą SMS-ów – napisała w trakcie wymiany wiadomości z dziennikarką Faktu.

Grudzińska-Adamczyk była jeszcze przed diagnostyką okulistyczną więc nie mogła stwierdzić, czy sytuacja, do której doszło w Sejmie, nie będą miały poważnych i długotrwałych skutków dla jej zdrowia. 

Lekarka, oceniając zachowanie Grzegorza Brauna, powiedziała: – Nie miałam wrażenia, że to ktoś w szale. Jestem lekarką od wielu lat i miałam do czynienia z osobami chorymi psychicznie czy po zażyciu substancji psychoaktywnych. W oczach tego człowieka widziałam tylko nienawiść – nie miała wątpliwości. – Pan Braun powiedział do mnie, że ja i tacy jak ja to wstyd i że nie jestem kobietą. Ale znam siebie, wiem kim jestem i co mam do zaoferowania społeczeństwu – powiedziała Grudzińska-Adamczyk.

Więcej w TOK FM

Trzaskowski zakazał demonstracji upamiętniającej mordercę prezydenta Gabriela Narutowicza

2023/12/14

Organizator planował przeprowadzić demonstrację upamiętniającą Eligiusza Niewiadomskiego przed wejściem do Galerii Sztuki „Zachęta” w rocznicę zabójstwa prezydenta Narutowicza. Tłumaczył, że chce „upamiętnić bohatera wojny polsko-bolszewickiej”. Poszlaki prowadzą do otoczenia Wojciecha „Jaszczura” Olszańskiego.

„Rocznica zabójstwa pierwszego prezydenta RP Gabriela Narutowicza to niewątpliwie czas godny upamiętnienia. Ale pamięć należy się zabitemu prezydentowi, a nie jego zabójcy. Pomysł uczczenia mordercy politycznego jest skandaliczny. Nie ma w Warszawie miejsca na manifestowanie nienawiści” – zakomunikował Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy, w mediach społecznościowych w czwartek, 14 grudnia.

Dodał: „Polskie prawo jednoznacznie zakazuje pochwały przestępstwa. Dlatego wydałem zakaz wobec zgromadzenia planowanego na 16 grudnia”.

Zakaz dotyczy demonstracji, którą próbowano zorganizować na pl. Małachowskiego w Warszawie, przed wejściem do Zachęty. To właśnie w tej galerii 16 grudnia 1922 r. Eligiusz Niewiadomski oddał w kierunku prezydenta RP Gabriela Narutowicza trzy strzały z rewolweru. Prezydent zginął. Niewiadomski twierdził, że chciał „uratować ojczyznę przed żydowsko-socjalistycznym spiskiem”.

We wniosku o zarejestrowanie demonstracji organizator zadeklarował, że chce upamiętnić „bohatera wojny polsko-bolszewickiej” i „wieloletniego pracownika ministerstwa kultury i sztuki”.

W uzasadnieniu do odmowy zarejestrowania demonstracji urzędnicy napisali: „Podany cel zgromadzenia (…) w zestawieniu z datą i miejscem jego zwołania wskazują, że organizator zamierza uczcić czyn dokonany w dniu 16 grudnia 2022 r. w budynku Zachęty przez Eligiusza Niewiadomskiego, tj. zamach na prezydenta Rzeczpospolitej Gabriela Narutowicza. W ocenie organu upamiętnienie tego człowieka w tym dniu i w tym miejscu jest gloryfikacją i pochwałą dokonanego przez niego czynu morderstwa politycznego”.

Więcej w Wyborczej

Decyzje Prezydium Sejmu po incydencie zakłócenia uroczystości zapalenia świec chanukowych

2023/12/12

– Prezydium Sejmu ukarało posła Konfederacji Grzegorza Brauna maksymalnym wymiarem kary, jaką miało do dyspozycji – odebraniem połowy uposażenia na trzy miesiące i całości diety na pół roku. To najwyższa kara, jaką mogliśmy zastosować i nie mieliśmy co do niej wątpliwości – powiedział marszałek Sejmu Szymon Hołownia podczas specjalnie zwołanej konferencji prasowej poświęconej podjętym przez gremium decyzjom po incydencie w trakcie dorocznej uroczystości zapalenia menory chanukowej w Sejmie. W spotkaniu z przedstawicielami mediów uczestniczyli również wicemarszałkowie: Włodzimierz Czarzasty, Dorota Niedziela, Monika Wielichowska i Piotr Zgorzelski. Wcześniej marszałek Sejmu Szymon Hołownia, na podstawie art. 175 ust. 5 Regulaminu Sejmu, dokonał wykluczenia pos. Brauna z posiedzenia Sejmu. – Prezydium Sejmu upoważniło Kancelarię Sejmu do złożenia zawiadomień do prokuratury o prawdopodobnym popełnieniu przestępstwa z art. 195 Kodeksu karnego – czyli przeszkadzanie publicznemu wykonywaniu aktu religijnego – kontynuował marszałek Hołownia.  – Brzmi on „Kto złośliwie przeszkadza publicznemu wykonywaniu aktu religijnego kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.” – zacytował treść przepisu Marszałek Sejmu.

– Naruszony został porządek i najprawdopodobniej naruszona została też nietykalność osobista jednej z osób, która próbowała powstrzymać posła – oznajmił Szymon Hołownia. – Drugi artykuł, który zostanie w tym kontekście przeanalizowany to 217a, stanowiący, że kto uderza człowieka lub w inny sposób narusza jego nietykalność cielesną w związku z podjętą przez niego interwencją na rzecz ochrony bezpieczeństwa ludzi lub ochrony porządku publicznego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2 – mówił marszałek Hołownia. Marszałek Sejmu wyraził nadzieję, że Izba zdecyduje o uchyleniu immunitetu posłowi Braunowi „żeby nigdy więcej takie hańbiące zachowania nie powtórzyły się w budynku polskiego parlamentu, żeby się nigdy więcej nigdzie w Rzeczpospolitej się nie powtórzyły”.  

– Jestem poruszony tą sytuacją. Miałem ogromny zaszczyt reprezentować Prezydium Sejmu podczas zapalania świec chanukowych. Żałuję, że to hańbiące wydarzenie w wykonaniu Brauna miało miejsce gdy to wydarzenie opuściłem. Na pewno starałbym się do niego nie dopuścić. Ta sytuacja rzuca się cieniem na coś, co leżało od wieków w polskim DNA, czyli na naszą tolerancję. Polska była, jest i uczynimy wszystko, jako Prezydium Sejmu i parlamentarzyści, żeby nadal była uznawana za państwo tolerancyjne – zaznaczył wicemarszałek Piotr Zgorzelski. – Ten bandyta zakłócił spokojną uroczystość naszych przyjaciół wyznania mojżeszowego, którzy od 17 lat czuli się w Sejmie, jak we własnym domu – dodał.

– Nie życzę sobie, żeby żaden poseł przedstawiał antysemickie wystąpienia. Jest mi wstyd, przepraszam wszystkich, którzy zostali urażeni zaistniałą sytuacją. Jako wicemarszałkowie wielokrotnie zwracaliśmy uwagę posłowi Braunowi żeby powściągał swój język. Okazało się, że było to zaufanie dane nad wyraz. Dziś to zaufanie się skończyło – oświadczyła wicemarszałek Sejmu Dorota Niedziela.

Z kolei Włodzimierz Czarzasty ocenił, że zachowanie posła Brauna pokazuje „do jakich ekstremalnych zachowań doprowadziły podziały w polskim społeczeństwie. – Pokazuje to również to, ile przed nami jest dobra do zrobienia – dodał Wicemarszałek Sejmu.

Źródło: Sejm RP

Prezydent Andrzej Duda ułaskawił Marikę. Była skazana za atak na kobietę z tęczową torbą

2023/12/12

Prezydent Andrzej Duda ułaskawił 24-letnią Marikę, która została skazana za chuligański rozbój. Poinformował o tym na platformie X (dawny Twitter) Jerzy Kwaśniewski z organizacji Ordo Iuris, która walczyła o ułaskawienie kobiety. Skazana na trzy lata więzienia kobieta opuściła celę już latem po interwencji Zbigniewa Ziobry.

