72 lata temu, w lipcu 1942, Niemcy rozpoczęli wielką akcję likwidacyjną warszawskiego getta. Zginęło wówczas od 250 do 300 tysięcy Żydów wywiezionych do Treblinki. Ten dzień jest symbolem pamięci warszawiaków o największej społeczności żydowskiej w przedwojennej Europie. O społeczności, która została zgładzona. Wyrazem pamięci jest marsz organizowany przez Żydowski Instytut Historyczny i inne organizacje żydowskie. W tym roku trasą „od śmierci do życia” przeszło kilkaset osób.

Ową śmierć symbolizuje pomnik Umschlagplatz, skąd Żydzi z getta byli wywożeni do Treblinki. Znakiem, że Zagłada dotknęła nie tylko wielką społeczność, ale przede wszystkim ludzi, były wstążki z imionami ofiar. To często jedyne, co po nich pozostało. Imiona zapisane w Archiwum Ringelbluma, niemożliwe do połączenia z fotografiami, ze wspomnieniami tych, którzy przeżyli.

Życie reprezentuje cała działalność Oneg Szabat – podziemnego archiwum getta warszawskiego. Emanuel Ringelblum, Dawid Graber i Nachum Grzywacz stworzyli zapis życia w warszawskim getcie i zapis jego śmierci. Testamenty Grzywacza i Grabera odczytane na Nowolipki wywołały wśród uczestników wzruszenie i przekonanie, że pamięć o nich to nasz obowiązek. Chcąc mieć przyszłość, trzeba mieć przeszłość. Ci, którzy zginęli, mają wyłącznie przeszłość. Ich przyszłością jesteśmy my – pamiętający o nich.

W tym miejscu nasuwa się też refleksja o „polskim” pamiętaniu. Pamiętaniu o żydowskich mieszkańcach naszych kamienic, miejscowości. Czy potrafimy się pogodzić z tym, że wcześniej mieszkali tam Żydzi? Dla wielu Żydzi – to ci obcy, inni, winni. Wydaje się, że przyjęcie do wiadomości faktu, że wspomniane Nowolipie było dzielnicą żydowską, nie jest trudne. Jednak, co pokazał incydent podczas odczytywania testamentów Nachuma i Grzywacza, dla niektórych nadal jest to nie do przyjęcia. Wulgarne okrzyki, przesycone niechęcią do tych, którzy pamiętają o zamordowanym narodzie żydowskim pokazują, że wiele jest jeszcze do zrobienia.

Do wydarzeń tych nawiązał ksiądz Wojciech Lemański podczas dyskusji „Czy możliwe jest pojednanie po Zagładzie” mówiąc, że każdy z nas powinien odpowiedzieć sobie, po której stronie by stanął, gdyby taka sytuacja się powtórzyła. Czy byłbym pełną nienawiści sąsiadką? Czy mieszkańcem przechodzącym obojętnie obok tego, co dzieje się na moim podwórku? Czy pozostałbym w miejscu, w którym jestem – z tymi, którzy pamiętają. Wierzę, że pozostaniemy na swoich miejscach, że będziemy pamiętać o tych, którzy mieli zostać skazani na zapomnienie.

Biorąca udział w dyskusji Halina Birenbaum, która jako dziecko przeżyła piekło warszawskiego getta i obozów koncentracyjnych, poruszając  zagadnienie nienawiści powiedziała, że w czasie Zagłady nie miała siły nienawidzić – całe jej siły były skierowane na przeżycie. Do nienawiści potrzeba energii, czasu, siły. My, którzy to wszystko teraz mamy, nie możemy tracić swojej siły na nienawiść. Starajmy się zostawić ten świat trochę lepszym.

Damian Wutke