Profesor Wiktor Osiatyński komentuje dla Otwartej Rzeczpospolitej wydarzenia jakie miały miejsce podczas obrad plenarnych sejmu dnia 24 stycznia 2013r.

Jesteśmy społeczeństwem, które, jak wszystkie inne, w zmieniającym się świecie staje w obliczu dramatycznych wyzwań wynikających z tradycji, dotyczących różnych stylów życia. Jesteśmy społeczeństwem nawykłym do konformizmu, bo konformizm narzucono nam siłą po II wojnie światowej. Dlatego posłuch znajdują obecne wśród nas siły, które chciałyby innego konformizmu. Jesteśmy społeczeństwem, które ciągle jeszcze musi się uczyć publicznie debatować o trudnych problemach zwłaszcza moralnych, obyczajowych. Ci, którzy nie chcą ani zmian, ani dyskusji chętnie powołują się na konstytucję w nieuprawniony sposób ją przekłamując, przekręcając. Dla każdego konstytucjonalisty, dla kogoś kto zajmował się konstytucjami, a ja miałem nawet jakiś udział w tworzeniu obecnej konstytucji RP, to instrumentalne używanie konstytucji jest rażące.

Artykuł 18 o rodzinie i związkach partnerskich można przeczytać tylko w jeden sposób. Ten artykuł wyraźnie stanowi, że jest coś takiego jak małżeństwo i że małżeństwo jest związkiem kobiety i mężczyzny. Niczego więcej nie mówi o innych związkach kobiety i mężczyzny. Nie mówi zatem, że inne związki są zakazane, nielegalnie. Natomiast inne artykuły tejże konstytucji mówią o prawie do wolności, do godności, więc sugerują, że inne niż małżeństwo związki nie mogą być zakazane, bo właśnie to byłoby sprzeczne z konstytucją. Co mówi Art. 18? „Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej.” Gdyby ten artykuł mówił: „rodzina oparta o małżeństwo jako związek mężczyzny i kobiety…”, to byłoby wiadomo, że rodziną jest tylko małżeństwo. Ale wiemy, że takich rodzin jest mniej niż połowa. Większość rodzin to jest samotny rodzic, to są ludzie żyjący w konkubinacie, albo w związkach nieformalnych, a nie mężczyzna i kobieta połączeni małżeństwem. Gdyby Jarosław Gowin był faktycznie przekonany, że związki partnerskie mogą w jakikolwiek sposób zagrozić małżeństwu kobiety i mężczyzny, musiałby nie tylko ich nie zalegalizować lecz również zabronić wszelkich niemałżeńskich związków faktycznie istniejących. Minister Gowin niestety pojęcia o konstytucji nie ma.

Wyjście ministra sprawiedliwości na trybunę sejmową i powiedzenie, że zalegalizowanie związków partnerskich jest sprzeczne z konstytucją jest nadużyciem. Przede wszystkim dlatego, że nie jest sprzeczne z konstytucją, żaden z przedstawionych sejmowi projektów nie jest sprzeczny z konstytucją. Istotą konstytucji – i to było celem ustawodawcy – jest, poprzez nakazy i zakazy, tworzenie ram do szerokiej debaty publicznej. Sprawy światopoglądowe, łącznie zresztą z aborcją, zostały świadomie pozostawione do debaty publicznej. I jako osoba prywatna Jarosław Gowin ma prawo w tej debacie wyrazić swoje stanowisko, nie mam już wielkich złudzeń co do niego, ale jest mi smutno z tego powodu. Natomiast Sejm zrobił rzecz karygodną. Sejm uderzył mnie w twarz jako obywatela płacącego podatki, ponieważ zachował się jak rodzic, który ma rozmawiać z dzieckiem, a kiedy dziecko przychodzi, żeby o czymś rozmawiać, rodzic mówi „stul pysk” i nie gadamy o tym. Sejm odmówił publicznej debaty o jednej z najważniejszych spraw w dzisiejszym społeczeństwie.

Pani profesor Łętowska zwróciła uwagę na jeszcze jedną ważną rzecz, że w sejmie mają być dopuszczone do debaty także projekty niekonstytucyjne, że niekonstytucyjność projektów ocenia sąd, a sejm powinien dbać o konstytucyjność ustaw, kiedy je uchwala, a nie kiedy dopuszcza do debaty. W demokracji sejm jest jedynym miejscem właściwym do naprawdę istotnej debaty publicznej. A sejm nam tej debaty odmówił. Ta debata będzie się toczyć gdzie indziej, ponieważ to jest niezakończony proces i ona wróci też do sejmu. Na początku optymistycznie powiedziałem, że jesteśmy na początku drogi, że się uczymy debatować. Chciałbym więc zaapelować do posłów, których wszyscy jesteśmy pracodawcami, żeby traktowali nas poważnie. Sejm jest miejscem debaty, a nie miejsce ucinania debaty. A istotna i ważna jest debata, dotycząca związków partnerskich, nie o tym czy są konstytucyjne, ale o tym, jakie są potrzeby ludzi żyjących w związkach nieformalnych, co im się należy. Homofobów zawsze pytam czego się boją, czym zagraża im taka debata.

 Wiktor Osiatyński – pisarz i wykładowca, prawnik, a także działacz społeczny. Ukończył warszawskie VII Liceum Ogólnokształcące im. Juliusza Słowackiego. Studiował prawo i socjologie na Uniwersytecie Warszawskim i Polskiej Akademii Nauk. Doktoryzował się w zakresie socjologii, uzyskał następnie stopień doktora habilitowanego nauk prawnych. W latach 90. był dyrektorem Centrum Badań nad Konstytucjonalizmem w Europie Wschodniej w Chicago. W 1995 został profesorem w Central European University w Budapeszcie. Podejmował również współpracę z University of Connecticut i Uniwersytetem w Sienie. Wykładał na uniwersytetach m.in. Columbia, Stanforda, Harvarda. Był członkiem Komitetu Nauk Politycznych Polskiej Akademii Nauk. Specjalizuje się w zakresie prawa konstytucyjnego oraz historii doktryn polityczno-prawnych. Jest również aktywnym działaczem społecznym. Był inicjatorem powstania w ramach Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka Programu Spraw Precedensowych, został członkiem jego rady programowej. Zajmuje się szerzeniem informacji o uzależnieniach, w tym alkoholizmie, do której to choroby publicznie sam się przyznaje. Pisze m.in. książki na ten temat. Współtworzył również Komisję Edukacji w Dziedzinie Alkoholizmu, jeden z programów Fundacji im. Stefana Batorego.