24-letnia Marika jest jedną z dwóch ułaskawionych przez prezydenta osób, które zostały skazane za usiłowanie dokonania rozboju. Jak czytamy w uzasadnieniu tej decyzji, prezydent ułaskawiając skazanych „miał na uwadze przede wszystkim względy sprawiedliwościowe i humanitarne”.

„Incydentalny charakter czynu, młody wiek w chwili jego popełnienia, wyrażenie skruchy, odbycie części kar pozbawienia wolności, zrealizowanie zobowiązań finansowych nałożonych wyrokiem przez osoby skazane” – czytamy w komunikacie opublikowanym na prezydenckiej stronie.

Ułaskawiona przez prezydenta Marika została skazana w 2021 roku na trzy lata więzienia przez poznański sąd. W więzieniu była rok. Jak wynika z informacji, do których pierwsza dotarła „Gazeta Wyborcza”, sąd skazał kobietę „za próbę rozboju dokonaną wspólnie i w porozumieniu” z trzema sprawcami.

Marika miała, wraz ze współwinnymi, „stosując przemoc w postaci szarpania, popychania i wykręcania trzeciego palca lewej ręki”, próbować wyrwać pokrzywdzonej torebkę. Według doniesień „Gazety Wyborczej” pokrzywdzona i towarzysząca jej koleżanka stawiły opór, co uniemożliwiło sprawcom wyrwanie torebki.

„Sąd podkreślił, że napastnicy nie osiągnęli swojego celu tylko i wyłącznie ze względu na postawę pokrzywdzonej, a ich działanie miało charakter chuligański. Oznacza to, że dopuścili się próby rozboju z błahego powodu, publicznie, okazując w ten sposób rażące lekceważenie porządku prawnego” – przekazywał dziennik.

Więcej na TVN24

Pary jednopłciowe vs. Polska. Trybunał w Strasburgu wydał dziś historyczny wyrok

2023/12/12

Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu wydał dziś historyczne orzeczenie. – Czekanie 21 lat na choćby związki partnerskie nie było łatwe – mówi Grzegorz Lepianka, jeden z pozywających Polskę za brak prawnego uznania jego związku.

Jeszcze przed orzeczeniem ETPC, adw. Paweł Knut, pełnomocnik jednej z par i koordynator Koalicji na Rzecz Związków Partnerskich i Równości Małżeńskiej, mówił o ogromnym znaczeniu wyroku, który może stanowić zobowiązanie do sprawnego przyjęcia niezbędnych rozwiązań prawnych. Może też być ostatnim dzwonkiem dla polityczek i polityków, który zasygnalizuje im, że należy wreszcie przejść od słów do czynów, czyli uchwalenia odpowiednich ustaw.

– Na poziomie bardziej symbolicznym korzystny wyrok Trybunału stanowić będzie także ostateczne uznanie dla postulatów objęcia ochroną prawną, które pary tej samej płci już od ponad dwóch dekad podnoszą w krajowej debacie publicznej – mówił prawnik.

Dziś, 12 grudnia znamy już wyrok. Europejski Trybunał Praw Człowieka przyznał rację parom jednopłciowym, które według Trybunału mają prawo domagać się prawnego zabezpieczenia we własnym kraju.

– Na początku naszej relacji wydawało nam się, że to wszystko szybciej nastąpi – wchodziliśmy do UE – a zmieniło się to w niekończącą się historię, w trakcie której z zazdrością spoglądaliśmy na zmiany dziejące się w innych krajach. Ostatnie 8 lat pod rządami PiSu były już zupełnym koszmarem. Ale my przeszliśmy ten homofobiczny i nienawistny czas razem, a nie każda osoba LGBTQ miała takie szczęście, nie każda przetrwała to w zdrowiu. Dziś mam ogromną nadzieję na zmiany i kilka ustaw, dzięki którym poczuję się w swoim państwie nareszcie bezpiecznie i dzięki którym godnie i równo będę traktowany – mówi Grzegorz Lepianka, jeden z pozywających Polskę.

Więcej w Gazecie Prawnej

W Sejmie powstał zespół ds. równouprawnienia społeczności LGBT+

2023/12/07

Krzysztof Śmiszek z Lewicy stanął na czele parlamentarnego zespołu do spraw równouprawnienia społeczności LGBT+. „Roboty będzie wiele, bo ostatnie lata to głównie nienawiść, poniewieranie drugim człowiekiem. Czas na równość!” – napisał polityk na platformie X (dawniej Twitter).

W środę w Sejmie ukonstytuował się parlamentarny zespół do spraw równouprawnienia społeczności LGBT+. Przewodniczącym został poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek, a jego zastępcą – posłanka Anna Maria-Żukowska, również z Lewicy.

„Dziękuję koleżankom i kolegom za powierzenie mi funkcji przewodniczącego. Roboty będzie wiele, bo ostatnie lata to głównie nienawiść, poniewieranie drugim człowiekiem. Czas na równość!” – napisał na platformie X (dawniej Twitter) poseł Śmiszek.

 

Pierwszy taki wyrok w kraju. Kierowca homofobusa prawomocnie skazany za zniesławienie osób LGBT+

2023/12/05

Pierwszy raz w Polsce sąd prawomocnym wyrokiem skazał kierowcę tzw. homofobusa za zniesławienie osób LGBT+. Wcześniej sądy karały kierowców tych pojazdów tylko za zakłócanie porządku lub hałas.

Sąd Okręgowy w Gdańsku podtrzymał wyrok I instancji i kilka dni temu, po ponad czterech latach procesu, prawomocnie skazał Adriana M., kierowcę homofobusa, za przestępstwo zniesławienia osób LGBT+. Skazano go na pół roku ograniczenia wolności, w postaci 20 godzin prac społecznych miesięcznie, 5 tys. zł nawiązki na rzecz Polskiej Akcji Humanitarnej oraz obciążono kosztami sądowymi.

Wyrok zapadł przed gdańskim sądem 30 listopada br. Dotyczył wydarzeń, które miały miejsce w Gdańsku w lutym 2019 roku, przy okazji kampanii wyborczej na prezydenta Gdańska, po zamordowaniu Pawła Adamowicza.

Na ulicach miasta pojawiła się wówczas, po raz pierwszy, furgonetka epatując nieprawdziwymi hasłami przeciwko osobom LGBT+, Gdańskiemu Modelowi na rzecz Równego Traktowania i dobrowolnemu programowi edukacji seksualnej Zdrovve Love.

Na plandece samochodu widniały zdjęcia dwóch nagich mężczyzn z tęczową flagą opatrzone oszczerczymi hasłami typu: „Pederaści żyją średnio 20 lat krócej”, „Czyny pedofilskie zdarzają się wśród homoseksualistów 20 razy częściej”, „Tacy chcą edukować twoje dzieci! Powstrzymaj ich!”.

Furgonetka wyposażona była w głośnik, z którego permanentnie sączyły się nienawistne hasła wobec osób LGBT. Głoszone były też nieprawdziwe twierdzenia o edukacji seksualnej, np. że w jej ramach uczy się dzieci masturbacji od najwcześniejszych lat. Treści godziły w gdański program edukacji seksualnej „Zdrovve Love”, wprowadzony za czasów Pawła Adamowicza, który miesiąc wcześniej został zamordowany.

Furgonetkę, która epatowała homofobicznymi treściami, nazwano homofobusem lub pogromobusem. Antyaborcyjna Fundacja Pro „Prawo do życia” nie kryła wówczas, że furgonetka jest elementem kampanii wyborczej.

– Poprzedni prezydent Gdańska intensywnie realizował agendę promocji homoseksualizmu. Okres przedwyborczy to dobry moment na pokazanie zagrożeń, które z tego wynikają – mówił „Wyborczej” Mariusz Dzierżawski z Fundacji Pro.

Samochód wpisywał się również w kampanię dwóch skrajnie prawicowych kandydatów – Grzegorza Brauna i Marka Skiby, którzy w kampanii skupiali się niemal wyłącznie na tych tematach.

Postępowanie przeciwko kierowcy homofobusa toczyło się przez ostatnie cztery lata, ale jak po grudzie. Sprawę wniosło Stowarzyszenie Tolerado na rzecz osób LGBT+ oraz osoby członkowskie Stowarzyszenia – Anna Strzałkowska, Marta Magott, Nikodem Mrożek i Jacek Jasionek.

Początkowo prokuratura prowadziła sprawę z oskarżenia publicznego, po pewnym czasie jednak wycofała się z tego, wobec czego z subsydiarnym aktem oskarżenia wystąpili oskarżyciele prywatni – Tolerado i osoby fizyczne. Z kolei sąd początkowo kwestionował prawo Stowarzyszenia Tolerado do wniesienia takiego pozwu, uznając, że literalnie tego stowarzyszenia nie zniesławiono i że … stowarzyszenie osób LGBT+ nie ma prawa występować w imieniu osób LGBT+.

Ostatecznie jednak pozew wniesiono, a sądy przyznały Tolerado rację. Apelację od wyroku pierwszej instancji wniosła Fundacja Pro, sąd jednak nie zgodził się z jej argumentacją.

Więcej w Wyborczej

Rosja: naloty na kluby LGBT oraz aresztowania

2023/12/05

W zeszłym tygodniu sędziowie Sądu Najwyższego Federacji Rosyjskiej orzekli, że aktywiści LGBT powinni zostać uznani za ekstremistów. Ministerstwo sprawiedliwości zatwierdziło wniosek o uznanie tego, co nazwało „międzynarodowym ruchem społecznym LGBT” za ekstremistyczny i zakazanie jego działalności. W miniony weekend nowe „prawo” zostało najwidoczniej zastosowane przez władze.

Według doniesień medialnych, w piątek rosyjska policja przeprowadziła skoordynowane naloty na bary i kluby w Moskwie. W nocy umundurowani funkcjonariusze weszli do moskiewskich barów i klubów pod pretekstem poszukiwania narkotyków, co zostało również opisane w mediach społecznościowych.

Funkcjonariusze wg relacji naocznych świadków fotografowali dokumenty gości – także obcokrajowców. Miało dojść także do zatrzymań. Obecnie trudno potwierdzić te informacje, ponieważ policja odmawia jakiegokolwiek komentarza.

O nalotach informowały niezależne rosyjskie m. in. media: Осторожно, новости oraz SOTAvision.

Źródło: queer.pl

Umarzając śledztwo w sprawie akcji „Wisła”, IPN akceptuje zbrodnię komunistyczną [list otwarty]

2023/12/02

Nie możemy zgodzić się ze stwierdzeniem, że pozbawienie kogoś domów i dobytku życia oraz podjęcie działań zmierzających do wynarodowienia to akty humanitaryzmu – piszą sygnatariusze listu otwartego do marszałków Sejmu i Senatu.

Kilkudziesięciu historyków, działaczy społecznych, dziennikarzy i ludzi kultury protestuje przeciw umorzeniu śledztwa w sprawie akcji „Wisła”. Taką decyzję ogłosiła 28 listopada działająca w ramach Instytutu Pamięci Narodowej Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.

Podczas akcji „Wisła”, przeprowadzonej pomiędzy końcem kwietnia i lipcem 1947 roku, z południowo wschodniej Polski w różne miejsca ziem zachodnich przesiedlono przymusowo około 140 tys. Ukraińców, Łemków, a także wiele rodzin polsko-ukraińskich. Podczas operacji zmarło co najmniej 60 osób, a żołnierze i funkcjonariusze UB dopuszczali się aktów przemocy. Akcja miała charakter wynaradawiający, w zachowanej dokumentacji jest mowa o „akcji represyjnej” przede wszystkim wobec ludności cywilnej, która miała w nowym miejscu być osiedlona w rozproszeniu.

Szanowna Pani Marszałek, Szanowny Panie Marszałku,

Zwracamy się do Państwa jako najwyższych przedstawicieli władz ustawodawczych w Polsce z protestem i potępieniem decyzji Instytutu Pamięci Narodowej o umorzeniu śledztwa w sprawie uznania akcji „Wisła” za zbrodnię.

Uzasadnienie decyzji stanowi bowiem dla nas obywateli RP uprawomocnienie w demokratycznej Rzeczypospolitej komunistycznej propagandy oraz antyukraińskich narracji od lat utrwalanych w Polsce przez środowiska nacjonalistyczno-kresowe, oraz szczególnie od 2014 r. propagandy putinowskiej Rosji.

Decyzja podjęta przez prokuratora IPN oraz argumentacja ją uzasadniająca podważają zarówno prawa Ukraińców obywateli Polski, jak i osiągnięcia w procesie pojednania i porozumienia polsko-ukraińskiego. Pojednanie polsko-ukraińskie, będące fundamentem wspólnoty interesów narodów Polski i Ukrainy, jest szczególnie ważne w kontekście walki z rosyjską agresją w Ukrainie. Działania IPN oraz antyukraińskich środowisk stoją także w sprzeczności w kwestii polityki prześladowań w okresie PRL obywateli wywodzących się z mniejszości ukraińskiej i Łemków z ustaleniami wielu polskich i ukraińskich historyków, którzy poświęcili tym zagadnieniom ważne publikacje.

Wyrażamy nasz stanowczy protest także dlatego, że decyzja i jej uzasadnienie wydane przez Instytut Pamięci Narodowej stoją w sprzeczności z prawdą historyczną, opierają się na fałszywych przesłankach, a jako jedynie wiarygodne źródło historyczne Pion Śledczy IPN uznaje i obficie cytuje wybrane selektywnie dokumenty opublikowane przez komunistyczne władze w PRL (sic!), negując całkowicie dorobek polskich historyków.

Instytut Pamięci Narodowej jest organem Państwa Polskiego, który ma realizować ustawowe zadanie, którym jest: „prowadzenie śledztw w sprawie zbrodni nazistowskich i komunistycznych, w tym zbrodni popełnionych na osobach narodowości polskiej lub obywatelach polskich innych narodowości, popełnionych w okresie od 8 listopada 1917 r. do 31 lipca 1990 r.”. Zamiast tego IPN uznał, że przymusowa deportacja Ukraińców realizowana przez struktury siłowe komunistycznej Polski, pozbawienie ich domów, dobytku życia, terror, zniszczenie instytucji oraz rozproszenie w celu asymilacji narodowej, realizowane w celu »ostatecznego rozwiązania kwestii ukraińskiej«, były przykładem humanitaryzmu, a nawet odpowiadały na potrzeby i oczekiwania deportowanych. Do tego argumentu nie uciekły się nawet komunistyczne władze PRL.

W toku śledztwa Prokurator IPN uznał za stosowne całkowicie zlekceważyć wnikliwe badania historyków polskich. Wbrew oczywistym faktom historycznym nie znalazł on podstaw do stwierdzenia, że przesiedlenie w ramach akcji „Wisła” stanowiło zbrodnię przeciw ludzkości i zbrodnię komunistyczną.

Umorzenie śledztwa w sprawie akcji deportacyjnej z 1947 roku, która była zbrodnią stalinowską dokonaną na polskich obywatelach wywodzących się z mniejszości ukraińskiej, Łemkach, ale też na grupie etnicznych Polaków z rodzin mieszanych, stanowi usprawiedliwianie zbrodni komunistycznej w rozumieniu ustawy o IPN, a tym samym najprawdopodobniej świadczy o złamaniu tej ustawy. Instytut Pamięci Narodowej tym samym nie tylko nie jest w stanie dostrzec i ocenić realnie dokonanych zbrodni, które były i są oczywiste, ale, o zgrozo, te zbrodnie pochwala i usprawiedliwia!

Co więcej, w uzasadnieniu decyzji IPN prokurator zlekceważył Uchwałę Senatu RP z 1990 roku, deklaracje prezydentów Polski wygłaszane w kontekście rocznic akcji „Wisła”, deklaracji Rzecznika Praw Obywatelskich nt. zbrodniczego charakteru tej akcji, wreszcie całej już biblioteki prac historyków polskich i ukraińskich (w tym także wydawanych przed 2016 rokiem przez IPN), analizujących genezę, przebieg oraz skutki, z których w sposób jednoznaczny wynika, że akcja Wisła była zbrodnią, także zbrodnię przeciwko ludzkości.

Wobec powyższego zwracamy się do Władz Rzeczypospolitej Polskiej, aby podjęły kroki, które jednoznacznie ocenią zarówno zbrodniczy charakter akcji „Wisła”, jak i podjęte przez IPN, naszym zdaniem skandaliczne, działania w tej kwestii jako organu Państwa Polskiego. Publikując tę decyzję razem z uzasadnieniem władze IPN uznały, że mogą pozwolić sobie i zadrwić z powagi polskiego Parlamentu, podważając chociażby zapisy wspomnianej już Uchwały Senatu z 1990 r.

Nie do zaakceptowania w demokratycznym państwie jest lekceważenie praw obywatelskich, naruszanie ustawodawstwa dla merkantylnych potrzeb politycznych. Potępiając decyzję i uzasadnienie wydane przez IPN w sprawie akcji „Wisła”, stajemy po stronie tych wszystkich, dla kogo szacunek dla prawdy i elementarne poczucie sprawiedliwości są ważne.

Do Listu dołączamy link do tekstu Komunikatu IPN opublikowanego w dniu 28.11.2023, zawierającego pełne uzasadnienie decyzji prokuratora Pionu Śledczego Instytutu Pamięci Narodowej:

Warszawa, 1.12.2023

Z wyrazami szacunku

Sygnatariusze Listu:

Adam Balcer, Edwin Bendyk, Bogumiła Berdychowska, Justyna Białowąs, Martyna Bogaczyk, Włodzimierz Bogaczyk, prof. Jan Jacek Bruski, Iza Chruślińska, prof. Przemysław Czapliński, Anna Dąbrowska, Tomasz Dostatni OP, prof. Roman Drozd, dr Agata Fijuth-Dudek,  Rafał Dzięciołowski, prof. Anna Engelking, Maria Fredro-Smoleńska, prof. Andrzej Friszke, Grzegorz Gauden, Konstanty Gebert, Hanka Grupińska, prof. Igor Hałagida, prof. Ola Hnatiuk, Agnieszka Holland, prof. Grzegorz Hryciuk, Jerzy Illg, prof. Bożena Iwaszkiewicz-Wronikowska, Agnieszka Jaczyńska, prof. Witold Klaus, prof. Marta Kowal, prof. Marcin Kula, dr Grzegorz Kuprianowicz, Danuta Kuroń, Piotr Leszczyński, prof. Dariusz Libionka, Agnieszka Lipska-Onyszkiewicz, Magdalena Łazarkiewicz, Helena Łuczywo, Wojciech Mańkowski, Wojciech Mazowiecki, redaktor, prof. Andrzej Mencwel, prof. Grzegorz Motyka, Jadwiga Nowakowska, Wojciech Onyszkiewicz, Grzegorz Pac, Elżbieta Petrajtis-O’Neill, Jacek Piechota, Bartosz Piechowicz, Maciej Piotrowski, prof. Jan Pisuliński, prof. Monika Płatek, dr Sławomir Poleszak, prof. Krzysztof Podemski, Katarzyna Przyborska, Danuta Przywara, dr hab. Adam Puławski, Jerzy Rejt, Paweł Reszka, prof. Anna Rosner, Andrzej Rosner, prof.  Małgorzata Ruchniewicz, prof. Krzysztof Ruchniewicz, Adam Sauer, dr Mariusz Sawa, Sławomir Sierakowski, Mirosław Skórka, dr Magdalena Semczyszyn, Andrzej Seweryn, Eugeniusz Smolar, Grażyna Staniszewska, Krzysztof Stanowski, dr Stanisław Stępień, prof. Tomasz Stryjek, Dariusz Szymczycha,  dr hab. Patrycja Trzeszczyńska, Magdalena Tulli, Piotr Tyma, prof. Marek Wilczyński, Mirosław Wlekły, prof. Rafał Wnuk, Piotr Wójcik, Damian Wutke, prof. Roman Wysocki, Krystyna Zachwatowicz-Wajda, dr Mariusz Zajączkowski, prof. Adam Ziółkowski

IPN umorzył śledztwo w sprawie akcji „Wisła”. Prokurator ustalił, że Ukraińcy sami prosili o deportację

2023/12/01

Uzasadnienie decyzji o umorzeniu jest skandaliczne. To tekst jakby żywcem wyjęty z propagandy czasów stalinowskich. Prokurator IPN powtórzył jej kłamstwa i manipulacje.

Instytut Pamięci Narodowej umorzył śledztwo w sprawie „decyzji o przesiedleniu w 1947 roku, w ramach akcji »Wisła« mieszkańców południowo-wschodniej Polski”. Postępowanie w sprawie deportacji Ukraińców zostało wszczęte przez IPN kilkanaście lat temu na wniosek Związku Ukraińców w Polsce oraz Zjednoczenia Łemków.

W uzasadnieniu umorzenia śledztwa znalazły się bulwersujące i „odkrywcze” wnioski przypominające żywcem tezy i argumenty używane przez 45 lat przez komunistyczne władze PRL.

Prokurator stwierdził m.in.: „Z ustaleń śledztwa wynika, że ewakuacja osób o narodowości ukraińskiej, łemkowskiej i polskiej miała charakter prewencyjny i ochronny, a nie represyjny. Została przeprowadzona w konsekwencji masowych mordów dokonywanych na miejscowej ludności przez oddziały Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA). W toku śledztwa nie znaleziono podstaw do stwierdzenia, że przesiedlenie stanowiło zbrodnię przeciw ludzkości ani zbrodnię komunistyczną”.

W uzasadnieniu można odnaleźć kluczowe kłamstwa i manipulacje komunistycznych władz w PRL, powtarzane w Polsce po 1989 r. przez środowiska antyukraińskie i kresowo-nacjonalistyczne. Poczynając od tezy stanowiącej credo w ciągu całego okresu PRL o tym, że główną przyczyną akcji „Wisła” było zniszczenie UPA w Polsce. Prokurator IPN powtarza ten sam argument: „Decyzja o akcji »Wisła« dotyczyła przeprowadzenia operacji wojskowej zmierzającej do zwalczenia jednostek OUN-UPA, które terroryzowały i mordowały mieszkańców południowo-wschodniej Polski. Miała na celu zapewnienie bezpieczeństwa obywateli”.

W rzeczywistości cel akcji „Wisła” został jasno sformułowany w protokole z posiedzenia Państwowej Komisji Bezpieczeństwa z dnia 16 kwietnia 1947 r.: „Rozwiązać ostatecznie problem ukraiński w Polsce. W tym celu: a) przeprowadzić w porozumieniu z Państwowych Urzędem Repatriacyjnym ewakuację z południowego i wschodniego pasa przygranicznego wszystkich osób narodowości ukraińskiej na ziemie północno-zachodnie, osiedlając je tam w możliwie najrzadszym rozproszeniu”.

Więcej w tekście Izy Chruślińskiej w Gazecie Wyborczej

Związki partnerskie coraz bliżej. Trybunał w Strasburgu wyda historyczne orzeczenie w sprawie pięciu par przeciwko Polsce

2023/11/30

To przełom – mówią działacze LGBT. 12 grudnia Trybunał w Strasburgu orzeknie przeciwko Polsce w sprawie pięciu jednopłciowych par, które zaskarżyły brak regulacji prawnych ich związków. W analogicznych skargach dotyczących innych krajów trybunał uznał, że to łamanie praw człowieka.

– Informacja ze Strasburga przyszła do nas w piątek. W zasadzie od tamtej pory cały czas o tym myślę, zastanawiam się, jak to będzie po tylu latach czekania. Wciąż trudno mi w to uwierzyć. I do tego jeszcze ta świadomość, że w tym samym czasie w Polsce powstanie nowy rząd. To wygląda jak nowe otwarcie – komentuje Krzysztof Alcer.  

– Cieszę się, mam nadzieję, że wiatr zmian zaczął wiać. Szczerze – po tylu latach czekania straciłem wiarę, że coś się zadzieje w naszej sprawie – dodaje Grzegorz Lepianka.

Krzysztof i Grzegorz są w związku od 21 lat. Wciąż nieformalnym, ale to może się wkrótce zmienić. 12 grudnia Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu (organ Europejskiej konwencji praw człowieka, nie mylić z Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej) orzeknie w ich sprawie. Grzegorz i Krzysztof są jedną z pięciu polskich par jednopłciowych, które w 2017 roku złożyły w ETPC skargę przeciwko Polsce. Dotyczyła braku regulacji prawnych uznających związki par jednopłciowych. By ją złożyć, pary musiały najpierw przejść przez wszystkie instancje w Polsce.   

– Poszliśmy do urzędu stanu cywilnego i wypełniliśmy wniosek, tak jak robią to pary heteroseksualne. Kierownik urzędu odmówił udzielenia nam ślubu, powołując się na brak takich regulacji w polskim prawie. Odwołaliśmy się do sądu administracyjnego. We wszystkich instancjach sądy podtrzymały decyzję kierownika urzędu stanu cywilnego – wspomina Krzysztof Alcer.  

To było przemyślane działanie przygotowane przez powstałą w 2015 roku Koalicję na rzecz Związków Partnerskich i Równości Małżeńskiej. Celem koalicji było doprowadzenie do wydania historycznego wyroku przez ETPC.  

Inspiracją była bardzo podobna włoska sprawa. W 2015 roku ETPC orzekł w analogicznym przypadku kilku włoskich par gejów, że brak prawnej regulacji związków par tej samej płci narusza prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego (art. 8 Europejskiej konwencji praw człowieka). W 2016 roku Włochy, jako ostatnie państwo Europy Zachodniej i tzw. starej Unii, wprowadziły ustawę o związkach partnerskich.

Więcej w Wyborczej

Frasyniuk w sądzie za znieważanie żołnierzy z granicy polsko-białoruskiej: „To przypomina moje procesy ze stanu wojennego”. Jest wyrok

2023/11/30

W środę 29 listopada został wznowiony proces apelacyjny Władysława Frasyniuka, uznanego w pierwszej instancji za winnego znieważenia żołnierzy pełniących służbę na polsko-białoruskiej granicy. Sąd okręgowy zdecydował, że sprawa wróci do sądu rejonowego.

Władysław Frasyniuk przed sądem stanął za słowa wypowiedziane w sierpniu 2021 r. w trakcie rozmowy z Grzegorzem Kajdanowiczem w programie TVN „Fakty po Faktach”. Gdy białoruskie służby zaczęły akcję przepychania przez „zieloną granicę” do Polski setek imigrantów m.in. z Syrii czy Afganistanu, polskim władzom bardzo zależało, żeby nie wpuszczać ich do kraju. Imigrantów odsyłano na Białoruś, m.in. stosując zabronioną metodę pushback.

Grupa uchodźców została otoczona przez wojsko i odcięta od pomocy, bez jedzenia, picia, lekarstw i schronienia.

– Patrzę też z niepokojem na tę arogancję, chamstwo, prostactwo – mówił w TVN Władysław Frasyniuk.

Dodawał: – Szczerze mówiąc, słowo żołnierz jest upokarzające dla tych wszystkich, którzy byli na misjach polskich poza granicami, bo ja mam wrażenie, że to jest wataha. Wataha psów, która otoczyła biednych, słabych ludzi. Tak nie postępują żołnierze. Śmieci po prostu. To nie są ludzkie zachowania – trzeba to mówić wprost. To antypolskie zachowanie. Ci żołnierze nie służą państwu polskiemu, przeciwnie – plują na te wszystkie wartości, o które walczyli pewnie ich rodzice albo dziadkowie.

Politycy PiS oskarżyli Frasyniuka o znieważenie polskiego munduru, zapowiadali, że poniesie konsekwencje. Do prokuratury posypały się zawiadomienia o przestępstwie. Frasyniuk został oskarżony o pomówienie i znieważenie funkcjonariuszy publicznych.

Warszawska prokuratura zaczęła badać telewizyjną wypowiedź jako znieważenie funkcjonariuszy publicznych i pomówienie. „Wyborcza” ustaliła, że szukano pokrzywdzonych, ponieważ, żeby doszło do znieważenia funkcjonariusza, musi się to stać „podczas i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych”. 

Sąd pierwszej instancji uznał Władysława Frasyniuka za winnego znieważenia żołnierzy, ale odstąpił od wykonania kary. Uznał, że jego słowa były obraźliwe, ale wina nie była znaczna, więc umorzył warunkowo postępowanie, choć nakazał mu wpłacić 3 tys. zł na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej, czyli Fundusz Sprawiedliwości zarządzany przez resort Ziobry. Zgodnie z wyrokiem Frasyniuk przez rok nie może popełnić takiego samego przestępstwa (znieważenie funkcjonariuszy) ani „rażąco naruszać porządku prawnego”

– Wolność słowa nie jest prawem bezwzględnym. Ochrona dobrego imienia jest również wartością konstytucyjną – argumentowała wówczas sędzia Anna Borkowska.

Od wyroku odwołały się obie strony. Warszawska prokuratura uznała, że „środek probacyjny w postaci warunkowego umorzenia postępowania na okres jednego roku jest nieadekwatny do stopnia winy i społecznej szkodliwości zarzucanego czynu”. Reprezentujący opozycjonistę mecenas Radosław Baszuk wnioskował o uniewinnienie.

– Sąd przyjął, że państwo polskie może traktować obywateli o innej karnacji jak śmieci, ale o funkcjonariuszach, którzy naruszają wszelkie prawa, zapisane nie tylko w konwencjach, ale także w polskim prawie nie można powiedzieć „śmieci” – mówił „Wyborczej” po wyroku Władysław Frasyniuk. – A według mnie ktoś, kto nie szanuje drugiej ludzkiej istoty, nie ma prawa oczekiwać, że będzie traktowany po ludzku. Skoro traktuje ludzi jak śmieci, sam musi być gotowy na określenie „śmieć”.

Podkreślał, że podtrzymuje swoje słowa, a z wyrokiem się nie zgadza. 

W środę, 29 listopada, proces apelacyjny Władysława Frasyniuka został wznowiony.

– Kończy się pewien okres, kończą się procesy polityczne, dlatego że w Polsce społeczeństwo zdecydowało się żyć w normalnym, przewidywalnym kraju. Niemniej jednak problem na granicy białoruskiej cały czas jest – mówił.

Apelował do mediów i do nowych polityczek i polityków: – Młodych, dynamicznych ludzi, którzy są w polskim parlamencie. Nie zostawiajcie działaczy niosących pomoc tym biednym ludziom samych sobie. Apeluję do parlamentarzystów o wsparcie, a przynajmniej o szacunek dla osób bardzo często poniewieranych przez polskie państwo tylko z tego tytułu, że mają wrażliwość na biedę i cierpienie innych, a kolor skóry im nie przeszkadza.

Podkreślał, że prokuraturze – mimo przesłuchania wielu żołnierzy – nie udało się znaleźć kogoś, kto poczułby się urażony jego słowami. Oprócz ministra Błaszczaka.

– To minister obrony narodowej i prezydent państwa polskiego ponoszą odpowiedzialność za to upokorzenie munduru – podkreślał Frasyniuk.

Dodał, że na granicy powinno zapanować prawo europejskie, rząd powinien się zwrócić do instytucji europejskich o pomoc, także finansową, na wsparcie uchodźców: – I trzeba robić to, co inni: odpytywać tych ludzi i dawać im szanse na pozostanie w zamożnej Europie albo odsyłać do miejsca zamieszkania.

Podkreślił: – Te upokarzające pushbacki są przestępstwami i muszą się skończyć. Bo jesteśmy nie tylko państwem demokratycznym, ale również krajem, który świat rozpoznaje po słowie „solidarność”, a na tej granicy jej absolutnie zabrakło.

Stwierdził też, że ma poczucie porażki, bo nic na granicy się nie zmieniło: – Być może teraz się okaże, że większość parlamentu uda się na granicę z pomocą dla tych biednych, sponiewieranych, w tej chwili zamarzających ludzi. Okazało się, że płot byłby słuszny, gdyby został postawiony w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, a nie, ku…, na granicy!

Decyzja Sądu Okręgowego we Wrocławiu z 29 listopada oznacza, że sąd rejonowy będzie musiał ponownie zająć się sprawą Władysława Frasyniuka. Mecenas Radosław Baszuk mówił, że cieszy go to, iż sąd okręgowy podzielił wszystkie zarzuty obrony dotyczące wadliwości wyroku pierwszej instancji. Mimo iż nie zdecydował się jednak na uniewinnienie Władysława Frasyniuka.

– Sąd kategorycznie stwierdził, iż nie ma mowy o przestępstwie znieważenia bez kategorycznego wskazania pokrzywdzonego, który ma imię, nazwisko i, dodam od siebie, ma także twarz – mówił mecenas.

Więcej w Wyborczej

Od tego zdarzenia zaczęły się zamieszki tęczowej nocy w Warszawie. Sąd wydał ostateczny wyrok

2023/11/30

Trzy osoby odpowiadały za zniszczenie w czerwcu 2021 roku homofobusa. W środę zapadł prawomocny wyrok. Sąd uznał, że nie był to wybryk chuligański.

W maju tego roku sąd rejonowy skazał trzy osoby: Margot S., Pawła S. i Zuzannę M., którzy 27 czerwca 2021 roku na ul. Wilczej zniszczyli furgonetkę antyaborcyjną, tzw. homofobusa. Ich obrońcy domagali się uniewinnienia, a pokrzywdzona w sprawie – Fundacja Pro – Prawo do Życia – kary pozbawienia wolności dla aktywistów. Sąd pierwszej instancji skazał ich na prace społeczne. 

– Podczas zbiegowiska oskarżeni działali z oczywiście błahego powodu. Nie podobały im się działania Fundacji Pro – Prawo do Życia oraz znajdujące się na plandece napisy. To, że nie podoba się wystrój jakiegoś samochodu czy słowa emitowane przez megafon, nie daje prawa, aby podejmować działania niezgodne z prawem, niszczyć mienie i atakować osoby, z których poglądami się nie zgadzamy – tak swoją decyzję argumentowała wówczas sędzia sądu rejonowego Aleksandra Smyk.

Strony odwołały się od wyroku. W środę, 29 listopada zapadł prawomocny wyrok. 

Sąd uznał, że wszystkie trzy osoby są winne udziału w zbiegowisku, które skończyło się zniszczeniem homofobusa. Ale obniżył im karę do czterech – dla Margot S., i trzech – dla Pawła S. miesięcy ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonywania prac społecznych. Wobec trzeciej skazanej, Zuzanny M., sąd warunkowo umorzył postępowanie na okres jednego roku.

Sąd okręgowy uznał, że zdarzenie na Wilczej nie miało charakteru chuligańskiego, ponieważ osoby biorące w nim udział nie działały z „oczywiście błahych powodów” – jak twierdził sąd I instancji. Czyli ich akcja była społecznie wytłumaczalna. 

Więcej w Wyborczej

Monika Horna-Cieślak nową Rzeczniczką Praw Dziecka

2023/11/29

Nowa rzeczniczka praw dziecka sprzeciwia się biciu dzieci i wszelkiej dyskryminacji. Chce słuchać głosu młodych i być dla nich tubą. – Ja przedstawię opinię osób młodych, a wy, politycy, będziecie podejmować decyzje – zadeklarowała mec. Monika Horna-Cieślak.

Urząd Rzecznika Praw Dziecka jest przede wszystkim dla osób młodych. Zastępcą RPD ma być osoba młoda, a przy rzeczniku ma działać rada młodzieżowa. Tak uważa mec. Monika Horna-Cieślak, która ma zastąpić Mikołaja Pawlaka na tym stanowisku w połowie grudnia.

– To nie jest urząd partii politycznej ani jednego człowieka. To ma być tuba dla dzieci i młodzieży. Nie zawsze muszą wychodzić na ulicę, żeby wyrazić swoje zdanie – stwierdziła podczas poniedziałkowej sejmowej komisji edukacji. Podkreślała, że jest w niej „bunt i niezgoda na łamanie praw dzieci”. I dodała, że będzie mówiła głosem młodych, nie poglądów politycznych. – Współpraca z organizacjami młodzieżowymi będzie spełnieniem moich marzeń – dodała.

W poniedziałek sejmowa komisja edukacji – w obecności przedstawicieli ok. 30 organizacji pozarządowych – pozytywnie zaopiniowała wniosek o jej kandydaturę. We wtorek posłowie i posłanki zatwierdzili tę decyzję na sejmowej sali plenarnej. 

– Drogie dzieci, już za kilka chwil będziecie mieć prawdziwego rzecznika. Osobę, dla której będziecie najważniejsi. Osobę z sercem na dłoni – mówiła Marzena Okła-Drewnowicz z KO, prezentując wniosek na sali plenarnej.

Dorota Łoboda z KO przypomniała, że Mikołaj Pawlak milczał, gdy nie powinien. – Mec. Horna-Cieślak nie mówi o tym, że klaps to nie jest przemoc. Będzie reprezentować wszystkie dzieci i młode osoby, niezależnie od ich pochodzenia, wyznania, statusu materialnego, stopnia niepełnosprawności, neuroróżnorodności, tożsamości płciowej czy orientacji seksualnej – podkreśliła.

Mec. Horna-Cieślak jest przeciwniczką bicia dzieci. Nie zgadza się na dyskryminację kogokolwiek: osób z neuroróżnorodnością, osób LGBTQ+ czy dzieci, które wyznają katolicyzm. Zadeklarowała też, że będzie wspierać Tęczowe Piątki tak samo jak np. Święto Zmarłych.

A ze szkołami przyjaznymi osobom LGBTQ+, które były prześladowane m.in. przez Mikołaja Pawlaka i kuratoria oświaty, Horna-Cieślak chciałaby się spotkać i sprawdzić, w jakiej są kondycji psychicznej.

Więcej w Wyborczej

Prawie 4 mln zł. Jak Ziobro płacił „Do Rzeczy” za walkę z LGBT

2023/11/29

Pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości poszły na finansowanie homofobicznych dodatków do tygodnika „Do Rzeczy”. Tworzyli je m.in. ludzie Ordo Iuris.

Prorządowa prasa wspierana była przez ostatnie lata reklamami przez spółki Skarbu Państwa – pisaliśmy o tym w Wyborczej. Szczególne miejsce w systemie wspierania medialnego ramienia PiS zajmowały pieniądze z resortu Zbigniewa Ziobry, za które finansowano propagandę wymierzoną w środowiska LGBT+. To m.in. dwadzieścia numerów dodatku do pisma „Do Rzeczy” pt. „Prawna obrona wolności sumienia i ideologia LGBT”, powstałych w latach 2020-23.

Dofinansowanie na ten cel wyniosło co najmniej 3 819 182 zł. Pieniądze pochodziły z Funduszu Sprawiedliwości, który w założeniach powinien służyć ofiarom przestępstw i zapobieganiu łamania prawa. Za czasów rządów Zjednoczonej Prawicy zrobiono z niego jednak polityczne narzędzie – z Funduszu sfinansowano m.in. zakup Pegasusa dla CBA, wspierano kampanie wyborcze polityków czy finansowano garnki dla kół gospodyń wiejskich w okręgu wyborczym posła Warchoła z Suwerennej Polski.

Pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości trafiły do też Fundacji Strażnik Pamięci – to ona wydawała dodatek. Jej prezesem jest naczelny „Do Rzeczy” Paweł Lisicki. Jak można przeczytać na stronie fundacji: „Głównym celem projektu jest doprowadzenie do zmniejszenia a docelowo do wyeliminowania z polskiej przestrzeni publicznej przypadków łamania praw sumienia ludzi wierzących, którzy cierpią pod wpływem presji nowych lewicowych ideologii zgodnie art 196 kk oraz art 194kk” (pisownia oryginalna). 

Artykuł 196 kodeksu karnego dotyczy obrazy uczuć religijnych, artykuł 194 – dyskryminacji wyznaniowej. Jak ludzie „Do Rzeczy” powiązali społeczność LGBT+ z tymi paragrafami? Wśród wymienionych celów projektu znalazło się m.in. „Zwiększenie wiedzy Polaków o problemie oddziaływania ideologii LGBT na osoby wyznające wiarę katolicką oraz przypadków obrazy ich uczuć religijnych”.

Więcej w Wyborczej

Sąd przyznał zadośćuczynienie zatrzymanej na Podlasiu wolontariuszce PIK-u!

2023/11/27

Sąd Okręgowy w Białymstoku, przyznał dziś zadośćuczynienie Weronice, jednej z wolontariuszek naszego Punktu Interwencji Kryzysowej przy polsko-białoruskiej granicy. Weronika została zatrzymana 25 marca 2022 przez Policję, a prokuratura postawiła jej absurdalny zarzut pomocnictwa w nielegalnym przekraczaniu granicy. Weronika była zatrzymana na 48h, prokuratura wnioskowała o tymczasowe aresztowanie na trzy miesiące, ale sąd nie wyraził na to zgody. 

Dzisiejsza decyzja sądu to kolejne gorzkie zwycięstwo, które pokazuje, że wolontariuszki i wolontariusze niosący pomoc humanitarną na pograniczu działają zgodnie z prawem. 

Jak informowaliśmy w grudniu ubiegłego roku, postępowanie w sprawie, w której podejrzaną była Weronika, zostało umorzone. W czerwcu natomiast dostaliśmy wiadomość o zadośćuczynieniach dla czterech innych osób, po tym jak w grudniu 2021 roku mundurowi dużymi siłami weszli do PIK-u. Mundurowi rekwirowali sprzęt wolontariuszy i przesłuchiwali ich. 

W uzasadnieniu decyzji Sądu Okręgowego w Białymstoku słyszeliśmy dziś, że krótko po zatrzymaniu przez służby było jasne, że Weronika niesie pomoc humanitarną uchodźcom. 

Sąd ocenił tę pomoc jako szczytną i zasadną. W opinii sądu nie ma wątpliwości, że wolontariuszka była zastraszona, a informacja o wniosku o tymczasowe aresztowanie na trzy miesiące – spowodowała bardzo dużą traumę. 

Tak młoda osoba musiała być zwyczajnie przerażona i te skutki odczuwa do dziś – usłyszeliśmy na sali sądowej. 

Ta właśnie trauma i ogromny stres wpłynęły na wysokość zadośćuczynienia, którą sąd ustalił na kwotę 21.400zł. Nawet prokuratura nie kwestionowała zasadności przyznania zadośćuczynienia, wnosiła o kwotę 10.000zł. 

Bardzo się cieszę z decyzji sądu. Pokazuje ona, że racja leży po stronie osób działających na granicy. Pomaganie jest i będzie legalne niezależnie od panującej narracji politycznej. Niestety na granicy polsko-białoruskiej działa wiele osób, które nadal są zastraszane przez policję podczas udzielania pomocy humanitarnej. Ten spektakl polityczny musi się skończyć. Aktywiści przyjezdni i lokalni działający na granicy (i w innych miejscach), prawnicy ich wspomagający, osoby wysyłające materialną pomoc, wszyscy ci ludzie współtworzą siatkę pomocową pokazując tym samym, że w świecie pełnym nienawistnych przekazów jest jeszcze miejsce na zwyczajne ludzkie odruchy. Mam nadzieję, że te osoby odczytają tę decyzję jako potwierdzenie słuszności dla swoich działań. Kryminzalizowanie udzielania pomocy humanitarnej to jeden problem, ale nie należy zapominać, że koszmar ludzi w drodze nadal trwa i to oni na co dzień są ofiarami bezprawnych, przemocowych działań służb. Wystarczy już tej krzywdy i nienawiści – powiedziała dziś Weronika. 

Dzisiejszy wyrok jest kolejnym orzeczeniem potwierdzającym legalność działań humanitarnych na pograniczu polsko-białoruskim. To nie aktywistki czy mieszkańcy Podlasia, a funkcjonariusze służb łamią prawo, nadużywając swoich kompetencji. Należy podkreślić, że ponownie – po najeździe policyjnym na Punkt Interwencji Kryzysowej w grudniu 2021 roku – osoby związane z Klubem Inteligencji Katolickiej w Warszawie musiały walczyć o sprawiedliwość. Na szczęście w każdym z tych przypadków sądy umorzyły postępowania karne oraz jednoznacznie wskazały na bezprawność działań funkcjonariuszy i zasądziły odpowiednie zadośćuczynienia. Wyroki te oczywiście cieszą, niemniej równocześnie wskazują na systemową przemoc i represje ze stron służb mundurowych na pograniczu – komentuje Artur Kula z kancelarii Knut Mazurczak Adwokaci, który razem z adw. Anną Mazurczak reprezentował Weronikę. 

Od początku byliśmy przekonani, że cała sprawa jest albo dramatyczną<<pomyłką>>, świadczącą o niekompetencji prokuratora prowadzącego sprawę Weroniki, albo świadomym działaniem w celu zastraszenia jej i innych osób, które niosą pomoc humanitarną ludziom przy granicy polsko-białoruskiej, znajdującym się w sytuacji zagrożenia zdrowia i życia – mówił po umorzeniu sprawy Jakub Kiersnowski, prezes Klubu Inteligencji Katolickiej.

Dziś dodaje, że decyzją o zadośćuczynieniu sąd potwierdził nasze przypuszczenia, że to rażąca niekompetencja i działanie w celu zastraszenia, które nie ma nic wspólnego z działaniami w granicach prawa. Wolontariuszki i wolontariusze niosący pomoc humanitarną na pograniczu po raz kolejny dostali jasny sygnał, że prawo jest po ich stronie. 

Dziękujemy Weronice za jej wytrwałość i pomoc na pograniczu. Naszą wolontariuszkę w sądzie reprezentowali adw. Anna Mazurczak i apl. adw. Artur Kula z kancelarii Knut Mazurczak Adwokaci i za to ogromne wsparcie im gorąco dziękujemy – dodaje Jakub Kiersnowski. 

Wczesnym popołudniem, w piątek 25 marca 2022 Straż Graniczna zatrzymała Weronikę, wolontariuszkę Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie, 20-letnią studentkę wspierającą działanie Punktu Interwencji Kryzysowej (PIK) prowadzonego przez KIK przy granicy polsko-białoruskiej. Nasza wolontariuszka była sama w samochodzie, poza strefą objętą zakazem przebywania. 

Nasza wolontariuszka została zatrzymana na noc na posterunku policji w Sokółce. W sobotę rano (26.03) policja weszła też do mieszkania jej rodziców i dokonała przeszukania. Po 12:00 w Sokółce odbyło się przesłuchanie w obecności adwokata, podczas którego nasza wolontariuszka cały czas była skuta kajdankami. Rano, w niedzielę 27 marca, odbyło się kolejne przesłuchanie – tym razem prokuratorskie. Prokuratura postawiła naszej wolontariuszce absurdalny zarzut pomocnictwa w nielegalnym przekraczaniu granicy i złożyła do sądu wniosek o zastosowanie wobec niej aresztu na 3 miesiące. Sąd nie zgodził się na zastosowanie aresztu i nakazał natychmiastowe zwolnienie wolontariuszki.

PIK prowadzony przez Klub Inteligencji Katolickiej w Warszawie został otwarty w październiku 2021 r. Decydując o uruchomieniu Punktu kierowaliśmy się troską o uchodźców i migrantów w zgodzie z ewangelicznym przesłaniem niesienia pomocy potrzebującym. Zadaniem Punktu jest udzielanie w sposób legalny i przy zachowaniu należytej staranności pomocy humanitarnej migrantom i uchodźcom przekraczającym granicę polsko-białoruską. PIK działa we współpracy z Grupą Granica i innymi organizacjami udzielającymi pomocy przy granicy.

Źródło: warszawski Klub Inteligencji Katolickiej

Ogromny protest w Wielkiej Brytanii. Kilkadziesiąt tysięcy osób przeciw antysemityzmowi

2023/11/27

Kilkadziesiąt tysięcy ludzi przemaszerowało w niedzielę po południu przez centrum Londynu w demonstracji przeciwko antysemityzmowi. To pierwsza taka manifestacja od czasu ataku palestyńskiej organizacji Hamas na Izrael, który zaowocował gwałtownym wzrostem antysemickich incydentów.

Organizatorzy szacują, że w marszu wzięło udział ok. 60 tys. osób, co znaczyłoby, że był to największy w brytyjskiej stolicy protest przeciwko antysemityzmowi od 1936 r., gdy zablokowany został przemarsz Brytyjskiej Unii Faszystów przez żydowskie dzielnice wschodniego Londynu.

W niedzielnym marszu uczestniczyli m.in. były premier Boris Johnson, wiceminister ds. bezpieczeństwa Tom Tugendhat, wiceminister ds. imigracji Robert Jenrick, członek laburzystowskiego gabinetu cieni Peter Kyle, a także kilkoro znanych aktorów i osobowości telewizyjnych.

Uczestnicy marszu nieśli transparenty z hasłami „Ramię w ramię z brytyjskimi Żydami” i „Nigdy więcej jest teraz”. Naczelny rabin Wielkiej Brytanii Ephraim Mirvis przemawiając do zgromadzonych na Parliament Square zapewnił, że brytyjscy Żydzi „nie dadzą się zastraszyć” antysemityzmowi. — Wzywamy do wzmocnienia spójności społeczności i zawsze będziemy dumni z tego, że bronimy najlepszych brytyjskich wartości — mówił.

Od czasu wybuchu 7 października wojny między Hamasem a Izraelem w Londynie gwałtownie wzrosła liczba zdarzeń o podłożu antysemickim. W okresie od 1 października do 1 listopada w Londynie zgłoszono 554 przestępstwa na tle antysemickim, podczas gdy w tym samym okresie ubiegłego roku odnotowano ich 44. Wzrasta również, choć w mniejszym stopniu, liczba przestępstw z nienawiści na tle islamofobicznym — okresie od 1 października do 1 listopada było ich 220, podczas gdy rok wcześniej 78.

Niedzielny marsz przeciwko antysemityzmowi był pierwszym od czasu wybuchu konfliktu, natomiast co sobotę w Londynie odbywają się, gromadzące zwykle również po kilkadziesiąt tysięcy ludzi, demonstracje solidarności z Palestyńczykami. Londyńska policja metropolitalna poinformowała w niedzielę, że poprzedniego dnia aresztowano 18 osób, choć „przytłaczająca większość” protestowała w sobotę zgodnie z prawem.

Źródło: onet.pl

„Żydom wstęp wzbroniony”. W Turcji narastają antysemickie i antyizraelskie nastroje

2023/11/27

Bojkot izraelskich produktów i „żydowskich” firm zatacza w Turcji coraz szersze kręgi. Zaczęło się od oddolnych inicjatyw, skończyło na wycofaniu ich np. z pokładów Turkish Airlines. Do tego dochodzą społeczna niechęć i antyizraelskie nastroje. Tureccy Żydzi boją się, że jeszcze trudniej będzie im się żyło nad Bosforem.

Do 7 października, kiedy to Hamas zaatakował Izraela, a ten odpowiedział bezprecedensową akcją odwetową, w której zginęły już tysiące palestyńskich cywili, wszystko szło ku dobremu. Prezydent Recep Tayyip Erdogan kilka tygodni wcześniej ściskał w Nowym Jorku dłoń Beniamina Netanjahu, a tureccy ministrowie szykowali się na listopadową wizytę w Izraelu. Jeszcze pierwsze dni po ataku Hamasu były spokojne, Erdogan ważył słowa i usiłował mediować między stronami. Jednak kolejne doniesienia o cywilnych ofiarach, zbombardowanych szpitalach i muzułmanach pobitych przez policję w drodze na piątkową modlitwę nikogo w Turcji nie pozostawiły obojętnym.

Wtedy też, jeszcze zanim prezydent zaczął mówić o ludobójstwie Palestyńczyków i zorganizował w Stambule olbrzymi wiec poparcia dla Strefy Gazy, pojawiły się pierwsze, oddolne zachęty do bojkotu izraelskich produktów. Turcy, którzy zaczęli sprawdzać etykiety, zdziwili się, że w ogóle mają w sklepach tyle ciastek, chipsów i kosmetyków „Made in Izrael”. Media społecznościowe obiegł nagrany sklepową kamerą filmik z chłopcem, może 10-latkiem z Rize, który po zakupie chipsów wraca i chce je wymienić. „Nie zauważyłem, że są zrobione w Izraelu” – tłumaczy sklepikarzowi. „Aferin sana!” – brawo, odpowiada sprzedawca. Scenka do dziś krąży w sieci, najczęściej z tytułem „Urocza wiadomość z Rize”.

Ale produkty z Izraela, o których Turcy nawet nie wiedzieli, że są stamtąd sprowadzane, to tylko wierzchołek góry lodowej. Na początku wojny pewien fryzjer – również z zamieszkałego głównie przez Kurdów Diyarbakiru – wywiesił na drzwiach swojego salonu kartkę z informacją, że nie wykonuje „strzyżenia amerykańskiego” (podgolone boki, więcej włosów na czubku głowy). I choć tu bojkot miał raczej wymiar symboliczny, rykoszetem oberwało się wielu firmom amerykańskim jako tym, których rząd i właściciele mniej lub bardziej wspierają, zwłaszcza finansowo, Izrael. Niektóre sklepy i restauracje zrezygnowały ze sprzedaży produktów Coca-Coli. Z rąk do rąk przekazywana jest pełna lista marek i produktów, które Turcy powinni omijać szerokim łukiem. Są na niej giganci spożywczy, odzieżowi, technologiczni i farmaceutyczni, są producenci kosmetyków, sieci handlowe i hotelowe.

Nieprzekonanym, dopytującym, co na liście robią konkretne marki, pokazywane są zdjęcia. Na przykład sprzed siedziby koncernu Bayer, przed którym powiewa flaga firmy, flaga Niemiec i flaga Izraela. I choć bojkot jak to bojkot obowiązkowy nie jest, ci, którzy się do niego nie przyłączą, muszą się liczyć z pełnymi potępienia komentarzami rodaków. Tak jak właściciel sieci tureckich fast foodów Köfteci Yusuf, który nie wycofał się ze sprzedaży coca-coli. To znaczy, wycofał, ale najpierw postanowił sprzedać zalegający, już zamówiony towar. Jeden z tureckich artystów zrugał sieć w internecie. Oddolny bojkot szybko przeniósł się wyżej. Urzędy miast, politycy szczebla wojewódzkiego jeden po drugim podejmowali decyzję o usunięciu części produktów ze swoich kantyn, obiektów socjalnych, stołówek i urzędów. – Postanowiliśmy bojkotować izraelskie towary, aby pokazać światu, że stoimy po stronie naszych braci w Palestynie i Gazie przeciwko atakom zabójczego Izraela, który na oczach świata dokonuje masakry – odpowiedział pytany o tę decyzję Mehmet Çinar, burmistrz Yesilyurtu w prowincji Malatya. Dodał, że wspiera sprawiedliwą i legalną walkę palestyńskiego ruchu oporu przeciwko izraelskiej okupacji syjonistycznej i atakom w Palestynie.

Więcej w Wyborczej